40 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., wprowadzono stan wojenny. Władzę w Polsce przejęła junta wojskowa pod przywództwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Celem reżimu komunistycznego było zniszczenie wielomilionowego ruchu „Solidarności”. Wojskowy zamach stanu kosztował życie co najmniej kilkudziesięciu Polaków.
Powstanie NSZZ „Solidarność” stanowiło wyłom w systemie komunistycznym. Przez wielu zachodnich komentatorów zostało uznane za bezkrwawą rewolucję. Na Kremlu utworzenie „Solidarności” uznano za klęskę „polskich towarzyszy”, która miała zostać naprawiona wszelkimi dostępnymi środkami. Już 3 września 1980 r. władze sowieckie przygotowały wskazówki dla nowego kierownictwa PZPR. Zalecano „przygotowanie kontrataku”, którego celem miał być „powrót na utracone pozycje w klasie robotniczej”. Założeniem ZSRS było zniszczenie ruchu „Solidarności” siłami polskich komunistów.
Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego nadzorowali naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek ZSRS Wiktor Kulikow oraz oficerowie jego sztabu. Od początku prace toczyły się jednak w Sztabie Generalnym WP. Już 22 października 1980 r., a więc jeszcze przed formalną rejestracją NSZZ „Solidarność”, Biuro Polityczne KC PZPR zwróciło się do Sztabu Generalnego z wnioskiem o powołanie zespołu, który przygotowałby plany na wypadek strajku generalnego zorganizowanego przez „S”. Jeszcze tego samego dnia na naradzie sztabowej zdecydowano się na opracowanie założeń „wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”. Jednocześnie na Kremlu przygotowywano scenariusz bezpośredniej interwencji państw Układu Warszawskiego. Wstępem do jej przeprowadzenia miały być przewidziane na grudzień 1980 r. wielkie manewry „Sojusz-80”. Ostatecznie, w wyniku nacisków dyplomatycznych USA oraz zapewnień ze strony władz PRL, że „same dadzą sobie radę”, Leonid Breżniew zdecydował o ich odwołaniu.
Na potrzeby stanu wojennego sporządzono projekty różnych aktów prawnych, wydrukowano w Związku Sowieckim 100 tys. egzemplarzy obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego, ustalono listy komisarzy wojskowych mających przejąć kontrolę nad administracją państwową i większymi zakładami pracy, a także wybrano instytucje i przedsiębiorstwa, które miały zostać zmilitaryzowane.
Od połowy października z obszarem przyszłych działań zapoznawało się ponad tysiąc Wojskowych Terenowych Grup Operacyjnych. Intensywne ćwiczenia w walkach z tłumem przechodziły oddziały ZOMO. W więzieniach przygotowano miejsca dla blisko 5 tys. działaczy „Solidarności” i opozycji, którzy mieli zostać internowani na podstawie list sporządzanych od początku 1981 r.
Elementem przygotowań do stanu wojennego były również zmiany na szczytach reżimu PRL. 18 października 1981 r. na nowego I sekretarza KC PZPR wybrano gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Tym samym skupił on w swoich rękach kontrolę nad rządem, partią i wojskiem. Sprzyjało mu coraz większe zmęczenie społeczeństwa spowodowane permanentnym kryzysem i spadające poparcie dla „Solidarności”. Historyk prof. Andrzej Paczkowski we wznowionej właśnie książce „Wojna polsko-jaruzelska” ocenia, że „S”, opozycja i Kościół nie były przygotowane na wprowadzenie stanu wojennego. „Od lata 1980 r. panował w Polsce właściwie permanentny stan niepokoju, wzmagany przez pogłębiające się trudności życia codziennego. […] Często powtarzające się okresy mobilizacji i wzrostu poczucia zagrożenia w pewnym sensie uczyniły ludzi obojętnymi na sygnały o planowanych działaniach władz” – pisze.
W kierownictwie „Solidarności” na początku grudnia 1981 r. zdawano sobie sprawę z gwałtownego wzrostu napięcia, liczono jednak, że do konfrontacji z władzami komunistycznymi dojdzie dopiero po przyjęciu przez Sejm rządowej ustawy „O nadzwyczajnych środkach działania w interesie ochrony obywateli i państwa”. Wielu czołowych działaczy „S”, przekonanych o swojej sile i poparciu społecznym, wygłaszało nadmiernie optymistyczne prognozy polityczne. Jacek Kuroń uważał, że gen. Jaruzelski w ostatniej chwili „swoim zwyczajem cofnie rękę”. Niektórzy, m.in. Janusz Pałubicki, sądzili, że siły milicji nie wystąpią przeciwko robotnikom i być może przejdą na ich stronę. Tylko niewielka część działaczy, głównie lokalnych, zdecydowała się na zabezpieczenie środków finansowych oraz maszyn poligraficznych. Po 13 grudnia okazały się one bezcenne dla podziemnych struktur.
Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego zaakceptowana została 5 grudnia 1981 r. przez Biuro Polityczne KC PZPR. Jaruzelski otrzymał od towarzyszy partyjnych swobodę wyboru konkretnej daty rozpoczęcia operacji. W nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r., w trakcie spotkania z przebywającym w Warszawie marszałkiem Kulikowem, gen. Jaruzelski poinformował go o planowanych działaniach, nie podając jednak konkretnej daty ich rozpoczęcia.
Przebieg tego spotkania znany jest z notatki adiutanta marszałka Kulikowa, gen. Wiktora Anoszkina. Wynika z niej, że Jaruzelski prosił Sowietów o udzielenie wsparcia militarnego po wprowadzeniu stanu wojennego, jeśli opór społeczny byłby masowy. „Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady” – argumentował przywódca PRL.
