Rozpoczęcie prac wyburzeniowych na byłym torze wyścigów konnych w Arlington Heights nie oznacza wcale, że na pewno powstanie tu stadion Chicago Bears – zauważył burmistrz miasteczka. Thomas Hayes podkreślił, że jest to tylko jeden z elementów dużego planu.
Burmistrz studzi nadzieje mieszkańców podekscytowanych perspektywą wielkiej inwestycji. Przypomina, że Bears dostali na razie pozwolenie na częściową rozbiórkę toru, a na pozostałe jego elementy muszą jeszcze poczekać. Do tego dochodzi kwestia podatków lokalnych. Władze miasteczka chcą naturalnie, aby te były jak najwyższe, drużyna z kolei naciska na władze stanowe w celu ustanowienia zachęt dla inwestorów – zwłaszcza, że chodzi o duży projekt.
Jest jeszcze kwestia pieniędzy jakie trzeba zapłacić za niedawny remont dotychczasowego stadionu – Soldiers Field, a także umowa z Chicago, którą zerwać będzie można dopiero za dwa lata, a i to pod warunkiem zapłaty sporego odszkodowania.
„Przed nami jeszcze długa, długa droga, jeśli chodzi o ostateczne plany” – mówi Thomas Hayes. „Ale jest to krok we właściwym kierunku i zamierzamy utrzymać piłkę w grze” – dodaje.