Wraca sprawa mężczyzny, który został zastrzelony podczas próby ucieczki w czasie obławy na nielegalne wyścigi w Detroit. Został złożony pozew przeciwko Departamentowi Policji w Detroit, który – odwrotnie niż oświadczyła policja – wskazuje, że zastrzelony mężczyzna był nieuzbrojony, więc nie mógł celować w policjantów.
Michael Contrell Adams został zastrzelony przez policję 8 sierpnia po zderzeniu z nieoznakowanym pojazdem policyjnym. Po śmiertelnej strzelaninie urzędnicy policyjni powiedzieli, że Adams wycelował broń w „tajniaków”, którzy znajdowali się w środku nieoznakowanego radiowozu, który został staranowany przez Adamsa.
Nowy pozew przeciwko Departamentowi Policji w Detroit stwierdza, że Adams był nieuzbrojony.
„Wiem, że mój klient nic nie zrobił. Został zamordowany” – powiedział adwokat David A. Robinson.
Tuż po północy 8 sierpnia Adams i trzech przyjaciół ukradli Dodge’a Chargera i pojechali nim na E. Grand Blvd. i Milwaukee. Wtedy kierowca stracił kontrolę nad Chargerem i uderzył w nieoznakowany radiowóz policji z Detroit. Ale wersje wydarzeń zaczynają się różnić w momencie, kiedy Adams opuścił samochód.
„Gdyby Chief White miał dowód, że mój klient miał broń, to by go pokazał” – powiedział Robinson.
Tajniacy otworzyli ogień i trafili Adamsa co najmniej 3 razy.
Policja z Detroit powiedziała, że nie zamierza komentować toczącego się postępowania sądowego. Prokuratura poinformowała, że nie została jeszcze poproszona o rozpatrzenie sprawy.
Robinson domaga się 20 mln USD zadość uczynienia – „co do centa” – jak powiedział.
Red. JŁ