Marszałek Kulikow odpowiedział: „Jeżeli nie starczy waszych sił, to pewnie trzeba będzie wykorzystać Tarczę-81 [za tym kryptonimem krył się przypuszczalnie plan operacji Układu Warszawskiego w Polsce]”. I dodał: „Zapewne Wojsko Polskie samo poradzi sobie z tą garstką rewolucjonistów”. Jaruzelski zauważył wtedy, że „np. Katowice liczą ok. 4 mln mieszkańców. To taka Finlandia, a wojska – jeśli nie liczyć dywizji obrony przeciwlotniczej – nie ma. Dlatego bez pomocy nie damy rady”. Kulikow uniknął jednoznacznej odpowiedzi. Powiedział, że „najpierw należy wykorzystać własne możliwości”, i zapytał, czy może zameldować swojemu zwierzchnikowi, że „podjęliście decyzję o przystąpieniu do realizacji planu”. W odpowiedzi Jaruzelski odparł: „Tak, pod warunkiem że udzielicie nam pomocy”. Kulikow na te słowa nie zareagował. O wyznaczonym terminie wprowadzenia stanu wojennego przywódcy sowieccy zostali poinformowani 11 grudnia.
Wojskowy zamach stanu rozpoczął się wieczorem 12 grudnia 1981 r. Jeszcze przed północą jednostki MSW, składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB, oddziałów Jednostek Nadwiślańskich przy wsparciu wojska rozpoczęły działania.
W ramach operacji „Azalia” siły MSW i WP zajęły obiekty Polskiego Radia i Telewizji oraz zablokowały w centrach telekomunikacyjnych połączenia krajowe i zagraniczne. Grupy milicjantów i funkcjonariuszy SB przystąpiły w ramach operacji o kryptonimie Jodła do internowania działaczy „Solidarności” i przywódców opozycji politycznej.
Oddziały ZOMO zajęły lokale zarządów regionalnych „Solidarności”, zatrzymując przebywające tam osoby i zabezpieczając znalezione urządzenia łącznościowe i poligraficzne. Do miast skierowano oddziały pancerne i zmechanizowane, które umieszczono przy najważniejszych węzłach komunikacyjnych, urzędach i innych obiektach strategicznych. Przeprowadzono aresztowania wśród niezależnych intelektualistów, w tym wśród organizatorów i uczestników obradującego w Warszawie Kongresu Kultury Polskiej.
Główne uderzenie nastąpiło w Gdańsku, gdzie w sobotę zebrała się Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” i gdzie w związku z tym przebywało wielu działaczy i doradców związkowych. W ciągu nocy zatrzymano w Gdańsku ok. 30 członków Komisji Krajowej i kilku doradców. Tylko kilku udało się uniknąć aresztowania.
O godzinie pierwszej w nocy w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, formalnie najwyższego organu władzy. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tej nocnej narady. Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przeciwko głosował jedynie przewodniczący PAX, Ryszard Reiff. Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 r. Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby było wyznaczone na 15 i 16 grudnia.
Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się dopiero o poranku. Tuż po 6:00 Polskie Radio po raz pierwszy nadało przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego. Kilka godzin później zostało wyemitowane także na antenie obu programów telewizyjnych.
W specjalny sposób potraktowany został przez autorów stanu wojennego przewodniczący „Solidarności” Lech Wałęsa. Władze liczyły bowiem, że uda się im wykorzystać go politycznie. Około godziny drugiej w nocy w jego mieszkaniu pojawili się wojewoda gdański Jerzy Kołodziejski i I sekretarz gdańskiego KW PZPR Tadeusz Fiszbach, członek Biura Politycznego. Poinformowali oni Wałęsę o wprowadzeniu stanu wojennego, stwierdzając, że powinien natychmiast udać się do Warszawy na rozmowy z przedstawicielami władz. Ostatecznie Wałęsa oświadczył, iż pod przymusem zgadza się jechać do Warszawy. Przewodniczący „S” odrzucił przedstawiane mu propozycje współpracy. Został internowany i odizolowany od innych działaczy „Solidarności”. Po pobycie w Chylicach i Otwocku umieszczono go ostatecznie w ośrodku rządowym w Arłamowie.
Nieliczni przywódcy „Solidarności”, którzy uniknęli zatrzymań, m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Borusewicz, Aleksander Hall, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis czy Eugeniusz Szumiejko, rozpoczęli w wyjątkowo trudnych warunkach tworzenie struktur podziemnych.
W sumie w pierwszych dniach stanu wojennego internowano ok. 5 tys. osób, które przetrzymywano w 49 ośrodkach odosobnienia na terenie całego kraju. Łącznie w czasie stanu wojennego liczba internowanych sięgnęła 10 tys., w więzieniach znalazła się znaczna część krajowych i regionalnych przywódców „Solidarności”, doradców, członków komisji zakładowych dużych fabryk, działaczy opozycji demokratycznej oraz intelektualistów związanych z „S”. W celach propagandowych zatrzymano również kilkadziesiąt osób z poprzedniej ekipy sprawującej władzę, m.in. Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza i Edwarda Babiucha.
Na podstawie dekretu o stanie wojennym zawieszono podstawowe prawa i wolności obywatelskie, wprowadzono tryb doraźny w sądach, zakazano strajków, demonstracji, milicja i wojsko mogły każdego legitymować i przeszukiwać obywateli. Wprowadzono godzinę milicyjną od godz. 22 do 6 rano, a na wyjazdy poza miejsce zamieszkania potrzebna była przepustka. Korespondencja podlegała oficjalnej cenzurze, wyłączono telefony, uniemożliwiając m.in. wzywanie pogotowia ratunkowego i straży pożarnej. Większość najważniejszych instytucji i zakładów pracy została zmilitaryzowana i była kierowana przez ponad 8 tys. komisarzy wojskowych. Zawieszono wydawanie prasy poza „Trybuną Ludu” i „Żołnierzem Wolności”. Zawieszono działalność wszystkich organizacji społecznych i kulturalnych, a także zajęcia w szkołach i na wyższych uczelniach.
