Policjanci z Florydy namierzyli na jednej z autostrad auto, które zostało skradzione na początku zeszłego tygodnia. Oprócz kradzieży białego sedana właścicielka zgłosiła wówczas zaginięcie dwójki swoich dzieci – 10-latka i jego 11-letniej siostry. Jakież było zdziwienie policjantów, gdy za kierownicą zatrzymanego auta zobaczyli… zaginionego chłopca.
Policjanci podjęli interwencję w okolicach Alachua – setki mil od miejsca, w którym zgłoszono zaginięcie dzieci oraz samochodu ich matki. Choć kradzież sedana i zaginięcie dzieci nastąpiło w tym samym dniu, nikt nie przypuszczał, że to 10-latek i jego 11-letnia siostra podprowadzili matce auto i uciekli z domu.
Jak podaje Biuro Szeryfa Alachua County – do zatrzymania doszło późną nocą, o 3:50 czasu lokalnego (07:50 GMT) w czwartek. Zastępcy zauważyli białego sedana, który został kilka dni wcześniej zgłoszony, jako zaginiony w North Port, oddalonego o ponad 200 mil od Alachua County.
Gdy zastępcy zatrzymali auto i podeszli do okna kierowcy, zobaczyli 10-letniego chłopca. Na siedzeniu pasażera siedziała jego 11-letnia siostra. Funkcjonariusze dowiedzieli się od dzieci, że dzieci uciekły z domu, bo były wściekłe na matkę za zabranie im ich „urządzeń elektronicznych”.
Policja przekazała, że nie mają powodów, aby sądzić, ze dzieci są źle traktowane przez rodzica. Ucieczka była raczej drastyczną formą buntu przeciwko szlabanowi na smartfona.
Kiedy matka dowiedziała się, że jej dzieci się odnalazły, przejechała trzy godziny drogi z North Port do Alachua, aby odebrać je z komisariatu policji.
„Nasi detektywi długo rozmawiali z ich matką, która najwyraźniej starała się jak najlepiej wychować dwoje małych dzieci i była bardzo otwarta na zalecenia, które przedstawili, aby pomóc jej uzyskać pomoc” – przekazali policjanci z Alachua.
Red. JŁ
(Źródło: BBC)