Exxon Mobil, Chevron i inne firmy naftowe nie były jedynymi beneficjentami skokowych zwyżek cen ropy naftowej i gazu ziemnego, spowodowanych wybuchem wojny na Ukrainie. Krocie z podatków od sprzedanych surowców energetycznych lub przetworzonych z nich produktów zarobiły również rządy.
Na wysokich cenach gazu ziemnego i ropy naftowej skarbiec Teksasu zbił krocie – donosi Houston Chronicle. Zawyżone przez inwazję rosyjską na Ukrainę na początku tego roku ceny surowców przyniosły rządowej kasie dodatkowe 27 mld dolarów.
Według dziennika kwota ta odpowiada 23-procentowemu „bonusowi” od sprzedaży surowców względem cen z zeszłego roku.
Chronicle zwraca jednak uwagę, że fortuna szybko może się od Teksasu i nafciarzy odwrócić, jeśli w USA uderzy recesja. Wówczas zużycie benzyny i diesla, a tym samym ropy naftowej, może się drastycznie zmniejszyć na skutek spowolnienia gospodarczego. Wydaje się więc, że chwilowe, ponadnormatywne zyski są zaliczką na poczet przyszłych problemów.
Wiadomo już, jak zostanie wydana część z tych środków. Mają wrócić do podatników. Rządzący w Teksasie konserwatyści uważają, że surowce mineralne Teksasu należą do Teksańczyków, a więc dodatkowe zyski z ich sprzedaży powinny trafić do obywateli. Średnio każdy Teksańczyk powinien otrzymać 900 dolarów.
Nie odbędzie się to jednak – wzorem Kalifornii – przez bezpośrednie transfery socjalne w postaci czeków. To mogłoby pogłębić szalejącą inflację. Zamiast tego, gub. Greg Abbott chce przeznaczyć fundusze na pokrycie strat ulgi od podatku od nieruchomości.
Red. JŁ