Formalnym „architektem” stanu wojennego była dwudziestojednoosobowa Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z gen. Jaruzelskim na czele. W praktyce była ona jednak ciałem fasadowym, ale bez jakichkolwiek podstaw prawnych, uzurpującym sobie prawo do zwierzchności nad pozostałymi organami władzy. Najważniejsze decyzje w okresie stanu wojennego podejmowała nieformalna grupa wojskowych oraz członków partii nazywana dyrektoriatem. W jej skład obok Jaruzelskiego wchodzili: gen. Florian Siwicki (wiceminister obrony narodowej), gen. Czesław Kiszczak (minister spraw wewnętrznych), gen. MO Mirosław Milewski (sekretarz KC), Mieczysław F. Rakowski (wicepremier), Kazimierz Barcikowski (sekretarz KC) i Stefan Olszowski (sekretarz KC).
14 grudnia rozpoczęły się niezależnie od siebie strajki okupacyjne w wielu dużych zakładach przemysłowych. Protestowały huty, w tym największa w kraju „Katowice” oraz im. Lenina, większość kopalń, porty, stocznie w Trójmieście i Szczecinie, największe fabryki, takie jak: WSK w Świdniku, Dolmel i Pafawag we Wrocławiu, warszawski Ursus czy Zakłady Przemysłu Odzieżowego im. Marchlewskiego w Łodzi. Strajkowano w sumie w 199 zakładach (w 50 utworzono komitety strajkowe), na blisko 7 tys. istniejących wtedy w Polsce przedsiębiorstw. Władze uznały skalę sprzeciwu społecznego za stosunkowo niewielką i możliwą do opanowania dostępnymi środkami.
W kilkudziesięciu zakładach doszło do brutalnych pacyfikacji strajków z pomocą oddziałów ZOMO i wojska wyposażonego w ciężki sprzęt. Szczególnie dramatyczny przebieg miały strajki w kopalniach na Górnym Śląsku, gdzie górnicy stawili czynny opór. 16 grudnia 1981 r. w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w trakcie kilkugodzinnych walk milicjanci użyli broni palnej, zabijając dziewięciu górników. 23 grudnia przy wsparciu czołgów i desantu ze śmigłowców udało się stłumić strajk w Hucie „Katowice”. Najdłużej trwały protesty w kopalniach „Ziemowit” (do 24 grudnia) i „Piast” (do 28 grudnia), w których zdecydowano się prowadzić strajk pod ziemią.
Wprowadzając stan wojenny, władze komunistyczne nie zdecydowały się zaatakować bezpośrednio Kościoła. Prymas Józef Glemp od początku apelował o spokój i zażegnanie bratobójczych walk, domagając się jednocześnie uwolnienia internowanych i aresztowanych oraz powrotu do dialogu z „Solidarnością”. 13 grudnia w kazaniu wygłoszonym w warszawskim Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej apelował o uniknięcie rozlewu krwi: „Będę wzywał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał boso iść i na klęczkach błagać: nie podejmujcie walk Polak przeciw Polakowi”.
Przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego wystąpiły Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie. 23 grudnia 1981 r. prezydent USA Ronald Reagan ogłosił sankcje gospodarcze wobec PRL, a kilka dni później podał do wiadomości, iż obejmą one również Związek Sowiecki, który jego zdaniem ponosił „poważną i bezpośrednią odpowiedzialność za represje”. W ciągu następnych tygodni do sankcji przeciwko Polsce przyłączyły się inne kraje zachodnie, choć rządy niektórych uznały wprowadzenie stanu wojennego za „mniejsze zło” i uniknięcie ryzyka destabilizacji sytuacji w PRL.
31 grudnia 1982 stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 r. odwołany przy zachowaniu części represyjnego ustawodawstwa. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje także liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztw czy podczas demonstracji ulicznych, czy też w efekcie braku możliwości wezwania pomocy z powodu zablokowania połączeń telefonicznych. (PAP)
Autor: Michał Szukała
Kalendarium stanu wojennego 1981–1983
Wprowadzenie przez reżim stanu wojennego zakończyło trwający od kilkunastu miesięcy karnawał „Solidarności”. Na zduszenie „kontrrewolucji” naciskał ZSRS, który dążył do rozwiązania tego problemu siłami polskich komunistów. Stan wojenny oznaczał nie tylko kres społecznych nadziei na zmiany, lecz i długotrwałe pogrążenie Polski w marazmie.
1981
Marzec
Zakończyły się trwające od października 1980 r. prace nad podstawowym planem wprowadzenia stanu wojennego.
19 marca
Funkcjonariusze MO siłą usunęli z sali obrad Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy delegację NSZZ „Solidarność”. Był to najpoważniejszy kryzys w stosunkach między władzami PRL a „S”, nazwany później „kryzysem bydgoskim”.
Połowa października
Działalność rozpoczęły Wojskowe Terenowe Grupy Operacyjne, których faktycznym celem było rozpoznanie przed wprowadzeniem stanu wojennego. W więzieniach trwały przygotowania do przyjęcia aresztowanych działaczy „Solidarności”.
18 października
Gen. Wojciech Jaruzelski został wybrany na I sekretarza KC PZPR.
28 października
Rząd skierował do Sejmu projekt ustawy o nadzwyczajnych pełnomocnictwach w interesie ochrony obywateli i państwa. W odpowiedzi „Solidarność” zorganizowała jednogodzinny strajk ostrzegawczy. Wzięła w nim udział niewielka liczba związkowców.
