18.6 C
Chicago
czwartek, 16 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 1336

Opinia: Łukaszenka przegra, bo zmieniło się podejście UE, która wyciągnęła wnioski z kryzysu migracyjnego w 2015 r.

0

Cel Alaksandra Łukaszenki – w najprostszych słowach – to dążenie do destabilizacji UE, w szczególności tych krajów, które postrzega jako swoich wrogów, czyli przede wszystkim Polski i Litwy – mówi w „Polska. Times” wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Jabłoński wskazał, że Polska i Litwa najmocniej dążyły do tego, aby była wspólna reakcja UE i NATO wobec reżimu Łukaszenki po sfałszowanych wyborach, kolejnych represjach w stosunku do opozycjonistów i porwaniu samolotu z Romanem Protasiewiczem.

 

„Także ostatnio w Łukaszence bardzo negatywne emocje wzbudziło ewakuowanie do Polski Krysciny Cimanouskiej. Jest to więc pewnego rodzaju zemsta z jego strony – i próba udowodnienia, także samemu sobie, że wciąż ma on pewne narzędzia, aby nasze państwo zaatakować. Działania, które zaczął realizować najpierw w stosunku do Litwy, ponieważ granica białorusko-litewska jest dużo trudniejsza do ochrony, początkowo przynosiły mu pewne sukcesy i kilka tysięcy osób przeszło na stronę litewską. Kiedy Litwini umocnili granicę, skierował wektor swoich działań na Polskę i na Łotwę. Łukaszenka dąży do tego, aby zmusić państwa UE do otwarcia granic dla każdego, kogo na te granice sprowadzi – krótko mówiąc liczy na powtórkę z 2015 roku, tym razem ze wschodu” – zauważył wiceminister.

 

W jego ocenie Łukaszenka przegra, bo zmieniło się podejście UE, która wyciągnęła wnioski z kryzysu migracyjnego w 2015 r. „W 2015 roku sytuacja była inna. Opór, jaki stawiało wówczas kilka krajów, czyli Polska, Węgry, kraje Europy Środkowej, wywoływał wtedy bardzo mocne ataki ze strony wielu polityków w Brukseli. Wraz z rozwojem sytuacji, otwieraniem oczu na rzeczywistość, która stała się codziennością społeczeństw w np. Niemczech i Francji, czyli krajach, które bardzo otworzyły się na imigrację, te kraje zobaczyły, że to był po prostu błąd” – stwierdził Jabłoński.

 

Jego zdaniem, UE będzie odpowiednio reagowała na działania białoruskiego dyktatora. Zapowiedział, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, Polska będzie dążyć do nałożenia na Białoruś dodatkowych sankcji. Dodał, że konsekwentna polityka w sprawie sankcji jest niezbędna, żeby zwyciężyć.

 

Odnosząc się do sytuacji w Afganistanie Jabłoński podkreślił, że największym wyzwaniem w najbliższych tygodniach będzie wsparcie dla państw sąsiadujących z tym krajem, które będą narażone na duże grupy uchodźców. „Żeby zapewnić im możliwość poradzenia sobie z tą sytuacją, a także zapobiegać temu, aby fale uchodźców były zmuszane do przemieszczania się dalej, niezbędne będzie udzielenie pomocy na miejscu, w państwach sąsiednich, buforowych, które – w rozumieniu prawa międzynarodowego – będą stanowić dla uchodźców pierwszy kraj bezpieczny” – zaznaczył wiceszef MSZ.(PAP)

 

kmz/ par/

Trzaskowski dla „Rz”: Donald robi politykę anty-PiS, a ja pytam, co dalej

0

Aby wygrać wybory, nie wystarczy liczyć, że PiS będzie słaby i ludzie się rozczarują – ocenił w wywiadzie dla poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” prezydent Warszawy, polityk PO Rafał Trzaskowski.

Trzaskowski mówił w wywiadzie m.in. o trwającym do 2 września w olsztyńskim miasteczku akademickim Kortowie wydarzeniu Campus Polska. Jak stwierdził, wygląda na to, że większość młodzieży zgromadzonej na Campusie ma poglądy dużo bardziej nowoczesne i progresywne niż przeciętny członek Platformy Obywatelskiej. „Ale dla wszystkich znajdziemy propozycję zaangażowania w życie społeczne – choćby przy nadzorowaniu uczciwego przebiegu kolejnych wyborów w komisjach. Campus to także pewnego rodzaju kierunkowskaz dla koleżanek i kolegów, aby wczuli się w puls młodego pokolenia” – powiedział.

 

Na pytanie, czy środowisko KO ma dwie głowy: Tuska i Trzaskowskiego, Trzaskowski odparł, że przewodniczący jest jeden, ale wybory można wygrać tylko, jeżeli wszyscy będą razem: Tusk, Trzaskowski, cała Platforma Obywatelska, szerzej Koalicja i nowi ludzie.

 

„PiS niszczy fundamenty państwa, kwestionuje wszystko to, co zrobiliśmy przez 30 lat. Ale to też daje nam pewną szansę. Gdy opozycja dojdzie do władzy, będziemy mogli przedefiniować swoje widzenie świata i odważnie zaprojektować przyszłość. (…) Musimy tylko zupełnie inaczej podejść do wyzwań przyszłości. Campus ma w tym pomóc. Co z tego wyniknie, to się okaże. Campus nie ma być sformalizowaną strukturą, ale chcemy z tymi młodymi ludźmi utrzymywać kontakt. Chcielibyśmy, aby był wydarzeniem cyklicznym” – podkreślił polityk PO.

 

Zauważył, że Donald Tusk jako szef partii musi się koncentrować na doraźnej polityce, a jego głównym celem jest pokonanie PiS. „Ja mam dziś ten luksus, by pracować w nieco innym tempie. By szukać odpowiedzi na pytania, co dalej. (…) Aby wygrać wybory, nie można liczyć tylko na to, że PiS się skończy, że będzie słaby i ludzie się rozczarują. My musimy przedstawić ofertę, która będzie interesująca dla wyborców, która ich uwiedzie, będąc wiarygodna, ofertę wynikającą z głębokich przemyśleń, także z przemyśleń młodych ludzi” – ocenił Trzaskowski.

 

Pytany, czy kwestia przywództwa w PO jest „na teraz” rozstrzygnięta, odpowiedział, że proponował, by przedyskutować wizje na przyszłość PO, gdy wrócił Tusk. „Ale moje koleżanki i koledzy w olbrzymiej większości powiedzieli mi, że nie ma takiej potrzeby. Skoro według nich wewnętrzna konkurencja może nam tylko zaszkodzić, to przecież nie będę dziś startował w wyborach (na szefa PO, PAP) tylko po to, żeby udowodnić komuś, że mam swoje ambicje” – stwierdził.

 

Polityk odniósł się też do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. „Mamy ludzi na granicy, którym trzeba natychmiast pomóc. Dowieźć wodę, żywność i lekarstwa. To kompletnie nie przeczy temu, że naszą granicę trzeba uszczelnić i mieć nad nią kontrolę. Problem polega na tym, że PiS od lat szczuł na imigrantów, nie zrobił niczego, by zaprojektować dalekosiężną politykę w tym zakresie. Twierdzenie, że pomoc tym ludziom zachęci innych, to jest absurd. PiS patrzy tylko na słupki sondaży, nic więcej – powiedział Trzaskowski. (PAP)

 

kmz/ robs/

Podwyżki „dla swoich” w państwowych spółkach

0

Osoby zasiadające we władzach państwowych spółek zarobią w 2022 roku od kilku do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie więcej – pisze w poniedziałek „Rzeczpospolita”.

Jak podaje dziennik, znacząca podwyżka wynagrodzeń dla władz publicznych spółek wynika z projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2022 r., opublikowanej na stronach Rządowego Centrum Legislacji.

