Kalifornia wydaje krocie na ponowne adaptowanie przestępców seksualnych do społeczeństwa po odbyciu kary więzienia. Z nowego raportu dowiadujemy się, że od 2003 roku Kalifornijski Departament Szpitali Stanowych (DSH) wydał na ten cel 93 miliony dolarów. Departament sprawował nadzór nad łącznie 56 przestępcami, co daje ok. 1,6 miliona dolarów na osobę.
Program nadzoru nad przestępcami seksualnymi, którzy odbyli karę więzienia, jest prowadzony przez firmę Liberty Healthcare pod okiem Kalifornijskiego Departamentu Szpitali Stanowych. Inicjatywa ma na celu pomoc skazanym za gwałty i inne nadużycia seksualne w dostosowaniu się do życia na wolności i zapobieżenie powrotowi na przestępczą ścieżkę.
Działania te okazały się skuteczne, istotnie zmniejszając wskaźnik recydywy. Tylko dwóch z 56 przestępców objętych programem wróciło do więzienia – jeden za posiadanie pornografii dziecięcej, a drugi za niewpisanie się do rejestru przestępców seksualnych. Dla porównania, spośród 125 przestępców uwolnionych z kalifornijskich więzień bezwarunkowo (bez nadzoru) od 2006 roku, aż 24 dopuściło się recydywy, popełniając łącznie 42 przestępstwa.
Istnieją więc empiryczne dowody na to, że resocjalizacja przynosi pożądane skutki. Problem w tym, że jest to niezwykle kosztowne. Podopiecznym programu zapewniane jest m.in. zakwaterowanie, którego koszty pokrywa stan. Liberty Healthcare zatrudnia ponadto personel, który zajmuje się nadzorowaniem byłych więźniów i pomaganiem im. Sama firma również nie realizuje programu charytatywnie.
Ponowna adaptacja przestępcy seksualnego do życia w społeczeństwie zajmuje średnio 17 miesięcy. Koszty są potężne. Zgodnie z raportem sporządzonym przez Kalifornijskiego Audytora Stanowego – od 2003 roku program pochłonął nominalnie (bez uwzględniania inflacji) 93 miliony dolarów. Biorąc pod uwagę, że w tym czasie beneficjentami inicjatywy było 56 byłych więźniów, na resocjalizację jednego wydano średnio 1,6 miliona dolarów.
O programie krytycznie wypowiada się m.in. Senator Brian Jones, który nazwał go „niebezpiecznym i kosztownym marnotrawstwem”. Nie wszyscy krytycy podważają jednak sens samego programu, ale niektóre rozwiązanie – jak, np. kwaterowanie byłych więźniów w wynajętych, prywatnych mieszkaniach. W audycie zasugerowano, aby DSH zorganizowało specjalną placówkę stanową, aby tam kwaterować uczestniczących w programie przestępców seksualnych. Departament od razu odrzucił pomysł, obawiając się większych kosztów.
Red. JŁ