7 listopada
Ewakuacja płk. Ryszarda Kuklińskiego i jego rodziny.
24 listopada
Studenci Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej w Warszawie ogłosili strajk okupacyjny w proteście przeciwko planom militaryzacji uczelni. Strajki wybuchły również w innych ośrodkach akademickich. Protest w WOSP został spacyfikowany 2 grudnia.
3 grudnia
W Radomiu obradowało Prezydium Komisji Krajowej „Solidarności” i przewodniczących wszystkich zarządów regionalnych. W czasie obrad formułowano bardzo radykalne wnioski z konfliktu z władzami.
5 grudnia
Biuro Polityczne KC PZPR zaakceptowało decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego. Rozpoczęła się kampania propagandowa atakująca władze „Solidarności” za radykalizm postulatów formułowanych w Radomiu i dążenie do „obalenia władz”.
6 grudnia
W liście do władz prymas Józef Glemp ostrzegł przed wprowadzeniem ustawy o nadzwyczajnych pełnomocnictwach dla rządu, która jego zdaniem miała doprowadzić do pogłębienia kryzysu. Dwa dni później w liście do przewodniczącego „Solidarności” ostrzegł przed dążeniem do konfrontacji.
8/9 grudnia
Gen. Jaruzelski w trakcie tajnego spotkania z przebywającym w Warszawie marszałkiem ZSRS Wiktorem Kulikowem poinformował go o planowanych działaniach, nie podając jednak konkretnej daty wprowadzenia stanu wojennego. Zaznaczył, że w przypadku niemożności opanowania sytuacji zwróci się do Moskwy o „pomoc”, czyli interwencję wojskową armii sowieckiej.
11 grudnia
Komitet Centralny PZPR podjął uchwały o poparciu dotychczasowych władz partii oraz o dążeniu do „zgody społecznej”. Wieczorem w gmachu Sejmu odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu, episkopatu i „Solidarności”. Po jego zakończeniu rządowym samolotem z Gdańska przybył Lech Wałęsa. W siedzibie episkopatu zdecydowano, że należy przyjąć składane przez władze propozycje rozmów.
W kraju krążyły pogłoski o ruchach wojsk sowieckich i przygotowaniach do obrony podjętych przez część oddziałów WP. W wielu fabrykach trwały przygotowania do ewentualnej obrony.
W Warszawie rozpoczął się Kongres Kultury Polskiej, nieoficjalnie zwany również „niezależnym” lub „solidarnościowym”, jedno z największych forów nieskrępowanej dyskusji w okresie karnawału Solidarności. Po dwóch dniach jego obrady zostały przerwane przez władze stanu wojennego.
11–12 grudnia
W Gdańsku obradowała Komisja Krajowa „Solidarności”. Jej członkowie debatowali na temat porozumienia z władzami i ewentualnej reakcji na zaostrzenie polityki. Większość uczestników obrad została internowana w nocy z 12 na 13 grudnia.
12 grudnia
Na posiedzeniu Sztabu Generalnego LWP powstała tzw. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, której przewodniczącym został gen. Jaruzelski. O godz. 23 przerwano połączenia telefoniczne w całym kraju; przestały nadawać radio i telewizja. Zaczęły się pierwsze internowania w ramach rozpoczętej o północy akcji „Jodła”. W operacji wprowadzenia stanu wojennego wzięło udział ok. 80 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa, 1750 czołgów, 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty oraz ponad 9 tys. samochodów.
13 grudnia
W nocy Rada Państwa uchwaliła dekret o wprowadzeniu stanu wojennego. Jedynym jej członkiem, który odmówił jego podpisania, był Ryszard Reiff. W ramach operacji „Azalia” wojsko zajęło gmachy radia i telewizji. Od godz. 6:00 media transmitowały przemówienie gen. Jaruzelskiego, I sekretarza KC PZPR, szefa rządu i MON. „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią” – mówił, uzasadniając stan wojenny. Nastąpiło internowanie tysięcy działaczy „Solidarności”, w tym przewodniczącego Wałęsy.
O godz. 9:00 prymas Glemp w homilii na Jasnej Górze powiedział, że sytuacja wymaga spokoju, aby uniknąć „przelewu krwi”. Wieczorem w warszawskim Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej wezwał do uwolnienia aresztowanych i mówił, że z bólem przyjął wejście władz „na drogę przemocy”. Oficjalne media wyemitowały tylko fragmenty homilii na Jasnej Górze.
14 grudnia
W blisko 250 zakładach pracy na terenie całej Polski wybuchły strajki. Protesty zorganizowano m.in. w KWK „Wujek” w Katowicach, KWK „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu Zdroju, Stoczni Gdańskiej im. Lenina, Hucie im. Lenina w Nowej Hucie, Porcie Gdańskim, Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, Zakładach Mechanicznych Ursus w Warszawie. 40 z nich zdławiono siłą.
14 grudnia
Z inicjatywy prymasa Glempa w Warszawie powstał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom.
15 grudnia
Pacyfikacja kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu Zdroju, 4 górników zostało postrzelonych przez MO. W Warszawie powstał podziemny Komitet Oporu Społecznego.
16 grudnia
W czasie ataku ZOMO na kopalnię „Wujek” zastrzelonych zostało 9 górników, 21 było rannych. Nastąpiły pacyfikacje Stoczni Gdańskiej, Huty im. Lenina, Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Mielcu. Trwały walki uliczne w Trójmieście.
17 grudnia
Podczas walk z ZOMO w Gdańsku została zastrzelona jedna osoba, dwie inne były ranne. W wielu miastach w Polsce oddziały milicyjne rozpędziły manifestacje.
