Istnieją odpowiednie służby, które potrafią pozbyć się z domów „nieproszonych gości” – szczurów, karaluchów, pluskw oraz innych szkodników. Nikt jednak nie przewidział, że w czyimś domu po cichu osiedlą się… niedźwiedzie! Niedźwiedzie pasożytami nie są, ale odkrycie ich legowiska pod domem było prawdziwym szokiem dla kalifornijskiej rodziny – informuje „Daily Mail”.
Mieszkańcy South Lake Tahoe – których nie zidentyfikowano – twierdzili, że słyszeli w domu dźwięk. Coś, co opisali jako „dziwne dudnienie przypominające chrapanie” podczas zimowego okresu hibernacji zwierząt, ale początkowo to zignorowali.
Tłumaczyli sobie, że te odgłosy nie mają żadnego sensu i sensowego źródła – kiedy nawet sąsiedzi skarżyli się, że jakieś dźwięki rzeczywiście słychać.
W końcu okazało się, że dom jest nawiedzony… ale nie przez duchy, tylko niedźwiedzicę z trzema młodymi i czwartym „adoptowany” niedźwiadkiem, które przesypiały zimę w przestrzeni pod domem. Początkowo jednak nie zdawali sobie z tego sprawy, a na pewno nie z liczebności niedźwiedzich osiedleńców.
Niedźwiedzie w końcu wybudziły się z zimowego snu, a mieszkańcy domu nie mogli dłużej zaprzeczać temu, co dzieje się pod ich domem. Na miejsce przyjechali wolontariusze fundacji Bear League.
„Po prostu myśleli, że to jeden bardzo hałaśliwy niedźwiedź” – powiedziała dyrektor wykonawcza Bear League Ann Bryant.
Spece z Bear League rozpoczęli proces eksmisji, polegający na sprawieniu wrażenia na niedźwiedzicy, że przestrzeń pod domem nie jest bezpieczna dla niej i jej potomstwa. W końcu udało się wywabić ją, a ona następnie dała sygnał młodym, że czas na wyprowadzkę.
„Każdej zimy około 100 do 150 niedźwiedzi próbuje hibernować pod domami w Tahoe” – powiedziała Bryant. „BEAR League jest bardzo zajęta wyprowadzaniem niedźwiedzi z tych przestrzeni, często kilka niedźwiedzi dziennie”.
Red. JŁ