Prezes chicagowskiego przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej, CTA Dorval Carter Jr. mówił w czwartek o planach na przyszłość. Powiedział, że jego wizja wymaga dodatkowych nakładów finansowych.
CTA stanęło w obliczu fali krytyki podczas pandemii. Przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej nazwano nie tylko zacofaną instytucją, ale także było i jest krytykowane za wzrost przestępczości zwłaszcza w pociągach i na stacjach kolejowych. W związku z tym pojawiły się głosy wzywające Cartera do ustąpienia ze stanowiska. „Decyzja czy zostanę na stanowisku nie zależy ode mnie” – powiedział prezes CTA Dorval Carter Jr. Dodał, że dokłada wszelkich starań by CTA działało sprawnie.
Przyszłość agencji tranzytowej była tematem siódmego wystąpienia Cartera w City Club. Przedstawił wizję, która, jak powiedział, może się spełnić tylko wtedy, gdy władze stanowe będą skłonne uczynić transport publiczny priorytetem. Carter zwrócił uwagę, że przez dziesięciolecia Springfield nie dawało na CTA tyle pieniędzy co na Metra czy Pace. Według szefa agencji, CTA otrzymuje cztery razy mniej funduszy niż pozostałe dwa systemy transportowe. „CTA zapewnia 84% wszystkich usług transportu publicznego świadczonych klientom w całym regionie Chicago” – powiedział. Dodał, że CTA otrzymuje tylko 46% funduszy stanowych na transport publiczny.
CTA stoi w obliczu deficytu budżetowego szacowanego na 500 milionów dolarów. Podczas swojego 45-minutowego przemówienia Carter nie odniósł się jednak do kwestii bezpieczeństwa pasażerów. Warto przypomnieć, że na początku września podczas świątecznego weekendu Labor Day w pociągu Blue Line zastrzelone zostały 4 osoby.
BK