18 grudnia
Jan Paweł II w liście do gen. Jaruzelskiego zaapelował o przerwanie stanu wojennego: „z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które przynoszą ze sobą rozlew krwi polskiej […]. Ogólnoludzkie pragnienie pokoju przemawia za tym, ażeby nie był kontynuowany stan wojenny w Polsce” – stwierdził papież.
20 grudnia
Do Warszawy przybył z Watykanu abp Luigi Poggi.
21 grudnia
Ambasador PRL w USA Romuald Spasowski poprosił o azyl polityczny. W wystąpieniu telewizyjnym skrytykował decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, uznając ją za pogwałcenie praw człowieka. Z apelem o ich poszanowanie wystąpił również sekretarz generalny ONZ Kurt Waldheim.
22 grudnia
Kraje Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej uznały wypadki w Polsce za złamanie Aktu Końcowego helsińskiej Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z 1975 r.
23 grudnia
W reakcji na wprowadzenie stanu wojennego prezydent USA Ronald Reagan ogłosił sankcje gospodarcze wobec PRL. Podobne kroki wobec reżimu komunistycznego w następnych tygodniach podjęły inne kraje zachodnie.
24 grudnia
Zniesiono na jedną noc godzinę milicyjną z okazji Wigilii Bożego Narodzenia i odbywających się o północy pasterek.
27 grudnia
Lech Wałęsa został wybrany „Człowiekiem Roku 1981” przez amerykański magazyn „Time”.
28 grudnia
W kopalni „Piast” zakończył się ostatni strajk okupacyjny w proteście przeciw stanowi wojennemu.
28 grudnia
Ambasador PRL w Japonii Zdzisław Rurarz wystąpił o azyl polityczny, w wyniku czego sąd wojskowy PRL skazał go zaocznie na karę śmierci.
30 grudnia
Decyzją WRON wprowadzono obowiązek pracy dla mężczyzn w wieku 18–45 lat.
31 grudnia
Zawieszono na jedną dobę godzinę milicyjną.
1982
5 stycznia
Milicja i SB rozpoczęły we Wrocławiu śledztwo w sprawie 80 mln zł, które przed wprowadzeniem stanu wojennego podjął z konta NSZZ „Solidarność” skarbnik Regionu Dolny Śląsk, Józef Pinior.
6 stycznia
Władze zdecydowały o zlikwidowaniu Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
9 stycznia
Prymas Glemp spotkał się z gen. Jaruzelskim.
9 stycznia
W całym kraju reżim powołał Obywatelskie Komitety Ocalenia Narodowego (OKON).
10 stycznia
Przywrócono połączenia telefoniczne w miastach. Rozmowy były oficjalnie podsłuchiwane, po wykręceniu numeru słychać było w słuchawce komunikat „Rozmowa kontrolowana”.
13 stycznia
Aktorzy rozpoczęli bojkot Polskiego Radia i Telewizji; nie występowali w mediach, ale grali w teatrach i salach parafialnych. Najważniejszym ośrodkiem podziemnego aktorstwa był Teatr Domowy powołany przez Ewę Dałkowską, Emiliana Kamińskiego, Andrzeja Piszczatowskiego i Macieja Szarego. Artyści współpracujący z reżimem byli poddani ostracyzmowi środowiskowemu i wyklaskiwani przez publiczność.
17 stycznia
Ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawił pierwszą w okresie stanu wojennego mszę za ojczyznę.
25 stycznia
Sejm uchwalił ustawę „o szczególnej regulacji prawnej w okresie stanu wojennego” i formalnie zatwierdził dekret o stanie wojennym. Przeciw głosował tylko jeden poseł – Romuald Bukowski z Gdańska.
5 lutego
W Świdniku na wezwanie władz „Solidarności” rozpoczęły się masowe spacery w porze nadawania „Dziennika Telewizyjnego” o godz. 19.30. Z czasem do podobnej akcji przystąpili mieszkańcy innych miejscowości.
8 lutego
Wznowiono zawieszone po wprowadzeniu stanu wojennego zajęcia na wyższych uczelniach.
9 lutego
Jan Paweł II przyjął delegację członków „Solidarności”, złożoną z działaczy przebywających na Zachodzie. Podczas audiencji papież powiedział m.in.: „Wolny i Niezależny Związek +Solidarność+ jest organizacją legalną, którą oficjalnie uznały władze polskie”.
11 lutego
Aby ukrócić protestacyjne spacery w Świdniku, organizowane w porze „Dziennika”, władze wprowadziły godzinę milicyjną od godz. 19.30.
18 lutego
W Warszawie członkowie organizacji Siły Zbrojne Polski Podziemnej, Robert Chechłacz i Tomasz Łupanow, dokonali w tramwaju próby rozbrojenia funkcjonariusza MO, sierż. Zdzisława Karosa. W wyniku szamotaniny milicjant został postrzelony, a po pięciu dniach zmarł.
1 marca
Szef MSW gen. Czesław Kiszczak podał, że od 13 grudnia 1981 do 26 lutego 1982 r. internowano 6,6 tys. osób.
19 marca
Władze zlikwidowały Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i rozpoczęły weryfikację dziennikarzy.
29 marca
Przywrócono międzymiastową łączność telefoniczną, zawieszoną po wprowadzeniu stanu wojennego.
12 kwietnia
W Warszawie po raz pierwszy swoją audycję nadało podziemne Radio „Solidarność”.
22 kwietnia
Powstała podziemna Tymczasowa Komisja Koordynacyjna „Solidarność” w składzie: Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Władysław Hardek i Bogdan Lis.
