We wtorek wieczorem na Orlando International Airport zatrzymano byłego żołnierza amerykańskiej piechoty morskiej, który miał przy sobie replikę broni i krzyczał „zabijcie mnie!”. W środę okazało się, że żądał też spotkania z prezydentem.
26-letni Michael Wayne Pettigrew został zatrzymany po blisko trzech godzinach niepewności, podczas których policjanci byli gotowi do interwencji. Finał incydentu był jednak pokojowy, nie padły żadne strzały. Policja określiła całe zajście jako „próbę popełnienia samobójstwa przy pomocy policjanta”.
Wszystko zaczęło się, kiedy Pettigrew podszedł do kasjerki w siedzibie firmy taksówkarskiej na lotnisku. Pokazał jej pistolet i dał swój telefon, żądając, by zadzwoniła pod numer 911, ponieważ chce rozmawiać z policją i prezydentem. Gdy mundurowi przyjechali, wymierzył swoją fałszywą broń najpierw w nich, a potem w siebie. Obecni na lotnisku podróżni rozbiegli się wtedy na wszystkie strony.
Po aresztowaniu podejrzany został wysłany na krótką obserwację psychiatryczną. W przeszłości miał już problemy z prawem. Sześć lat temu stanął przed sądem wojskowym za ugodzenie nożem innego żołnierza piechoty morskiej.
(łd)