 

Z noweli przepisów wynika wprost, że wynagrodzenia tysięcy członków zarządów zasiadających w spółkach podległych Skarbowi Państwa, ale także spółek komunalnych i samorządowych będą mogły być wyższe nawet o kilkanaście tysięcy złotych. Na trochę mniejsze podwyżki mogą liczyć osoby zasiadające w kierownictwie przedsiębiorstw państwowych i państwowych jednostek organizacyjnych posiadających osobowość prawną. Będzie to możliwe za sprawą odmrożenia wskaźników przeciętnego wynagrodzenia branych do obliczeń maksymalnego pułapu wynagrodzeń tych osób – informuje „Rz”.

 

Jak przypomniano, w tym roku maksymalny limit wynagrodzeń osób zatrudnionych na najwyższych stanowiskach w podmiotach podlegających pod ustawę o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami był liczony od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w czwartym kwartale 2016 r. (4403,78 zł). W przyszłym roku do wyliczeń zostanie wzięty wskaźnik z 2018 r. (5071,25 zł), który jest o 667,47 zł wyższy od obecnego.

 

Gazeta podkreśla, że do wyliczeń bierze się wielokrotność tego wskaźnika, który dla największych spółek publicznych może być pomnożony nawet 15 razy. Poza tym te wyliczenia dotyczą jedynie wynagrodzenia zasadniczego, do którego osoby zasiadające we władzach spółek publicznych często dostają różnego rodzaju dodatki i nagrody.

 

W przypadku władz przedsiębiorstw państwowych i państwowych jednostek organizacyjnych podwyżki będą znacznie mniejsze – dodaje „Rz”.(PAP)

 

kmz/ par/

Wiktoria żyła kilkadziesiąt minut… Lekarka z Otwocka oskarżona o śmierć noworodka

0

Wiktoria żyła kilkadziesiąt minut. Dziecko miało urodzić się zdrowe, ale mama dziewczynki nie miała czynności skurczowych. Za śmierć noworodka odpowie przed Sądem Rejonowym w Otwocku lekarz-położnik Daria M., która na siłę chciała wywołać poród, za późno skierowała rodzącą do cesarskiego cięcia, a wcześniej zniszczyła zapis KTG, z którego wynikało, że dziecko ma zaburzenia tętna.

Rankiem 24 lipca 2019 r. 33-letnia mieszkanka Otwocka zgłosiła na rutynową wizytę do Poradni Ginekologiczno-Położniczej przy ul. Armii Krajowej 3 w Otwocku. Była w 39. tygodniu ciąży, do terminu porodu zostało jeszcze kilkanaście dni. Lekarz-położnik Daria M. zbadała pacjentkę i zleciła innej położnej wykonanie badania KTG, podczas którego sprawdza się tętno płodu.

 

33-latka chciała w trakcie badania siedzieć, oparła się o ścianę i czekała na wynik. Z jej zeznań wynika, że po kilku minutach położna zainteresowała się zapisem KTG, który na bieżąco drukował aparat podłączony do brzucha matki. Zapis był nieprawidłowy, serce dziecka biło za szybko, prawdopodobnie było niedotlenione. Było przed godz. 11.

 

Lekarka Daria M. uznała, że zapis nie jest nieprawidłowy, tylko nieczytelny ze względu na złą pozycję ciężarnej. Zleciła wykonanie badania ponownie, na leżąco, a pierwszy dokument zniszczyła i wyrzuciła do kosza. To pierwszy z zarzutów, jaki postawił jej prokurator Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

 

Drugie badanie wyszło tak samo: zaburzenia tętna płodu i brak skurczy. Z zeznań matki wynika, że lekarka M. wystawiła kobiecie skierowanie do szpitala „celem oceny dobrostanu płodu”, jednocześnie informując, że ta spokojnie może udać się do domu, zjeść posiłek i spakować torbę. 33-latka pojawiła na Oddziale Położniczo-Ginekologicznym Powiatowego Centrum Zdrowia w Otwocku około godziny 13.20. KTG wykonano jej dwukrotnie, za każdym razem z podobnym wynikiem: zbyt wysokie tętno płodu, brak czynności skurczowych.

 

O godz. 15 na oddziale położniczym w otwockim centrum zdrowia dyżur zaczęła Daria M., która „przejęła” opiekę nad ciężarną. Zdecydowała o podaniu 33-latce kroplówki z oksytocyną, która miała wywołać akcję porodową. Tak się jednak nie stało, a zapis KTG nie ulegał poprawie. Serce dziewczynki, która o godz.16.55 wciąż była w łonie matki, nagle zwolniło. Wystąpiła tzw. bradykardia. Lekarz zdecydowała o pilnym skierowaniu kobiety do cesarskiego cięcia.

 

Wiktoria urodziła się o godz. 17.12, dostała 0 pkt w skali Apgar. Dziewczynka, która miała urodzić się zdrowa, nie miała żadnych czynności życiowych. Lekarze przez kilkadziesiąt minut walczyli o jej życie: podano tlen, wykonano masaż serca, podano adrenalinę, zaintubowano dziewczynkę i na moment udało się przywrócić pracę serca. Zgon dziewczynki stwierdzono o godz. 18.

 

Sekcja zwłok noworodka, wykonana jeszcze w szpitalu, potwierdziła, że dziewczynka nie miała żadnych zmian anatomicznych, które mogłyby przyczynić się do jej śmierci. Bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana nieprawidłową opieką nad 33-letnią rodzącą.

 

Cesarskie cięcie należało wykonać natychmiast po podaniu oksytocyny, czyli co najmniej godzinę wcześniej. Ten stan rzeczy potwierdziły opinie biegłych, powołanych przez prokuraturę, którzy uznali, że „cesarka” przeprowadzona około godz. 16 dawałaby „duże szanse na uniknięcie skutku w postaci śmierci Wiktorii oraz zmniejszenie stanu niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia”. To drugi zarzut stawiany Darii M. przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie – narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia i nieumyślne doprowadzenie do jego śmierci.

 

Po śmierci Wiktorii Daria M. zwolniła się z dyżurowania w Powiatowym Centrum Zdrowia w Otwocku, dalej jednak przyjmuje w przychodni ginekologicznej. „Przesłuchiwana w charakterze podejrzanej nie przyznała się do zarzucanych jej czynów i skorzystała z przysługującego jej prawa do odmowy składania wyjaśnień” – przekazał PAP prok. Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

 

65-letnia dziś lekarz-położnik Daria M. nie była wcześniej karana. Akt oskarżenia w jej sprawie został skierowany w połowie sierpnia br. do Sądu Rejonowego w Otwocku. Grozi jej do 5 lat pozbawienia wolności. (PAP)

 

Autorka: Hanna Dobrowolska

 

hd/ robs/

Poseł Nitras zaatakował wierzących? „To jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów”

0

Wypowiedź posła KO Sławomira Nitrasa ws. Kościoła to kolejny przykład, że środowisko, które na sztandarach ma tolerancję, nic sobie z tych szczytnych haseł nie robi, tak naprawdę jest przepełnione nienawiścią do każdego, kto myśli inaczej niż oni – mówił PAP wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.

„Takie słowa nie powinny padać w przestrzeni publicznej. Atakowanie wierzących w ten sposób, nie mówiąc już o chęci, by stali się mniejszością, przywołują najczarniejsze czasy z polskiej historii. Dzisiaj katolicy są większością w Polsce, więc należałoby zadać sobie pytanie, jakich środków chciałby użyć poseł Nitras, żeby stali się mniejszością” – powiedział Fogiel.

 

„Ta wypowiedź jest kolejnym przykładem tego, że środowisko, które ma usta pełne frazesów, a na sztandarach tolerancję, nic sobie z tych szczytnych haseł nie robi i tak naprawdę jest przepełnione nienawiścią do każdego, kto myśli inaczej niż oni” – ocenił polityk PiS.

