Kolejny raport z zarzutami pod adresem chicagowskiego policjanta ujrzał światło dzienne. W dokumencie przygotowanym przez COPA w maju, a opublikowanym w tym tygodniu, czytamy o podejrzeniu wykorzystania seksualnego przez funkcjonariusza, który prowadził sprawę włamania.
Historia wydarzyła się sześć lat temu. Według dokumentu COPA, policjant odpowiedział na zgłoszenie włamania. Po przeprowadzeniu czynności służbowych opuścił mieszkanie, by za kilka godzin tam powrócić. Wtedy, wraz ze zgłaszającą pili drinki, a następnie doszło do zbliżenia seksualnego.
Więcej na temat szczegółów tego zajścia nie wiadomo. Rzekomo pokrzywdzona zgłosiła napaść seksualną funkcjonariusza po jakimś czasie, co uniemożliwia przeprowadzenie obdukcji. Jak twierdzą specjaliści, nie jest to coś niecodziennego – ofiary napaści seksualnych często długo wahają się czy to zgłaszać – ale uniemożliwia to ustalenie dokładnego przebiegu zdarzeń.
Tak jest w tym przypadku. Złożone przez policjanta i rzekomo poszkodowaną nie są zbieżne. Funkcjonariusz twierdzi, że do zbliżenia doszło za obopólną zgodą.
Brak jednoznacznych dowodów nie oznacza, że funkcjonariusz zachowa pracę. W swoim raporcie COPA podkreśla, że policjant dopuścił się „niewłaściwej relacji seksualnej” i rekomenduje jego zwolnienie. Podobne stanowisko w tej sprawie prezentuje komendant chicagowskiej policji nadkomisarz David Brown.