We Francji, zwłaszcza w Paryżu, jutro mają odbywać kolejne masowe protesty radykalnych aktywistów ruchu „żółtych kamizelek”. Na dzisiejsze manifestacje władze mobilizują policję, żandarmerię, jednostki specjalne i antyterrorystyczne.
Akcje protestacyjne nie ustają, mimo że rząd, a następnie prezydent Emmanuel Macron ogłosili, iż na razie nie będzie podwyżek cen paliw, co było głównym postulatem podczas pierwszych protestów „żółtych kamizelek”. Lista żądań rozszerzyła się i obecnie najradykalniejsi działacze ruchu domagają się podwyżek minimalnych płac i emerytur.
Minister spraw wewnętrznych Christophe Castagnier na pytanie, czy nie obawia się przyjazdu na dzisiejsze akcje radykałów i anarchistów z innych państw, powiedział, że faktycznie ma takie obawy. Przypomniał, że towarzyszył prezydentowi Emmanuelowi Macronowi pod Łukiem Tryumfalnym, a pracujący tam ludzie mówili wówczas, iż byli tam obecni przyjezdni z Niemiec i Portugalii. Francuskie władze spodziewają zamieszek podczas dzisiejszych protestów, których gwałtowność – ich zdaniem – może przewyższyć to, do czego dochodziło wcześniej na Polach Elizejskich.
Minister spraw wewnętrznych Christophe Castagnier na pytanie, czy nie obawia się przyjazdu na dzisiejsze akcje radykałów i anarchistów z innych państw, powiedział, że faktycznie ma takie obawy. Przypomniał, że towarzyszył prezydentowi Emmanuelowi Macronowi pod Łukiem Tryumfalnym, a pracujący tam ludzie mówili wówczas, iż byli tam obecni przyjezdni z Niemiec i Portugalii. Francuskie władze spodziewają zamieszek podczas dzisiejszych protestów, których gwałtowność – ich zdaniem – może przewyższyć to, do czego dochodziło wcześniej na Polach Elizejskich.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Brzeziński/Paryż/em/dyd