1 i 3 maja
W Gdańsku, Warszawie, Elblągu, Szczecinie, Krakowie i Toruniu i wielu innych miastach odbyły się liczne manifestacje antyreżimowe, które były brutalnie rozbijane przez milicję i ZOMO.
26 maja
SB zatrzymała ukrywającego się działacza „Solidarności” Jana Narożniaka, który w czasie próby ucieczki został postrzelony.
5 czerwca
Z Wisły w Warszawie wyłowiono ciało zaginionego dwa dni wcześniej Emila Barchańskiego ps. Janek, ucznia LO im. Mikołaja Reja, twórcy konspiracyjnej Konfederacji Młodzieży Polskiej „Piłsudczycy”, dwa miesiące wcześniej skazanego na dwa lata więzienia za podpalenie pomnika sowieckiego zbrodniarza Feliksa Dzierżyńskiego. Okoliczności jego śmierci nie zostały do dziś wyjaśnione.
7 czerwca
Ranny Narożniak został „wykradziony” ze szpitala przez podziemie. Władze ogłosiły, że uciekł „szczególnie niebezpieczny przestępca”.
21 lipca
W przededniu święta PRL zostaje zwolnionych z internowania ok. tysiąca osób, w tym wszystkie kobiety.
31 sierpnia
W rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych doszło do licznych demonstracji. W Lubinie MO zabiła z broni palnej trzy osoby, 11 zostało rannych. Jedna osoba na skutek pobicia zmarła we Wrocławiu. W Gdańsku od uderzenia petardą zginał jeden z demonstrantów.
8 października
Sejm uchwalił ustawę o związkach zawodowych – nastąpiło rozwiązanie wszystkich związków zawodowych działających do stanu wojennego. Oznaczało to formalną likwidację prawną NSZZ „Solidarność”.
9 października
Rząd USA zawiesił wobec PRL klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu.
13 października
Podczas zamieszek w Nowej Hucie oficer SB zabił demonstranta, dwudziestoletniego Bogdana Włosika.
Listopad
Prymas Józef Glemp zaapelował do artystów o zakończenie bojkotu radia, telewizji, filmów i teatrów. Aktorzy w pełni powrócili do uczestnictwa w oficjalnym życiu kulturalnym we wrześniu 1983 r.
10 listopada
Lech Wałęsa został zwolniony z internowania.
18 grudnia
Sejm przyjął ustawę o „szczególnej regulacji prawnej w okresie zawieszenia stanu wojennego”, która utrzymała represyjne ustawodawstwo stanu wojennego.
19 grudnia
Rada Państwa uchwaliła zawieszenie stanu wojennego od 31 grudnia 1982 r.
1983
14 maja
W komisariacie na stołecznym Starym Mieście milicjanci bestialsko pobili maturzystę Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. Ofiara zmarła w szpitalu. W sfingowanym procesie władze oskarżyły o pobicie załogę karetki pogotowia.
19 maja
Pogrzeb Grzegorza Przemyka na Powązkach przerodził się w wielką demonstrację sprzeciwu wobec władz.
16–23 czerwca
Odbyła się druga pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski.
22 lipca
Formalnie zniesiono stan wojenny, rozwiązano WRON i ogłoszono amnestię dla niemal wszystkich więźniów politycznych.(PAP)
Autor: Michał Szukała
Prof. A. Dudek: Jaruzelski wprowadził stan wojenny bez gwarancji pomocy ze strony ZSRS
Jaruzelski uznał, że społeczeństwo jest dostatecznie zmęczone, i możliwe jest przeprowadzenie operacji, którą uznawał za niewykonalną w sierpniu 1980 r. Stosunkowo niewielka skala protestów przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego potwierdziła jego założenia – mówi PAP prof. Antoni Dudek, historyk z UKSW.
Polska Agencja Prasowa: Czy już w czasie strajków latem 1980 r. oraz tuż po podpisaniu porozumień między rządem a strajkującymi istniało ryzyko wprowadzenia jakiegoś rodzaju stanu wyjątkowego i siłowego rozprawienia z rodzącym się ruchem „Solidarności”?
Prof. Antoni Dudek: Tak, istniały plany takiego rozwiązania, przygotowywane w ramach operacji MSW „Lato-80”. Jej celem miało być nie tyle wprowadzenie stanu wojennego, ile raczej zduszenie głównych ognisk strajkowych, czyli Gdańska i Szczecina. Przygotowywano plany desantu na stocznie. Ten scenariusz był preparowany i brany pod uwagę jako plan B niemal do końca sierpnia 1980 r.
W ostatnich dniach sierpnia na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR jeden z przedstawicieli „frakcji twardogłowych”, Władysław Kruczek, powiedział, że przyszedł czas na bronienie władzy, i zażądał wprowadzenia stanu wyjątkowego. Szef MON gen. Wojciech Jaruzelski odpowiedział, że konstytucja nie przewiduje możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego, ale tylko stanu wojennego. Dodał, że taki scenariusz jest nierealny, ponieważ strajk rozlał się już na niemal cały kraj, w tym największe ośrodki przemysłowe na Górnym Śląsku. Stwierdził, że ta skala strajków wyklucza użycie siły, bo władze nie posiadają dostatecznych sił. Użył znamiennych słów: „Nic nie kompromituje władzy bardziej niż wprowadzanie zarządzeń, których nie jest w stanie wyegzekwować”.
Pamiętajmy, że wówczas Jaruzelski nie dysponował jeszcze tak wielkimi wpływami jak kilka miesięcy później, ale był już jedną z najważniejszych postaci systemu władzy. Skoro uznawał, że nie ma możliwości siłowego stłumienia strajku, to nie mijał się z prawdą. Wskazuje na to liczba strajkujących zakładów. Na Pomorzu Gdańskim protestowały załogi kilkuset przedsiębiorstw. Skala protestu była gigantyczna i czas na jego zduszenie minął po pierwszych kilku dniach strajków. Atak na Stocznię Gdańską był możliwy przed 20 sierpnia, czyli zaraz po przekształceniu strajku z lokalnego w regionalny. Później było za późno.