 

W weekend podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie gościem zebranej młodzieży był marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Rozmawiał z nim poseł KO Sławomir Nitras, główny organizator Campusu. Potem obaj politycy odpowiadali na pytania młodzieży. Jeden z uczestników zadał pytanie o rozliczenie obecnej władzy po ewentualnym zwycięstwie obecnej opozycji, a także o doprowadzenie do realnego rozdziału Kościoła od państwa, wobec – jak mówił – nadmiernego dziś „sojuszu tronu z ołtarzem”.

 

„Spokojnie, w perspektywie czasu dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie. Powiem więcej: uważam, że dojdzie za naszego życia, może nawet w tym pokoleniu do tego, kiedy katolicy w Polsce staną się mniejszością. Staną się realną mniejszością, nie mniejszością, że będzie kogoś innego więcej, ale nie będą większością. I muszą się z tym nauczyć żyć. I wtedy chyba to będzie w jakiejś realnej takiej społecznej proporcji” – mówił Nitras.

 

„Ale dobrze, żeby stało się, to mówiąc uczciwie, w sposób niegwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni” – dodał poseł KO. (PAP)

 

autor: Rafał Białkowski

 

rbk/ amac/

Jan Komasa pracuje nad filmem „Słońca blask”, historia będzie dotyczyć LGBT. „Jest takie zapotrzebowanie”

0

Reżyser Jan Komasa podczas Campus Polska Przyszłości ujawnił, że pracuje nad filmem, który będzie dotyczył miłości LGBT. „Jest takie zapotrzebowanie, uważam, że musimy o tym gadać” – powiedział PAP Komasa.

Jan Komasa powiedział o swoim nowym filmie podczas panelu na Campus Polska Przyszłości, który odbywa się w Olsztynie. Gdy jedna z uczestniczek zapytała go, czy uważa, że w polskim kinie nadejdzie czas na film dotyczący miłości LGBT, Komasa odpowiedział, że właśnie nad takim filmem pracuje. Otrzymał za to gromkie brawa.

 

„Miłość nie zna płci, dla mnie to jest oczywiste. Postaram się zmierzyć z tym tematem. Zahaczałem trochę o niego w +Sali samobójców+, (…) ale teraz będzie już tylko o tym” – zdradził.

 

Pytany przez PAP o szczegóły projektu, nad którym pracuje Jan Komasa powiedział, że film będzie nosił tytuł „Słońca blask”, aktualnie trwają do niego castingi. Reżyser powiedział, że ponieważ „nie umie się odlepić od młodych ludzi” główne role ponownie zagrają 19-20 i 21-latkowie. „Ale będą otoczeni bardziej znanymi nazwiskami” – zastrzegł.

 

Realizacja filmu przewidziana jest na lipiec-sierpień przyszłego roku.

 

Jan Komasa powiedział PAP, że scenariusz „Słońca blask” jest „o dziwo i wyjątkowo” jego autorstwa. „Napisałem go z 10 lat temu, ale długo się nosiłem z nim, zastanawiałem, czy go robić, czy nie, długo we mnie ewoluował. Pięć lat temu ten scenariusz zmienił się na to, czym jest teraz. Jest to o miłości” – powiedział reżyser. Nie chciał ujawnić fabuły, powiedział, że będzie ona dotyczyła „trochę sportu i LGBT”.

 

Pytany przez PAP, czy nie boi się zarzutów o to, że robi film z powodu aktualnie nośnego tematu, Komasa powiedział, że on pojmuje swoją pracę trochę jak reporter – opowiada o tym, co jest aktualnie ważne i nośne.

 

„Zawsze robię filmy z potrzeby, czyli z zapotrzebowania. Mam poczucie, że jest zapotrzebowanie i trzeba o tym porozmawiać. Jako reżyser lubię opowiadać o rzeczach, które ludzi obchodzą. Mam znajomych kolegów i koleżanki po fachu, którzy robią filmy bez względu na to, co się dzieje i to też jest rodzaj kina. Są różne podejścia. Zrobiłem +Hejtera+, bo czułem, że coś się zmienia, +Boże Ciało+ zrobiłem z tego samego powodu” – mówił Komasa.

 

Zarówno podczas spotkania z uczestnikami Campusu, jak i podczas rozmowy z PAP Jan Komasa powiedział, że lubi, gdy jego filmy wywołują u widzów dyskusje, nawet spory. Na dowód przytoczył historię, jaka wydarzyła się podczas festiwalu filmowego w Toronto, gdy po pokazie „Bożego Ciała” do twórców filmu podeszła najpierw kobieta. „Dziękowała nam, że na tym lewackim festiwalu pięknie pokazaliśmy chrześcijaństwo, katolicyzm, to, czym one są. Za chwilę podszedł do nas pan i podziękował, że wreszcie pokazaliśmy zakłamanie Kościoła. To było cudowne! Dla mnie filmy nie powinny być transparentne, powinny pobudzać do debaty, jak się widzowie pokłócą o film, to ja jestem zadowolony” – mówił reżyser.

 

W czasie rozmowy z uczestnikami Campusu Komasa przyznał, że celowo unika pewnych wątków i tematów, ponieważ wydają mu się zbyt lokalne, czy skomplikowane. „Mówię, że +mam w głowie Japończyka+. To znaczy, że zawsze zastanawiam się, czy zrozumie mój film np. mieszkaniec Tokio” – mówił Komasa.

 

W rozmowie z PAP Komasa przyznał, że po „Słońca blasku” ma już zaplanowane kolejne projekty. „W czasie pandemii tylko czytałem i pisałem. Mam teraz najwięcej projektów w życiu” – przyznał. (PAP)

 

Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska

 

jwo/ aszw/

Debiut Messiego w zwycięskim meczu PSG, bohaterem Mbappe

0

Lionel Messi zadebiutował w niedzielny wieczór w barwach Paris Saint-Germain. Argentyński piłkarz wszedł na boisko w 66. minucie wyjazdowego meczu ze Stade Reims w 4. kolejce francuskiej ekstraklasy, a jego drużyna wygrała 2:0. Obie bramki już wcześniej zdobył Kylian Mbappe.

Messi przeszedł do PSG z Barcelony 10 sierpnia, ale do tej pory nie grał jeszcze w ekipie wicemistrza Francji, ponieważ po triumfie Argentyny w mistrzostwach Ameryki Południowej rozpoczął nieco później przygotowania do nowego sezonu.

 

Jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu znalazł się w kadrze paryżan dopiero na niedzielny mecz w Reims. Rozpoczął na ławce rezerwowych – z jej perspektywy oglądał popis mistrza świata Kyliana Mbappe, który trafił do siatki gospodarzy w 16. i 63. minucie.

 

Messi pojawił się na boisku w 66. minucie, zastępując inną wielką gwiazdę PSG, Brazylijczyka Neymara.

 

Argentyńczyk nie miał zbyt wiele okazji do wykazania się. W przeciwieństwie do bramkarza gości Keylora Navasa, który kilka razy ratował faworyzowany zespół przed stratą gola.

 

34-letni Messi to najlepszy strzelec w historii Barcelony, z 672 golami w 778 meczach we wszystkich rozgrywkach. Zdobył z nią 10 tytułów mistrza Hiszpanii i czterokrotnie wygrał Ligę Mistrzów. Nie mógł pozostać w „Dumie Katalonii” z powodów finansowych.

 

Jest sześciokrotnym laureatem Złotej Piłki dla najlepszego zawodnika na świecie (2009, 2010, 2011, 2012, 2015, 2019).

 

W poprzednim sezonie z dorobkiem 30 bramek okazał się najskuteczniejszym piłkarzem hiszpańskiej ekstraklasy i po raz ósmy został królem strzelców. Natomiast w lipcu wywalczył z reprezentacją Argentyny po raz pierwszy w swojej karierze mistrzostwo Ameryki Południowej, zostając również uznanym za najlepszego piłkarza turnieju.

