Matka z Massachusetts i jej syn dochodzą do siebie po tym, jak niemal stracili życie. Oboje mieli zjeść silnie trujące grzyby, zwane „czapkami śmierci”, podane do kolacji – podaje Fox News. Kobieta i jej syn doznali poważnego uszkodzenia wątroby.
63-letnia Kam Look oraz jej syn – 27-leni Kai Chen – zebrali grzyby podobne do tych, które rosną w Malezji i nadają się do ugotowania i zjedzenia – podało Centrum Medyczne UMass Memorial. Grzyby zostały przyrządzone na kolację.
Po posiłku oboje poczuli się źle. Ich stan pozwolił im jednak dostać się samodzielnie do szpitala Cooley Dickinson Hospital w Northampton. Na miejscu lekarze ocenili, że doszło do poważnego zatrucia, więc dwójkę pacjentów przewieziono do Centrum Medycznego UMass Memorial w Worcester.
Tom May – główny naukowiec w dziedzinie mikologii w Królewskich Ogrodach Botanicznych w Melbourne – zajmuje się badaniami nad „czapkami śmierci” (ang. „Death Cap”). Stwierdził, że ten gatunek jest niezwykle toksyczny – odpowiada za 90% zgonów z powodu zatrucia grzybami w USA.
Według Boston 25 News mama i syn doświadczyli „poważnego, zagrażającego życiu” uszkodzenia wątroby. Lekarze ze szpitala w Worcester przekazali, że po zjedzeniu tych grzybów prawdopodobieństwo zgonu wynosi od 30 do nawet 50%.
W ratowaniu matki i syna brali udział eksperci toksykologii z całych Stanów Zjednoczonych, z którymi kontaktowali się specjaliści z Umass Memorial. Wcześniej wykluczono sprowadzanie z Finlandii eksperymentalnego antidotum na zatrucie tego typu grzybem, gdyż zabrałoby to zbyt wiele czasu.
Stan Chen poprawił się po kilku dniach. W przypadku Look wymagana była jednak większa interwencja. Kobietę wpisano na listę oczekujących do przeszczepu wątroby. Po kilku dniach Look sparowano z nową wątrobą, po czym przeprowadzono „operację wysokiego ryzyka”, która się udała. Kobieta spędziła jeszcze trochę czasu w szpitalu – pod ścisłą obserwacją – zanim wypisano ją z placówki i mogła wrócić do domu.
Red. JŁ