PAP: W ciągu kolejnych miesięcy władze komunistyczne wykorzystywały kryzysy w stosunkach z „Solidarnością”, takie jak wydarzenia w Bydgoszczy w marcu 1981 r., do działań propagandowych, np. oskarżeń o „pogrążanie kraju w chaosie przez solidarnościową ekstremę”. Stosowana taktyka „zmęczenia społeczeństwa” miała na celu doprowadzenie do stanu, w którym wprowadzony stan wojenny zostanie przyjęty z ulgą, jako nadzieja na minimalną stabilizację?
Prof. Antoni Dudek: W MSW działania te nazywano „strategią odcinkowych konfrontacji”. Jako historyk przyjąłem określenie „doktryna Kani”, czyli ówczesnego I sekretarza KC PZPR. Jego celem nie było przygotowanie gruntu pod operację wprowadzenia stanu wojennego. Częścią jego działań była „propaganda klęski”, która w przeciwieństwie do Gierkowskiej propagandy sukcesu miała na celu przekonanie społeczeństwa, że Polskę czeka zapaść cywilizacyjna spowodowana „anarchizacją życia” przez „Solidarność”. Dużą rolę miała odegrać także agentura SB (ok. 1800 współpracowników, wspieranych przez mniejszą grupę agentury wojskowej), umieszczona w szeregach Związku, której bieżącym zadaniem było informowanie o sytuacji wewnątrz jego struktur, ale także podsycanie i wywoływanie konfliktów.
Według „doktryny Kani” miało to doprowadzić do odwrócenia się części społeczeństwa od „Solidarności” oraz jej rozpadu na co najmniej dwie części. Władze zakładały, że jedną z nich, określaną jako „zdrowa, robotnicza”, uda się kontrolować, a pozostałą, „ekstremalną” będzie można zdelegalizować lub zupełnie rozbić. „Doktryna Kani” miała więc zapobiec wprowadzeniu stanu wojennego, choć oczywiście intensywnie się do niego przygotowywano. W marcu 1981 r. Kania podpisał dokument nazywany „myślą przewodnią do wprowadzenia stanu wojennego”, ale wciąż uważał, że nie jest to właściwe rozwiązanie.
Założenia „doktryny Kani” przestały obowiązywać w październiku 1981 r., gdy od Kani odwrócił się jego dotychczasowy sojusznik, wówczas już premier, Wojciech Jaruzelski. W ślad za Jaruzelskim poszła „centrowa” grupa w kierownictwie PZPR. Od początku z I sekretarzem KC PZPR walczyli „twardogłowi”. Skrzydło „liberalne” było za słabe, aby go wesprzeć. Mimo że większość członków KC PZPR zagłosowała przeciwko wotum nieufności wobec Kani, to I sekretarzem KC PZPR został Jaruzelski. Tym samym przywódcą partii został Wojciech Jaruzelski, który zdecydował się na własną strategię. Głównym założeniem „doktryny Jaruzelskiego” było masowe uderzenie w „Solidarność” poprzez stan wojenny. Bez wątpienia „doktryna Kani” przygotowała grunt pod to rozwiązanie. W dziennikach Mieczysława Rakowskiego dostrzegamy, że już latem 1981 r. Jaruzelski uznawał „doktrynę Kani” za zupełnie nieskuteczną.
Jesienią 1981 r. społeczeństwo było już nieprawdopodobnie zmęczone fatalną sytuacją gospodarczą i ciągłymi konfliktami władz i „Solidarności”. Socjologowie współpracujący z „Solidarnością” dostrzegali spadek poparcia dla działań związku. Jaruzelski uznał, że moment do wprowadzenia stanu wojennego musi wybrać bardzo rozważnie. Jego zdaniem nastroje społeczne musiały osiągnąć najniższy poziom. Zakładał też, że stan wojenny należy wprowadzić zimą, bo ta pora roku zniechęca do protestowania na ulicach i strajków okupacyjnych, ale nie był do końca pewny przyjętych przez siebie założeń.
W słynnej rozmowie z marszałkiem Wiktorem Kuligowem raportował, że przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego zostały zakończone, ale ostrzegał, że jeśli na Górnym Śląsku dojdzie do masowego buntu społecznego, to jedyna znajdująca się tam dywizja obrony przeciwlotniczej nie opanuje sytuacji. Zapytał, czy może liczyć na sowiecką „pomoc po linii wojskowej”. Kuligow jednoznacznie odpowiedział, że Związek Sowiecki udzieli pomocy gospodarczej i politycznej, ale nie dokona interwencji wojskowej. Mimo to Jaruzelski zdecydował się zaryzykować i wprowadzić stan wojenny bez gwarancji pomocy ze strony ZSRS. Uznał, że społeczeństwo jest dostatecznie zmęczone, i możliwe jest przeprowadzenie operacji, którą uznawał za niewykonalną w sierpniu 1980 r. Stosunkowo niewielka skala protestów przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego potwierdziła jego założenia. Jaruzelski przewidział to m.in. za sprawą dostarczanych mu badań socjologicznych. Był pierwszym przywódcą komunistycznym, który zwracał na nie tak wielką uwagę i uznawał je za istotne narzędzie sprawowania władzy.
