Strzelcy są inspirowani przez innych strzelców, a dostęp do broni szturmowej zachęca niestabilnych psychicznie do zabijania jak największej liczby osób – wynika z badań dr Lori Post z Northwestern. Uczona podkreśla, że rozwiązanie tego problemu leży w kompetencjach władz federalnych, ale te wykazują daleko idącą niemoc w tym zakresie.
Dyrektorka Buehler Center for Health Policy w Northwestern School of Medicine przypomina, że masowe strzelaniny, które definiuje jako zabicie czterech lub więcej osób, nasiliły się i stały się bardziej zabójcze, gdy w 2004 r. przestał obowiązywać federalny zakaz posiadania broni szturmowej.
Naukowcy nie pozostawiają jednak złudzeń. Trudno liczyć, że władze i federalni ustawodawcy podejmą skuteczne działania w sprawie zapobieżenia przemocy. Eulalie Laschever, wykładowca socjologii w DePaul University przypomina, że po tragedii w Sandy Hook, Demokraci w Senacie mieli zdecydowaną przewagę, a i tak nic nie zrobili. Teraz, jej zdaniem naród spolaryzował się jeszcze bardziej, więc nie ma co liczyć na zmiany.
Dr Post zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sytuacji. Podkreśliła znaczenie istnienia mediów społecznościowych, które pomagają rozprzestrzeniać się wszelkim informacjom. Jak podkreśla, nie powinniśmy rozsławiać ani gloryfikować strzelców, gdyż może to zainspirować kolejną masakrę.