Urzędnicy wyborczy obawiają się incydentów przed wtorkowymi wyborami prezydenckimi. W związku z tym postanowiono podjąć dodatkowe środki ostrożności mające zapewnić bezpieczeństwo w Chicago i w powiecie Cook.
Od przyszłego tygodnia pojawią się w ich rejonie dodatkowi policjanci. „Bezpieczeństwo jest bardzo ważne dla wyborców, gdy zbliżamy się do tych wyborów” – powiedział Max Bever, dyrektor ds. informacji publicznej Chicagowskiej Komisji Wyborczej. Przyznał, że wprawdzie w naszym mieście nie dochodzi do niepojących incydentów jak w innych rejonach USA, ale trzeba przygotować się na najgorsze.
Dlatego biuro szeryfa powiatu Cook, Toma Darta wdraża nowe środki bezpieczeństwa w lokalach wyborczych. „Do niektórych lokalizacji, zdecydowaliśmy się wysłać funkcjonariuszy, choć wcześniej tego nie robiliśmy. Gorąca atmosfera towarzysząca tegorocznym wyborom wymaga dodatkowej ochrony zarówno dla wyborców jak i członków komisji wyborczych” – powiedział Tom Dart.
W środę szeryf potwierdził, że jego biuro otrzymało pierwszy telefon o problemie w punkcie wyborczym – mężczyźnie, który odmówił opuszczenia lokalu i spowodował problemy. Policja natychmiast zareagowała i udało się jej poradzić z sytuacją bez eskalacji.
W innych lokalach wyborczych w USA odnotowano już niebezpieczne incydenty. Przykładowo w Oregonie i Waszyngtonie podpalono skrzynki do których wrzucane były korespondencyjne karty do głosowania. Z kolei na Florydzie 18-latek został aresztowany przy lokalu wyborczym za wymachiwanie maczetą.
BK