Polscy parlamentarzyści podkreślają, że relacje naszego kraju z USA są bliskie, niezależnie od tego, kto pełni funkcję prezydenta tego kraju i liczą na kontynuację polsko-amerykańskiej współpracy. Opozycja przestrzega przed możliwymi napięciami między polskim rządem a administracją Joe Bidena.
Demokrata Joe Biden został w środę zaprzysiężony na 46. prezydenta USA. Wiceprezydentem USA została Kamala Harris.
Zdaniem wicerzecznika PiS Radosława Fogla, po zmianie administracji w USA, podejście Polski do stosunków polsko-amerykańskich nie zmieni się. „Stany Zjednoczone to jeden z naszych kluczowych partnerów, czy to w ramach NATO, czy w ramach kontaktów bilateralnych” – mówił.
„Liczymy na kontynuację tej dobrej współpracy, która przejawiała się m.in. w inwestycjach, stosunkach gospodarczych, wzmocnieniu amerykańskiej obecności w Polsce, co zapoczątkowała administracja Obama-Biden po szczycie NATO w Warszawie, kontynuowała administracja Donalda Trumpa i jestem przekonany, że będziemy tutaj współpracować też z administracją Joe Bidena. Amerykanie doceniają ideę Trójmorza, widzą zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. To wszystko są tematy, które nas łącza” – wyliczał Fogiel.
Zapewnił, że stosunki polsko-amerykańskie są bliskie, niezależnie od tego, kto pełni funkcję prezydenta tego kraju. „Kontakty są utrzymywane między krajami i z urzędującym prezydentem, niezależnie od tego, jakie on aktualnie ma nazwisko” – dodał wicerzecznik PiS.
Zasiadający w komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski (KO) przyznał, że wiąże nadzieje z deklaracją Bidena, że wróci do polityki, w której ochrona wartości uznawana jest za instrument interesów amerykańskich, oraz że wróci do polityki szanowania sojuszy i liczenia się z sojusznikami. „To są kluczowe deklaracje dla Polski” – ocenił.
„Powstaje pytanie, jak w Sojuszu Północnoatlantyckim, z odnowionym przywództwem amerykańskim, znajdzie się polski rząd, który jest zwolennikiem polityki nacjonalistyczno-populistycznej, która finalnie jest zgodna z interesami tych krajów, które Amerykanie chcą powstrzymać, czyli Rosji i Chin. Myślę, że będzie trudno, że powstanie napięcie pomiędzy praktyką polskiego rządu a interesami amerykańskimi. Jestem ciekaw, w jaki sposób to napięcie będzie likwidowane przez polski rząd” – mówił.
Inny członek komisji spraw zagranicznych Maciej Konieczny (Lewica) ocenił zmianę w Białym Domu jako zmianę na lepszą. „Po szalonym miliarderze, który próbował dokonać puczu nawet w obronie własnych interesów, mamy polityka, który obiecuje podwojenie płacy minimalnej, 2 tys. dolarów dla każdego w związku z pandemią czy też powrót do Porozumienia Paryskiego ws. klimatu – to są wszystko pozytywne rzeczy i pozostaje mieć nadzieję, że te obietnice zostaną zrealizowane” – powiedział.
„Dla rządu PiS, który bardzo dużo zainwestował w nierozsądny romans z administracją Donalda Trumpa, ta zmiana może okazać się kosztowna. Nowa administracja może mniej przychylnie spoglądać na autorytarne zapędy rządzących, bo wspólnoty kulturowej – jaką miało PiS z Trumpem – nie będzie” – ocenił Konieczny.
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski przyznał, że jego pierwszą emocją po zaprzysiężeniu Bidena była nadzieja, że odmieni się podejście do polityki „z autorytarnego na demokratyczny i odbije się to echem na całym świecie”. „Po drugie liczę na dobre relacje transatlantyckie z Polską, bo wierzę, że Joe Biden nie będzie dla naszego kraju gorszym prezydentem niż Donald Trump, jako, że wiele razy nam razem z Barackiem Obamą pomagał. Po trzecie – uważam, że jest to jaskółka dla demokracji w USA, która dzięki tej prezydenturze będzie mogła się odrodzić” – powiedział.
Z kolei zasiadający w komisji spraw zagranicznych poseł PSL-Koalicji Polskiej Władysław Teofil Bartoszewski stwierdził, że zmiana prezydenta USA „nie ma znaczenia dla Polski, bo Polska ma strategiczne interesy, jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone i niezależnie od tego, kto jest prezydentem, musimy utrzymywać z nim dobre stosunki”.
„USA patrzą na nas, jak na jednego z sojuszników, odgrywamy istotną rolę w NATO z uwagi na położenie geopolityczne, jesteśmy w UE i naszym największym partnerem handlowym są Niemcy, które są bardzo ważnym graczem dla Stanów Zjednoczonych w Europie. To nam pomaga. Mamy również dobre stosunki z państwem Izrael, a to się w polityce USA liczy. No więc jesteśmy w dobrej pozycji w tej chwili” – ocenił.
Przewodniczący koła Konfederacji Jakub Kulesza zwracał uwagę z kolei na inny aspekt obustronnych relacji. „Choć wydawałoby się, że stosunki polsko-amerykańskie, z uwagi na dysproporcje siły, zależą głównie od strony amerykańskiej, tak w tym przypadku – z uwagi na wychodzenie przed szereg – w dużej mierzę zależą od władz polskich” – powiedział.
„Wydawałoby się, że nic nie przebije +murzyńskości+ PiS krytykowanej często przez polityków PO, chociażby Radosława Sikorskiego, jednakże na Konwencie Seniorów Sławomir Nitras z KO zaproponował uchwałę Sejmu honorującą Joe Bidena, jako nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, czyli precedens, który nie miał miejsca w historii Sejmu III RP, by uchwałą honorować wybór jakiegoś prezydenta poza polskim, więc jak widać ta wiernopoddańcza postawa jest równie silna w KO, jak i w PiS” – stwierdził Kulesza.
(PAP)
autorzy: Aleksandra Rebelińska, Grzegorz Bruszewski, Wiktoria Nicałek
reb/ gb/ wni/ mrr/