W Skarholmen w południowo-zachodnim Sztokholmie, gdzie w środę zastrzelono 39-letniego mężczyznę polskiego pochodzenia, policja zwiększyła swoją obecność. W piątek zapewniono o „intensywnych działaniach” mających na celu zatrzymanie sprawcy lub sprawców.
Wiceszef polskiego MSZ Andrzej Szejna wyjaśnił w piątek, że mieszkający w Sztokholmie mężczyzna był narodowości polskiej, ale nie miał polskiego obywatelstwa, w związku z tym morderstwo będzie wyjaśniane przez szwedzką prokuraturę.
„Nie wiemy wciąż dokładnie, dlaczego doszło do morderstwa, ale nie stałoby się to, gdyby młodzi ludzie nie byli uzbrojeni” – podkreśliła w oświadczeniu szefowa policji w południowym Sztokholmie Catrine Kimerius.
Według mediów Polak został w środę wieczorem zastrzelony, gdy był w drodze na basen z 12-letnim synem. W przejściu pod wiaduktem spotkał grupę młodzieży. Między nim, a nastolatkami doszło do wymiany zdań, a następnie w jego kierunku padł śmiertelny strzał.
W piątek policja poinformowała w komunikacie, że wciąż zbiera informacje i analizuje materiały, są nimi m.in. zapisy z kamer monitoringu oraz zeznania świadków. Nie ujawniono dalszych szczegółów, zasłaniając się dobrem śledztwa.
W piątek minutę ciszy zarządzono podczas kongresu centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej premiera Ulfa Kristerssona, która rządzi Szwecją od 2022 roku. Temat morderstwa był obecny w wystąpieniach polityków oraz kuluarowych rozmowach.
W Skarholmen wciąż gromadzą się ludzie, przybywało nowych kwiatów i zniczy.
Od początku marca w Skarholmen miały miejsce dwie inne strzelaniny, w których zginął jeden młody mężczyzna, a drugi został ranny. Przedmiotem walki młodocianych gangów są wpływy na rynku handlu narkotykami.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ kar/