Rodzice ucznia kalifornijskiej szkoły pozwali placówkę w związku z „absurdalną decyzją o zawieszeniu” nastolatka. Młody chłopak został ukarany za tzw. blackface, kiedy umalował część swojej twarzy na czarno w czasie kibicowania na meczu futbolu amerykańskiego.
Uczeń Muirlands Middle School został zawieszony w prawach ucznia na dwa dni z powodu tzw. blackface – tj. pomalowania przez białego twarzy na ciemny kolor, przypominający twarz osoby rasy czarnej. Rodzice chłopaka twierdzą jednak, że ich syn nie miał takich intencji, a zarzuty i kara są absurdem.
Chłopiec miał dopuścić się tego straszliwego występku podczas meczu futbolu 13 października 2023 roku. Przed meczem pomalował swoje policzki i podbródek na czarno, tworząc swego rodzaju barwy wojenne.
„Nikt nic nie powiedział” – stwierdził młody kibic dodając, że nawet czarny ochroniarz obiektu namawiał go, aby nałożył więcej ciemnej pasty na twarz.
„Wszystko było normalne. Nikt nic nie powiedział. To był normalny mecz piłki nożnej” – powiedział chłopiec. W ten sam sposób nakładał barwnik na twarz kilka razy wcześniej.
Ale tym razem – po tygodniu od meczu – jego rodzice zostali wezwani „na dywanik” do dyrektora jego szkoły. Ten poinformował, że w związku z popełnieniem przez ich syna „blackface”, chłopiec został zawieszony na dwa dni oraz nie będzie mógł uczestniczyć w żadnych organizowanych w przyszłości wydarzeniach sportowych.
Rodzice uznali to za absurd, a następnie pozwali Okręg Szkolny San Diego w związku z ukaraniem ich dziecka.
Strona szkolna argumentuje, że zachowanie chłopca było obraźliwe, gdyż część jednej z drużyn, które grały w meczu, jest „w dużej mierze czarna”. Z kolei adwokat rodziców chłopca, Karin Sweigart, powiedział, że nastolatek jedynie imitował „barwy wojowników”.
Pozew ma na celu usunięcie z akt chłopca informacji o zawieszeniu, a tym bardziej – o powodzie zawieszenia. W przyszłości uczeń mógłby mieć problem z rekrutacją do high schools, na studia lub nawet zdecydować o dostępie do niektórych zawodów – twierdzi Center for American Liberty.
„Przyszłość chłopca jest zagrożona” – pisze organizacja na swojej stronie internetowej.
Red. JŁ