 

Paris Saint-Germain jest liderem francuskiej ekstraklasy z kompletem 12 punktów. Pozostające bez żadnego zwycięstwa Stade Reims zajmuje 17. miejsce – 3 pkt. (PAP)

 

bia/ cegl/

Zmarł legendarny muzyk, piosenkarz i producent Lee „Scratch” Perry. Wypromował rege i Boba Marleya

0

W niedzielę zmarł w szpitalu na Jamajce legendarny muzyk, piosenkarz i producent Lee „Scratch” Perry, który przyczynił się walnie do światowego triumfu muzyki rege i jej najsłynniejszego wykonawcy Boba Marleya. Artysta miał 85 lat.

Zgon Perry’ego potwierdził na Twitterze premier Jamajki Andrew Holmes, który oddał mu hołd pisząc o jego „niezapomnianym, wybitnym wkładzie w rozwój muzyki”.

 

Perry stał się sławny po jego eksperymentach z innowacyjnymi metodami miksowania muzyki i uzyskiwaniu specjalnych efektów dźwiękowych w studio. Jego metody nazywane były „dub music” (określenie pochodzące od dubbingu) i zrewolucjonizowały nie tylko muzykę rege, ale także hip hop, dance i inne gatunki.

 

Artysta urodził się w 1936 r. w Kendal, na Jamajce jako Rainford Hugh „Lee” Perry. Już w wieku 15 lat porzucił szkołę i na początku lat 60. ub. wieku przeniósł się do stolicy Jamajki – Kingston.

 

„Mój ojciec pracował na drodze, moja matka na polu. byliśmy bardzo biedni…W szkole niczego się nie nauczyłem. Wszystko czego się nauczyłem pochodzi od natury” – wspominał Perry w udzielonym w 1984 r. wywiadzie dla „New Musical Express”.

 

Nazywany był „czarodziejem rege”, który wprowadził elementy afrykańskie do tej muzyki. To właśnie on przekonał Marleya i jego zespół The Wailers do swoich metod wykonawczych i rejestracji dźwięku co doprowadziło ich na szczyt popularności.

 

Zdaniem muzykologa Francisa Dordora, „bez Perry’ego, Marley pozostałby prawdopodobnie nieznany”. Przyczynił się też walnie do sukcesu zespołu The Beastie Boys i innych.

 

Keith Richards z zespołu The Rolling Stones określił w 2010 r. Perry’ego jako „muzycznego Salvadora Dali”. „On jest tajemnicą. Jego instrumentem jest świat. Wystarczy go słuchać. Nie jest tylko producentem, wie jak zainspirować duszę artysty” – powiedział Richards.

 

W 2002 r. Perry został laureatem nagrody Grammy, do której był jeszcze później czterokrotnie nominowany. (PAP)

 

 

jm/

Afganistan: Rakiety nad Kabulem

0

Odgłosy odpalanych rakiet dały się słyszeć w poniedziałek nad ranem w rejonie Kabulu – informuje agencja AFP powołując się na przebywających na miejscu swoich dziennikarzy. Trwa akcja wycofywania ostatnich żołnierzy amerykańskich.

Odgłosy odpalanych rakiet dały się słyszeć w poniedziałek nad ranem w rejonie Kabulu – informuje agencja AFP powołując się na przebywających na miejscu swoich dziennikarzy.

 

Nie wiadomo gdzie spadły rakiety, kto je wystrzelił ani jakie były ich cele. Według niektórych źródeł ich celem było lotnisko.

 

W Kabulu trwa akcja wycofywania sił amerykańskich, która ma się zakończyć we wtorek. Jak oświadczył w niedzielę sekretarz stanu USA Antony Blinken na miejscu pozostaje jeszcze 300 żołnierzy amerykańskich.

 

„W tych dniach i godzinach pracujemy bez przerwy aby ich stamtąd wycofać” – powiedział Blinken w wywiadzie dla telewizji ABC.

 

Jak poinformował Biały Dom podczas gigantycznego mostu powietrznego, który uruchomiono 14 sierpnia, w przeddzień zajęcia Kabulu przez talibów, z Afganistanu ewakuowano ok. 114 tys. osób, w tym 5500 obywateli amerykańskich.

 

Ostatnią fazę operacji utrudnił zamach terrorystyczny w rejonie lotniska w Kabulu z ub. czwartku, do którego przyznało się tzw. Państwo Islamskie Chorasanu (IS – K). Zginęło ponad 100 osób, w tym 13 żołnierzy USA i 2 brytyjskich.

 

W niedzielę Pentagon poinformował o zniszczeniu przy pomocy drona pojazdu wypełnionego materiałami wybuchowymi, który miał jechać w kierunku lotniska. (PAP)

 

 

jm/

Huragan Ida uderzył w Luizjanę – blisko milion domów i firm bez prądu

0

Huragan Ida przetacza się przez Luizjanę. Wiatr w podmuchach osiągał prędkość do 257 km/godz. Blisko milion domów i firm pozostaje bez prądu, w tym Nowy Orlean, który jest niemal kompletnie pogrążony w ciemnościach. Wieczoremw niedzielę odnotowano pierwszą ofiarę śmiertelną.

Prezydent Joe Biden ogłosił dla obszarów dotkniętych żywiołem stan klęski żywiołowej. Zarządził przekazanie im pomocy federalnej.

 

„Wsparcie może obejmować dotacje na tymczasowe mieszkania i naprawy domów, tanie pożyczki na pokrycie nieubezpieczonych strat majątkowych oraz inne programy mające na celu pomoc osobom fizycznym i właścicielom firm w powrocie do zdrowia po skutkach katastrofy” – poinformował Biały Dom.

 

Według Kanału Pogodowego (Weather Channel) Ida runęła na amerykańskie wybrzeże Zatoki Meksykańskiej w niedzielę ok. południa, czasu lokalnego, jako huragan 4 kategorii. Lokalna telewizja WWWL podała, że o godz. 21 miejscowego czasu huragan osłabł do kategorii 2 a prędkość wiatru spadła do 177 km/godz.

 

Ok. godz. 20.30 biuro szeryfa w Ascension Parish (ekwiwalent hrabstwa w innych stanach) powiadomiło o pierwszej ofierze śmiertelnej huraganu w Luizjanie. Mężczyzna zmarł prawdopodobnie przygnieciony upadającym drzewem.

 

„Fala sztormowa podniosła poziom wody o ponad 2 metry powyżej normalnego poziomu na Shell Beach w Luizjanie, w St. Bernard Parish, kiedy Ida wdarła się na ląd, a także o przeszło 2 metry powyżej normalnego poziomu w Waveland, w stanie Mississippi” – informował Kanał Pogodowy.

 

Sam środek, czyli tzw. oko huraganu, zbliżył się ok. godz. 21 na 35 km na zachód od Nowego Orleanu. Przesuwa się na północ z prędkością około 16 km/godz.

 

Według niepełnych relacji huragan wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał dachy zalewając domy towarzyszącym mu deszczem, a niektóre powalał do fundamentów. Ok. godz. 21.30 odnotowano do 25 cm deszczu. Ponad milion domów i biznesów w całym stanie pozbawionych jest dostaw energii elektrycznej. W Nowym Orleanie widać światło tylko w nielicznych obiektach wyposażonych we własne generatory.

 

W Lafourche Parish z powodu uszkodzenia rurociągu zabrakło wody pitnej. W różnych rejonach Luizjany pojawiały się apele aby wodę gotować przed użyciem.

 

„Zagrażające życiu gwałtowne powodzie sprawiają, że sytuacja jest szczególnie niebezpieczna. Wzywamy mieszkańców już teraz do poszukiwania schronienia na wyżej położonych terenach” – przestrzegał oddział Krajowej Służby Pogodowej w Nowym Orleanie.

