Pilot z Kalifornii rozbił się po 50 sekundach lotu swoim „eksperymentalnym samolotem domowej roboty”. Maszyna uderzyła o zboczę. Pilotujący ją mężczyzna zginął na miejscu.
Vans RV8 spadł na ziemię krótko po starcie z pasa startowego na lotnisku Corona Municipal Airport o godzinie 11:50 w sobotę.
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (National Transportation Safety Board) poinformowała, że pilotem eksperymentalnego statku powietrznego domowej konstrukcji był pilot z Oxnard, niedaleko Los Angeles. Oprócz mężczyzny na pokładzie nie było nikogo innego.
Śledczy przekazali, że samolot tylko przez chwilę unosił się nad ziemią, po czym uderzył w ziemny nasyp, ok. 3725 metrów od krańca pasa startowego. Po uderzeniu w ziemię maszyna stanęła w płomieniach. Pilot zmarł na miejscu.
Władze nie ujawniły tożsamości pilota. Nie jest jasne również, co zawiniło w katastrofie 21-metrowego samolotu. Na razie wykluczono awarię silnika.
„Samolot został odzyskany i przetransportowany do zakładu zajmującego się wrakami w Phoenix w Arizonie i zostanie zbadany w przyszłości” – podaje w komunikacie Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu .
Agencja dodała, że pilot prawdopodobnie wracał do swojego rodzinnego miasta Oxnard, a budowę samolotu zakończył dopiero na początku tego roku. 13 listopada poleciał nim do Corony, aby go pomalować, a następnie „spędził kilka dni na ponownym złożeniu go i zainstalowaniu nowo pomalowanych owiewek”.
Red. JŁ