PAP: Tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego członek władz „Solidarności” Karol Modzelewski powiedział, ze jeśli władze zdecydują się na wprowadzenie stanu wojennego, to „będzie to bój ich ostatni”. W tym kontekście pojawiały się później oskarżenia, że „Solidarność” była nadmiernie przekonana o własnej sile lub zlekceważyła możliwość rozwiązania siłowego i nie zdecydowała się na przygotowanie struktur do działań podziemnych. Czy kierownictwo „S” wykazało się naiwnością lub krótkowzrocznością?
Prof. Antoni Dudek: Myślę, że o postawie kierownictwa „Solidarności” zadecydowały oba te czynniki. Część działaczy była przekonana, że Związek jest zbyt potężny, aby władze mogły go łatwo zdmuchnąć. Naiwność polegała również na przekonaniu, że rozwiązanie siłowe będzie możliwe jedynie przy udziale Związku Sowieckiego. Uznawano, że władze PRL nie są zdolne do przeprowadzenia tak wielkiej i skomplikowanej operacji. Konsekwencją tych założeń była niechęć do czynienia przygotowań na wypadek ataku ze strony władz. Możemy sobie tylko wyobrażać, jak silna byłaby podziemna „Solidarność”, jeśli w ślad za działaczami z Dolnego Śląska również inni wypłaciliby i ukryli środki pieniężne. Tam wypłacono słynne 80 milionów, mimo że nie mieli pewności, że stan wojenny zostanie wprowadzony. Opierali się tylko na plotkach, które pojawiały się już od kilku tygodni, gdy działalność rozpoczęły wojskowe Terenowe Grupy Operacyjne.
Można też było ukryć sprzęt poligraficzny znajdujący się w siedzibach lokalnych władz „Solidarności”. Takie działania podjęto dopiero w nocy z 12 na 13 grudnia i już po wprowadzeniu stanu wojennego. W wielu miejscach milicja zajmowała siedziby „S”, demolowała je i wychodziła. Wówczas pojawiali się tam najodważniejsi działacze i próbowali wynosić sprzęt, który nie został zniszczony. Były to działania spontaniczne i oddolne. Jedyną zorganizowaną formą przygotowania do kryzysu był wybór „zapasowych” komisji zakładowych. Funkcjonowały już w czasie kryzysu bydgoskiego, gdy założono, że przywódcy „pierwszego szeregu” zostaną aresztowani w momencie ogłoszenia strajku generalnego. W warunkach stanu wojennego działanie to nie było zbyt skuteczne i okazało się, że trzeba budować wszystkie struktury niemal od zera. Niewątpliwie więc przywódcy „Solidarności” byli nastawieni zbyt optymistycznie, a jednocześnie narastające wśród nich podziały uniemożliwiały przyjęcie spójnej strategii przygotowania do stanu wojennego.
PAP: Zaplanowany przez Jaruzelskiego i jego otoczenie zamach stanu został przeprowadzony bardzo sprawnie, ale czy junta wojskowa miała „plan na dzień po”?
Prof. Antoni Dudek: Nie zgadzam się z określaniem wprowadzenia stanu wojennego mianem zamachu stanu, ponieważ tak określa się gwałtowny przewrót wymierzony w aktualnie rządzących. Tymczasem 13 grudnia rządzący zaatakowali tych, którzy stanowili alternatywę wobec ich rządów. Była to operacja policyjno-wojskowa, zmierzająca do zdławienia wielkiego ruchu społecznego. Po jej przeprowadzeniu Jaruzelski stanął przed problemem, co dalej. Był zaskoczony skalą sankcji wymierzonych w PRL. Prezydent Ronald Reagan zareagował w sposób niezwykle ostry i do podobnych działań skłonił przywódców europejskich. Mimo że Związek Sowiecki nie dokonał interwencji zbrojnej, to Reagan uznał stan wojenny za pretekst do wprowadzenia sankcji także przeciwko „imperium zła”. Sankcje nałożone na PRL były potężnym uderzeniem, ponieważ polska gospodarka była faktycznym bankrutem. Stan ten pogłębił się po 13 grudnia, bo już nikt nie chciał udzielić PRL jakichkolwiek kredytów ratunkowych.
Pomysłem Jaruzelskiego było wprowadzenie reform, ale na jednym z posiedzeń Biura Politycznego przyznał, że nie wie, w jaki sposób je wprowadzić, bo polegałyby na liberalizacji gospodarki w warunkach ograniczenia swobód, wynikającej ze stanu wojennego. Inni członkowie Biura Politycznego również nie znali wyjścia z tej sytuacji. W efekcie zachowano istniejący dotychczas system, ale w jego ramach zaczęła zwiększać się rola wojskowych i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa kosztem cywilnego aparatu partyjnego. Była to jedyna realna zmiana w ramach systemu komunistycznego. Wbrew woli Jaruzelskiego rozpoczął się rozwój prywatnego sektora gospodarki. Poza spółkami polonijnymi, które były świadomą inicjatywą władz, przedsiębiorstwa prywatne rozwijały się głównie za sprawą stwierdzenia przez władze, że nie mają już sił na ich zwalczanie. Zauważano też, że ich działalność łagodzi nastroje społeczne, bo wypełniają braki rynkowe, których gospodarka centralnie planowana nie mogła zaspokoić. Co jakiś czas Jaruzelski grzmiał, że należy walczyć z nieuzasadnionymi dochodami. Docierały do niego donosy o budowie okazałych willi i nakazywał karanie ich właścicieli. Były to działania równie nieskuteczne i rytualne jak słynna Inspekcja Robotniczo-Chłopska, która miała walczyć ze „spekulacją” i z „nadużyciami”. Porażka tych działań sprawiła, że po sześciu latach, gdy do okrągłego stołu zaproszono Lecha Wałęsę, władze przyznały się do porażki i bankructwa polityki rzekomych reform.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
szuk / skp /