 

Gubernator Luizjany John Bel Edwards ostrzegał w CNN w niedzielę wieczorem, że Ida będzie wyrządzać szkody przez całą noc. Zapowiedział, że rozmieści ekipy poszukiwawczo-ratownicze, jak tylko warunki na to pozwolą. Jak dodał zakres zniszczeń nie będzie znany przed wschodem słońca.

 

„W całej południowo-wschodniej Luizjanie jest ciężko. To bardzo niszczycielska burza. (…) W szczytowym momencie huraganu nie można wysłać pierwszych ratowników, ponieważ jest to po prostu zbyt niebezpieczne. Prędkość wiatru na to nie pozwala. Tak szybko, jak tylko będziemy mogli, zaangażujemy się w bardzo solidne operacje poszukiwawcze i ratownicze” – zapowiadał.

 

Edwards przyznał, że jest świadomy wezwań o pomoc – szczególnie w Jefferson Parish, gdzie w czwartek zarządzono obowiązkową ewakuację. Jak dodał 21 zespołów z około 15 stanów gotowych jest do akcji, gdy pozwolą na to warunki.

 

Według przewidywań w Luizjanie może spaść od pół metra do 60 cm deszczu co spowoduje dalsze szkody. Według prognoz w poniedziałek rano Ida osłabnie i stanie się burzą tropikalną, a wieczorem depresją tropikalną.

 

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

 

ad/ jm/

Gowin o powrocie do rządu. „PiS postawił na demokrację populistyczną”

0

Powrót do rządu nie wchodzi w rachubę – oświadczył w poniedziałek b. wicepremier, lider Porozumienia Jarosław Gowin. Jego zdaniem, sytuacja budżetowa motywuje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do utrzymania większości parlamentarnej co najmniej do wiosny.

Gowin pytany w TVN24, czy ma nadzieję, że wróci do rządu, podkreślił, że „to nie wchodzi w rachubę”. Przypomniał, że Porozumienie nie zgadza się z tzw. ustawą medialną oraz zmianami podatkowymi, proponowanymi w Polskim Ładzie. „To była ta czerwona linia, która przesądziła, że Porozumienie nie widzi dla siebie miejsca w obozie dawnej Zjednoczonej Prawicy” – dodał polityk.

 

Dopytywany, czy nie żałuje firmowania przez sześć lat swoim nazwiskiem polityki Zjednoczonej Prawicy, odparł, że nie żałuje. „W tym czasie wydarzyło się dużo rzeczy dobrych, zwłaszcza w pierwszej kadencji” – stwierdził Gowin.

 

Szef Porozumienia zaznaczył, że będąc jeszcze w rządzie, walczył o to, aby Zjednoczona Prawica była umiarkowaną centroprawicą. „Dzisiaj zdecydowanie nie jest. W sprawach gospodarczych postawiła na rozwiązania zdecydowanie socjalistyczne” – dodał. Według Gowina, w kwestii ustroju politycznego, PiS postawił na „demokrację populistyczną”.

 

Lider Porozumienia ocenił też, że prezes PiS Jarosław Kaczyński „jest niezwykle zdeterminowany, żeby utrzymać większość parlamentarną co najmniej do wiosny (2022 r.)”. „Jak sądzę, bardzo poważnie bierze pod uwagę scenariusz (…) przedterminowych wyborów” – podkreślił Gowin. Wynika to – jego zdaniem – z sytuacji budżetowej.

 

„Budżet na 2022 r. da się spiąć, ponieważ Komisja Europejska pozwala państwom członkowskim na rozluźnienie reguły wydatkowej, ale w 2023 r. już nie będzie takiej możliwości i konieczne będą dotkliwe cięcia” – powiedział Gowin.

 

Na pytanie, czy wróży katastrofę finansów publicznych w Polsce odparł: „Wiem, że w 2023 r. będą konieczne surowe cięcia budżetowe. Natomiast osobną sprawą jest skala długu publicznego (…). Dramatycznie wzrósł z powodu pandemii oraz konieczności pomocy polskim firmom, co zostało zrobione dobrze”.

 

Wskazał przy tym, że program inwestycji samorządowych jest finansowany z długu publicznego. „To znaczy, że rząd zdecydował się na ukrywanie długu przez przesuwanie tych środków do takich instytucji jak Bank Gospodarstwa Krajowego. „Nie ma pieniędzy, jest tylko konto bankowe” – stwierdził Gowin.

 

14 sierpnia prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego odwołał Jarosława Gowina z rządu. Powodem dymisji wicepremiera, ministra rozwoju pracy i technologii – jak informował rzecznik rządu Piotr Müller – było to, że Gowin oraz członkowie Porozumienia pracowali w niewystarczającym tempie nad projektami zawartymi w Polskim Ładzie oraz podejmowali – w ocenie szefa rządu – „nierzetelne działania” dotyczące reformy podatkowej. Po dymisji zarząd Porozumienia podjął decyzję o opuszczeniu Zjednoczonej Prawicy. (PAP)

 

ipa/ par/

12 września bawimy się w Key Biscayne!

0

Mieszkacie na Florydzie? Wybieracie się na wakacje i będziecie w Słonecznym Stanie 12 września? Zapraszamy do Key Biscayne, gdzie odbędzie się Polish American Heritage Festivals in Florida.

Biden spotkał się z rodzinami żołnierzy zabitych w zamachu w Kabulu

0

Prezydent USA Joe Biden odwiedził w niedzielę bazę sił lotniczych w Dover w stanie Delaware, by uczestniczyć w ceremonii przekazania ciał żołnierzy zabitych w niedawnym zamachu w Kabulu i spotkać się z ich rodzinami.

Biden uczestniczył w tradycyjnej ceremonii „godnego przekazania” pokrytych flagami trumien z ciałami poległych żołnierzy z samolotu do pojazdów, którymi zostaną przetransportowane do baz wojskowych. W ceremonii uczestniczyli też m.in. pierwsza Dama Jill Biden, szef Pentagonu Lloyd Austin i szef dyplomacji Antony Blinken.

 

Wcześniej, podczas prywatnego spotkania, prezydent rozmawiał z rodzinami ofiar.

 

Jak pisze „Wall Street Journal”, część rodzin była otwarcie krytyczna wobec działań prezydenta w Afganistanie. Matka jednego z poległych żołnierzy w sobotę zadzwoniła do programu konserwatywnego radia w Kolorado, używając niecenzuralnych słów na określenie Bidena i mówiąc, że „zabił jej syna”.

 

Podczas przemówienia w Białym Domu w czwartek prezydent powiedział, że „ma pewne pojęcie o tym, co czują” rodziny żołnierzy, wspominając śmierć swojego syna Beau, weterana wojny w Iraku.

 

„To jest takie uczucie, jakbyście byli wciągani w czarną dziurę i nie mogli się z niej wydostać” – mówił.

 

W czwartek doszło do ataków wymierzonych w tłumy gromadzące się w pobliżu lotniska w stolicy Afganistanu. Według agencji AP zginęło ponad 180 osób, w tym 13 żołnierzy USA w wieku od 20 do 31 lat. Do przeprowadzenia ataków przyznała się skłócona z talibami organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch). Od tego czasu sił USA przeprowadziły dwa ataki odwetowe wymierzone w członków tej organizacji.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Papież modli się za ofiary zamachu w Kabulu i prosi o pomoc dla Afganistanu

0

Papież Franciszek zapewnił o swej modlitwie za ofiary czwartkowego zamachu na lotnisku w stolicy Afganistanu, Kabulu.

Podczas spotkania z wiernymi w Watykanie zaapelował o dalsze niesienie pomocy ludności tego kraju. „W takich historycznych momentach nie możemy pozostać obojętni” – mówił.

Zwracając się do wiernych zebranych w południe w niedzielę na placu Świętego Piotra na modlitwie Anioł Pański papież powiedział: „Śledzę z wielkim zaniepokojeniem sytuację w Afganistanie i uczestniczę w cierpieniu opłakujących osoby, które straciły życie w samobójczych atakach w czwartek oraz tych, którzy szukają pomocy i ochrony”.

