W Skandynawii nie milkną echa przyłapania Norwegów na złamaniu przepisów dotyczących kombinezonów skoczków narciarskich. Dodatkowym argumentem obciążającym jest fakt, że to oni zawsze podkreślali czystość swojego sportu, a chętnie wskazywali np. na dopingowe wpadki Finów czy Duńczyków.
Norwegowie lubili przypominać skandal z mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 2001 roku w Lahti, gdzie cała fińska reprezentacja w biegach przetaczała krew i wytykać palcami duńskiego kolarza Bjarne Riisa, który sensacyjnie wygrał w 1996 roku Tour de France, lecz 11 lat później przyznał się do stosowania twardego dopingu w postaci EPO.
„Teraz to Norwegia stała się bohaterem największego w ostatnich latach skandalu w sportach zimowych. Trener i krawiec zostali sfilmowani podczas nielegalnej przeróbki kombinezonów przed konkursem mistrzostw świata na dużej skoczni” – skomentował kanał fińskiej telewizji publicznej YLE.
Na początku Norwegowie bagatelizowali sprawę, atakując nawet osobę, która miała w sposób „nieetyczny i obrzydliwy” sfilmować ich z ukrycia, a „zagraniczni konspiratorzy” udostępnili film mediom w Polsce i Austrii.
Dopiero następnego dnia trener Magnus Brevig przyznał, że rzeczywiście przeszywali zaplombowane kombinezony, lecz jak na razie nie wiadomo, czy tylko raz – jak zarzeka się szkoleniowiec – czy wielokrotnie.
„Norwegia wygrała mistrzostwa świata w krawiectwie”, „to jest doping, który od transfuzji krwi różni się tylko… rodzajem igły, która w tym przypadku była od maszyny do szycia” – pisały miejscowe media, rozumiejąc powagę sytuacji.
Na domiar złego trzech byłych znanych skoczków, jak Daniel Andre Tande, Johan Remen Evensen i Anders Jacobsen przyznało się otwarcie, że w trakcie swoich karier też oszukiwali ze sprzętem.
„Ta sprawa wykryta na mistrzostwach świata u nas w domu została nagłośniona na cały świat i szkodzi zarówno reputacji kraju, jak i narodu, więc musi zostać wyjaśniona szczegółowo, dogłębnie i otwarcie” – podkreśliła minister kultury i sportu Lubna Jaffery.
Już wcześniej nie brakowało przykładów, że Norwegia taka niewinna nie jest. W 2016 roku szokiem był pozytywny wynik badań antydopingowych biegaczki narciarskiej Therese Johaug. Działacze wtedy również próbowali bagatelizować sprawę tłumacząc, że używała maści zawierającej zabroniony środek clostebol na… poparzone słońcem usta. W efekcie została zdyskwalifikowana aż na 18 miesięcy, ale w tym roku Trondheim była znów wielką gwiazdą.
W swoim czasie Słowenka Petra Majdic i Justyna Kowalczyk otwarcie atakowały norweskie rywalki, a zwłaszcza Marit Bjoergen, za stosowanie preparatów przeciw astmie, co w Norwegii zostało nazwane arogancją i niegrzecznością.
Zostało to jednak potwierdzone, kiedy ówczesny as biegów narciarskich Martin Sundby w sezonie 2014/15 został przyłapany na stosowaniu wielokrotnie większych dawek preparatu przeciw astmie niż to było dozwolone. Odebrano mu zwycięstwa w Tour de Ski i klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a dziennik „Aftenposten” ostrożnie napisał, że „Kowalczyk mogła mieć rację”.
W norweskich mediach po początkowym spłycaniu sprawy najpoważniejsi komentatorzy i eksperci sportowi zadają teraz pytanie, czy było tak, jak mówią działacze oraz „bohaterowie” skandalu, czyli tylko jeden raz przed konkursem na dużej skoczni, czy działo się to wielokrotnie wcześniej. Zwłaszcza, że wyznanie Breviga: „oszukaliśmy” można było odebrać jako „oszukiwaliśmy”.
I tutaj pojawia się historia sprzed roku, kiedy ówczesny trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl został odsunięty od prowadzenia drużyny, a w maju 2024 ostatecznie zwolniony. Jednocześnie zdecydowano się nie przedłużać kontraktu z szefem skoków narciarskich w federacji Clasem Brede Braathenem, który pracował z Austriakiem przez 13 sezonów, a Brevig był w kadrze asystentem.
Konflikt między kadrowiczami a federacją rozpoczął się po liście skoczków z żądaniem natychmiastowej zmiany trenera, ponieważ – jak argumentowali – „ze Stoecklem niemożliwy będzie sukces w mistrzostwach świata Trondheim”. Teraz znaczenie tych słów może nabierać dodatkowego znaczenia….
Reprezentantem skoczków i motorem akcji był zdyskwalifikowany w Trondheim Johann Andre Forfang, a obowiązki Stoekla przejął… Brevig i teraz pojawiają się rozważania, czy akcja ze strojami nie była planowana, a Stoeckl i Braathen byli przeszkodą w jej realizacji.
Zbigniew Kuczyński (PAP)
kucz/ pp/