 

„Zawierzam miłosierdziu wszechmogącego Boga zabitych, dziękuję tym, którzy pomagają tej tak doświadczonej już ludności, zwłaszcza kobietom i dzieciom. Proszę wszystkich o to, by kontynuowali niesienie pomocy potrzebującym oraz o modlitwę o to, by dialog i solidarność przyniosły pokojową i braterską koegzystencję i dały nadzieję na przyszłość kraju” – oświadczył Franciszek.

 

Następnie podkreślił: „W takich historycznych momentach, jak ten, nie możemy pozostać obojętni. Uczy nas tego historia Kościoła. Ta sytuacja zobowiązuje nas jako chrześcijan. Dlatego kieruję apel do wszystkich, by zintensyfikowali modlitwę i praktykowali post; modlitwę i post, modlitwę i pokutę. To jest moment na to”.

 

Papież wezwał do modlitwy, by „prosić Boga o miłosierdzie i przebaczenie”.

 

Z Watykanu Sylwia Wysocka(PAP)

Sędzia Cook County pozbawił matkę praw rodzicielskich, bo nie była zaszczepiona przeciwko COVID-19

Matka z Chicago twierdzi, że sędzia Cook County odebrał jej prawa rodzicielskie po tym, jak dowiedział się, że ta nie jest zaszczepiona przeciwko COVID-19. Sędzia nakazał wprost „odebranie matce praw rodzicielskich, dopóki pozostanie niezaszczepiona”.

Sędzia Cook County James Shapiro w Chicago’s Daley Center pozbawił Rebeccę Firlit praw rodzicielskich, ponieważ ta odmówiła zaszczepienia się przeciwko COVID-19. Firlit argumentowała swoją postawę wobec szczepionki tym, że wcześniej jej organizm źle reagował na przyjęte preparaty.

„Tęsknię za moim synem bardziej niż za kimkolwiek. To dla mnie bardzo trudne. Nie widziałem go od 10 sierpnia” – powiedziała Firlit w wywiadzie dla FOX 32.

Firlit pojawiła się w sądzie za pośrednictwem aplikacji Zoom wraz ze swoim byłym mężem na przesłuchanie w sprawie alimentów na ich 11-letniego syna. Oboje są rozwiedzeni od siedmiu lat, a teraz dzielą się opieką nad wspólnym dzieckiem.

Firlit powiedziała, że sędzia James Shapiro niespodziewanie zapytał ją, czy została zaszczepiona przeciw COVID-19. Odpowiedziała, że tego nie zrobiła, gdyż w przeszłości jej organizm źle reagował na szczepionki.

Shapiro następnie nakazał, aby Firlit została pozbawiona całości czasu, w którym ma wyłączność na opiekę nad swoim synem do czasu, aż się nie zaszczepi.

Firlit może swobodnie rozmawiać ze swoim synem przez telefon lub za pomocą wideokonferencji, jednak nie ma prawa zobaczyć go osobiście. Firlit odwołuje się teraz od orzeczenia sądu, twierdząc, że sędzia nie ma prawa odbierać jej praw rodzicielskich tylko dlatego, że nie jest zaszczepiona.

Sędzia James Shapiro

Annette Fernholz adwokat kobiety, twierdzi, że sędzia jawnie przekroczył swoje uprawnienia. Co więcej, nawet Jeffrey Leving – adwokat reprezentujący ojca dziecka – powiedział, że wraz z jego klientem byli zaskoczeni orzeczeniem sądu. Niemniej popierają stanowisko sędziego – uważają, że w czasie pandemii „dziecko powinno być chronione przed niezaszczepioną matką”.

„Są dzieci, które zmarły z powodu COVID. Myślę, że każde dziecko powinno być bezpieczne. I zgadzam się, że matka powinna zostać zaszczepiona” – powiedział Leving.

Rzecznik sędziego głównego Tima Evansa i sędziego Shapiro powiedział, że obecnie nie mogą udzielać komentarzy, ze względu na ciągły charakter sprawy.

Red. JŁ

Majka w imponującym stylu wygrał 15. etap kolarskiego wyścigu Vuelta a Espana. „Nie chciałem dzisiaj na nikogo czekać”

0

Rafał Majka, który wygrał w imponującym stylu 15. etap kolarskiego wyścigu Vuelta a Espana, przyznał, że bardzo zależało mu na tym zwycięstwie. „Nie zamierzałem dzisiaj na nikogo czekać” – podkreślił. Sukces zadedykował m.in. swojemu zmarłemu tacie.

„To wyjątkowe. Czasami próbujesz i nie jest łatwo w trakcie etapu. Ale dzisiaj próbowałem od startu do mety. Nie zamierzałem na nikogo czekać. Chciałem wygrać ten etap” – powiedział Majka.

 

„Szczególnie chciałem to zrobić dla mojego taty, który niedawno zmarł, dla dwójki moich dzieci, a także dla wspaniałej drużyny UAE-Team Emirates. Jestem bardzo szczęśliwy. Miałem zły początek sezonu i nie było to łatwe dla mnie oraz mojej rodziny” – dodał polski kolarz.

 

Niespełna 32-letni zawodnik wyprzedził o prawie półtorej minuty (1.27) Holendra Stevena Kruijswijka z ekipy Jumbo-Visma, a o 2.19 Australijczyka Chrisa Hamiltona (Team DSM).

 

W klasyfikacji generalnej Polak awansował na 18. miejsce. Liderem pozostał Norweg Odd Christian Eiking (Intermarche-Wanty-Gobert Materiaux).

 

Majka po raz drugi w karierze wygrał etap Vuelty. Poprzednio dokonał tego w 2017 roku w Sierra de La Pandera. Zajmował także drugie (2015, 2018) oraz trzecie (2017, 2019) miejsca na etapach. W 2015 roku zajął trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej hiszpańskiego wyścigu.(PAP)

 

bia/ cegl/

30-latek pobity w Chicago Loop przez czterech czarnoskórych mężczyzn. Odmówił oddania im swoich rzeczy

0

30-letni mężczyzna został pobity w Chicago Loop, w zeszłym tygodniu, po tym jak odmówił oddania swoich rzeczy czterem napastnikom.

Do incydentu doszło w piątek, około godziny 22:00, 20 sierpnia przy 200 North Clark Street, zgodnie z ostrzeżeniem, wystosowanym przez chicagowską społeczność.

Według informacji udzielonych przez policją, grupa czterech czarnoskórych mężczyzn, z których każdy miał około 18 lat, podeszła do  30-letniego mężczyzny, żądając jego rzeczy osobistych. Kiedy odmówił, został dotkliwie pobity przez jednego z przestępców.

Śledczy ds. transportu publicznego starają się zidentyfikować sprawców. Proszą społeczność Chicago o pomoc w namierzeniu podejrzanych. Każdy, kto ma informacje w tej sprawie, jest proszony o kontakt z detektywami z Area One, pod numerem 312-745-4443.

Red. JŁ

Chicago: Kobieta okradziona w CTA Pink Line, następnie zgwałcona, kiedy próbowała odzyskać swoje rzeczy

0

Policja w Chicago poszukuje czterech mężczyzn, ściganych za przestępstwo na tle seksualnym, które miało miejsce w piątek, w dzielnicy North Lawndale.

Według informacji udzielonych przez policję, dorosła kobieta jechała CTA Pink Line około 21:30. kiedy grupa kilku mężczyzn podeszła do niej i zabrała jej telefon komórkowy. Wszyscy mężczyźni uciekli ze stacji, a kobieta zaczęła ich gonić na piechotę. Oprócz telefonu komórkowego skradziono kobiecie kilka innych rzeczy osobistych, zanim mężczyźni uciekli z miejsca zdarzenia.

W trakcie podążania za złodziejami, kobieta została napadnięta seksualnie przez jednego z mężczyzn w pobliskiej alejce przy 4300 West Cullerton Street.

Sprawcy są opisani, jako czterech czarnoskórych mężczyzn w wieku około 20 lat z krótkimi czarnymi włosami. Dwóch sprawców było ostatnio widzianych w białych koszulkach i dżinsach. Jeden sprawca był widziany w czarnej koszulce, czarnych spodenkach, czarnych skarpetkach i czarnych kapciach. Inny sprawca był widziany w czarnej koszulce i dżinsach.

Wszyscy podejrzani nosili na twarzach maski, a jeden z nich ma na ramieniu tatuaż z imieniem, zaczynającym się na literę „F”.

Każdy, kto ma informacje na temat zdarzenia, jest proszony o kontakt z Four Detective Division pod numerem 312-746-8251.

Red. JŁ

Sondaż: Za przyjęciem u siebie w domu uchodźców 27,5 proc. Polaków, a przeciw 61,2 proc.

0

Za przyjęciem u siebie w domu uchodźców jest 27,5 proc. Polaków pytanych o tę kwestię, a przeciw temu jest 61,2 proc. ankietowanych – wynika z sondażu przeprowadzonego przez pracownię United Surveys dla „Wprost”.

„Wprost” zlecił United Surveys przeprowadzenie sondażu dotyczącego nastawienia Polaków do migrantów z obcych krajów. Każdy z uczestników sondażu usłyszał pytanie: „Czy przyjąłby Pan/Pani pod swój dach uchodźcę?”.

 

Opcję „zdecydowanie tak” wybrało 3,9 proc. ankietowanych. „Raczej tak” odpowiedziało 23,6 proc. „Raczej nie” 15,2 proc., a „zdecydowanie nie” 46 proc. Kłopoty z wyborem miało 11,2 proc. pytanych. Łącznie więc za przyjęciem u siebie uchodźców opowiedziało się 27,5 proc. pytanych, a przeciw 61,2 proc.

 

Jak zwraca uwagę „Wprost”, przy odpowiedzi na tak postawione pytanie małe znaczenie miała płeć respondentów. W większości odpowiedzi mężczyzn i kobiety były podobne. Przyjmowaniu uchodźców zdecydowanie sprzeciwiały się głównie osoby młode, wybierające tę opcję w 61 proc. przypadków w przedziale 18-29 oraz w 67 proc. przypadków przy wieku 30-39. Wśród młodych najwięcej było też problemów z odpowiedzią. 19 proc. respondentów od 18 do 29. roku życia nie miała zdania. „Grupami, które najchętniej przyjęłyby uchodźców, były kategorie wiekowe 40-49, 50-59 oraz 60-69” – czytamy.

 

Jeśli chodzi o miejsca zamieszkania, to mieszkańcy wsi w 55 proc. opowiadali się zdecydowanie przeciw przyjmowaniu uchodźców we własnym domu, a poniżej 1 proc., jeżeli chodzi o zdecydowane poparcie dla tego pomysłu. Najchętniej ugościliby ich mieszkańcy miast powyżej 250 tys. ludności, ze wskaźnikami odpowiednio 9 proc. dla „zdecydowanie tak” oraz 22 proc. dla „raczej tak”. „Na sympatię wobec uchodźców wpływało też wykształcenie – wyższe poprawiało wskaźnik pozytywnych odpowiedzi” – zwraca uwagę „Wprost”.

 

Z kolei biorąc pod uwagę poziom religijności, to osoby niewierzące i niepraktykujące trzy razy częściej opowiadały się za zdecydowanym przyjęciem uchodźców, niż osoby wierzące i praktykujące regularnie. Wyższe wskaźniki pod tym względem mieli też wierzący i niepraktykujący od praktykujących. Najbardziej stanowczo przeciw przyjmowaniu uchodźców opowiadali się również wierzący i praktykujący regularnie oraz niewierzący i niepraktykujący (odpowiednio 54 proc. i 58 proc.).

 

Osoby deklarujące uważne śledzenie polityki częściej deklarowały, że uchodźców chcą przyjąć. Za to osoby wykazujące zerowe zainteresowanie polityką w stu procentach odrzucały taką możliwość. Przyjęciem uchodźców w zerowym stopniu byli też zainteresowani wyborcy Konfederacji. Najbardziej sprzyjali im wyborcy Lewicy (19 proc. zdecydowanie, 49 proc. raczej tak) oraz KO (7 proc. zdecydowanie, 44 proc. raczej tak). Wyborcy PiS łącznie w 74 proc. opowiedzieli się przeciw przyjęciu u siebie uchodźców, z czego 60 proc. było zdecydowanych w tej kwestii.

 

Badanie przeprowadzono 27 sierpnia metodą CATI (wywiad telefoniczny wspomagany komputerowo) na grupie 1000 respondentów.(PAP)

 

nmk/ amac/

70-letnia adwokat z Chicago śmiertelnie potrącona w East Garfield Park. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia

0

70-letnia kobieta, która została śmiertelnie potrącona w dzielnicy East Garfield Park w Chicago, została zidentyfikowana, jako wielokrotnie nagradzana prawniczka, zajmująca się przemysłem rozrywkowym – Linda Mensch. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia.

Mensch był członkiem zarządu „A Safe Haven”, organizacji, która działa na rzecz mieszkańców Chicago. Prezes i współzałożyciel „Bezpiecznej przystani” Neli Vazquez Rowland wydał w sobotę oświadczenie w sprawie jej śmierci – nieocenionej straty dla organizacji.

„Linda S. Mensch była niesamowitą siłą życiową w swojej karierze zawodowej, jako wielokrotnie nagradzana prawniczka w branży muzycznej i filmowej” – powiedział Rowland. „Była także niesamowitą, oddaną członkinią zarządu A Safe Haven i orędowniczką pomocy bezdomnym, przez ponad 12 lat. Jako przyjaciółka zetknęła się w swoim życiu z tysiącami ludzi ze wszystkich środowisk i była prze nich wszystkich kochana. Jej spuścizna naprawdę pozostanie w sercach i umysłach nas wszystkich, którzy ją znaliśmy – jej inteligencja, współczucie, życzliwość, humor i radość, które nas inspirowały.

W czwartek czarny samochód dostawczy GMC Savana 1500 z 2007 roku uderzył w Mensch około 15:50, na Fulton Boulevard i Central Park Avenue, jak podała policja z Chicago. Kierowca na krótko wysiadł z furgonetki, ale po chwili wrócił do środka i pojechał w kierunku północnym.

Do tej pory nie udało się schwytać sprawcy.

Furgonetka miała tablicę rejestracyjną Illinois White Sox 11285WS. Policja prosi każdego, kto ma informacje, aby zadzwonił pod numer Major Accident Investigation Unit – (312) 745-4521.

Red. JŁ

„Obudź się Joe!” Czy Joe Biden zasnął podczas spotkania z premierem Izraela?

0

W internecie krąży nagranie z piątkowego spotkania prezydenta USA Joe Bidena z premierem Izraela Naftalim Benetem, na którym widać, jak przywódca USA najwyraźniej zasypia podczas rozmowy – pisze w niedzielę dziennik „Sunday Express”.

Siedzący w maseczce, wyglądający na sennego Biden wydaje się kiwać głową do mówiącego Beneta, później zamyka oczy i spuszcza głowę – opisuje gazeta nagranie. Później Biden nie reaguje na słowa szefa izraelskiego rządu i ma zamknięte oczy, gdy ten próbuje nawiązać z nim kontakt wzrokowy – relacjonuje.

 

Niezręczny moment trwał około minuty i wprawił obserwatorów w zakłopotanie – komentuje „Sunday Express” dodając, że nagranie jest szeroko rozpowszechniane i komentowane w internecie.

Jak informuje izraelski dziennik „Israel Hajom”, nagranie zostało opublikowane w sobotę na Twitterze przez izraelską posłankę z partii Likud, Galit Distel Atbaryan.

 

„Z jakichś powodów media izraelskie również zaspały i przeoczyły ten historyczny moment (…) myślę, że powinniście o tym wiedzieć, mężczyzna zasnął i nawet się tym nie przejmuje” – skomentowała.

 

Głównym tematem rozmowy Bidena z Benetem była kwestia Iranu i ewentualnego powrotu USA do porozumienia nuklearnego z tym krajem oraz bezpieczeństwo Izraela.(PAP)

 

adj/ akl/

USA przeprowadziły skuteczny atak na zamachowca z IS-Ch zmierzającego na lotnisko w Kabulu

0

USA przeprowadziły w niedzielę atak z użyciem drona, który „wyeliminował bezpośrednie zagrożenie” terrorystyczne dla lotniska w Kabulu – przekazało wojsko. Dodano, że uderzenie było wymierzone w zamachowca z Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan (IS-Ch). Wcześniej tego dnia media informowały o wybuchu niedaleko lotniska; nie jest jasne, czy chodzi o dwa różne wydarzenia.

Siły zbrojne USA dokonały „uderzenia w samoobronie”, przeprowadzonego za pomocą drona, który wystartował poza Afganistanem i zaatakował samochód w Kabulu – przekazało w komunikacie Dowództwo Centralne sił USA (CENTCOM). Dodano, że na razie nie ma informacji o ofiarach wśród cywili.

 

W samochodzie było kilku zamachowców samobójców, a uderzenie wywołało silne eksplozje wtórne, co sugeruje, że w pojeździe znajdowała się znaczna ilość materiałów wybuchowych – informuje agencja Associated Press, powołująca się na źródła wśród urzędników amerykańskich.

 

Amerykańską operację antyterrorystyczną potwierdził także w komunikacie rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid, ale nie podał żadnych dodatkowych szczegółów.

 

Wcześniej w niedzielę donoszono o uderzeniu rakiety w prywatny dom położony na północny zachód od kabulskiego lotniska. Informacje agencji prasowych pochodziły od naocznych świadków i lokalnych mediów. Wybuch po uderzeniu rakiety potwierdził też szef kabulskiej policji, który przekazał, że zginęło w nim dziecko.

 

Informacje na temat ataku sił amerykańskich oraz uderzenia rakiety są fragmentaryczne; nie wiadomo, czy chodzi o dwa różne wydarzenia, jak początkowo przedstawiali to talibowie – pisze agencja AP. Uzupełnia, że świadkowie w Kabulu słyszeli w niedzielę tylko jeden duży wybuch. Amerykańska telewizja ABC łączy oba wydarzenia, podczas gdy BBC i Reuters informują, że na razie nie potwierdzono związku między nimi.

 

IS-Ch przyznało się do przeprowadzenia czwartkowych zamachów w Kabulu, w których zginęło 13 żołnierzy USA i – jak informuje AP – 169 Afgańczyków. Terroryści zaatakowali ludzi stłoczonych w okolicach kontrolowanego przez siły zachodnie lotniska. Od połowy sierpnia, gdy władzę w Afganistanie przejęli talibowie, prowadzona jest z niego masowa ewakuacja obywateli państw zachodnich i uciekających przed talibami Afgańczyków. Będąca w ostatniej fazie operacja ma się zakończyć wraz z wycofaniem wojsk amerykańskich z Kabulu 31 sierpnia.

 

W nocy z piątku na sobotę siły USA przeprowadziły atak dronem na pozycje we wschodnim Afganistanie, w którym zabito dwóch ważnych członków IS-Ch. W sobotę wieczorem prezydent USA Joe Biden zapowiedział kolejne ataki na terrorystów z IS-Ch i ostrzegł, że w Kabulu w ciągu 24-36 godzin może dojść do kolejnego zamachu terrorystycznego. (PAP)

 

adj/ akl/

 

arch.

Mężczyzna postrzelony w Jefferson Park

0

Mężczyzna został postrzelony w Jefferson Park w północno – zachodniej części Chicago.

Około godziny 3 nad ranem 27-latek był pasażerem pojazdu. Razem ze swoim przyjacielem zatrzymali się przy 5100 West Agatite Avenue, kiedy do obu podszedł domniemany strzelec i poprosił o pieniądze – poinformowała chicagowska policja.

Gdy ci dwaj oświadczyli, że nie mają pieniędzy i próbowali odjechać, napastnik otworzył ogień. Jedna z kul trafiła mężczyznę na fotelu pasażera. Został on zabrany do Community First Medical Center, gdzie jego stan określono jako krytyczny.

Domniemany strzelec opisywany jest jako mierzący 5.9 stóp mężczyzna z tatuażem na twarzy w wieku około 20 lat. Nikt nie został jeszcze zatrzymany. Policja prowadzi śledztwo.

2 ciała znalezione w miejscu, gdzie mężczyźni wskazali, że pochowali mamę i siostrę w Lyons

0

Dwaj bracia zostali zakuci w kajdanki i zabrani do aresztu, po tym, jak policja kopiąca na podwórku domu w Lyons ogłosiła, że znalazła dwa ciała. Wcześniej bracia wskazali to miejsce, jako to, gdzie pochowali swoją matkę i siostrę.

Bracia, którzy siedzieli na zewnątrz na krzesłach w pobliżu domu, podczas gdy wykopaliska miały miejsce, zostali zakuci w kajdanki i zabrani do aresztu w sobotę po południu. Zostali zatrzymani do dalszego śledztwa, ale żadne zarzuty nie zostały im postawione – powiedział szef policji w Lyons Tom Herion.

Wcześniej w ciągu dnia, śledczy kopiący na podwórku znaleźli dwa pojemniki zakopane około stopy pod ziemią. Później potwierdzili, że ludzkie szczątki były w pojemnikach, ale ciała nie zostały zidentyfikowane.

Herion nazwał to „bardzo smutną sytuacją” i zauważył, że ukrywanie śmierci jest przestępstwem. Szczątki zostały przewiezione do biura lekarza sądowego powiatu Cook. Ustalenie przyczyny zgonu może potrwać do trzech miesięcy.

Dom zwrócił uwagę władz, gdy urzędnicy robót publicznych zauważyli, że woda nie była używana w domu od ponad roku. Czwartkowa kontrola domu przy 3900 Center Avenue na zachodnim przedmieściu ujawniła brud i bałagan. Ale śledztwo przybrało nowy obrót, gdy Herion zapytał jednego z braci o ich matkę. Wówczas 45-letni brat powiedział, że pochował swoją matkę na tylnym podwórku, razem z siostrą. Mężczyzna i jego 41-letni brat pokazali policji dokładnie miejsce, gdzie według nich zakopano ciała w 2015 roku po tym, jak ich siostra spowodowała jej śmierć, spychając ją ze schodów.

Cztery lata później, w 2019 roku, bracia pochowali swoją siostrę na podwórku po tym, jak zmarła, powiedzieli policji. Ojciec ich zmarł w szpitalu w 2017 roku.

 

9 osób zostało rannych w wypadku limuzyny na Dan Ryan Expy

0

Dziewięć osób zostało rannych w wypadku z udziałem limuzyny w sobotę wieczorem na Dan Ryan Expy, poinformowali funkcjonariusze straży pożarnej.

Około godziny 23:59 karetki pogotowia odpowiedziały na zgłoszenie o wypadku na Dan Ryan przy 47 Street i przetransportowały dziewięć osób do różnych szpitali, powiedział rzecznik chicagowskiej straży pożarnej Larry Merritt.

Trzy osoby były w stanie krytycznym, trzy w stanie poważnym i trzy w stanie dobrym – poinformował Merritt, dodając, że siedem innych osób odmówiło pomocy medycznej.

Merritt nie był w stanie podać płci i wieku osób rannych.

Policja stanowa bada przyczyny wypadku.