27.7 C
Chicago
poniedziałek, 2 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 424

Ukraiński eksport zbóż najwyższy od początku wojny

0

W kwietniu tego roku ukraiński eksport zboża i nasion oleistych osiągnął 6,6 mln ton, co jest najwyższym poziomem od początki wojny z Rosją i pokazuje zdolność Ukrainy do eksportu przez utworzony przez nią korytarz na Morzu Czarnym – przekazało w środę brytyjskie ministerstwo obrony.

W codziennej aktualizacji wywiadowczej oceniono, że przepustowość czarnomorskich portów Ukrainy niemal na pewno osiągnęła wyższy poziom niż w jakimkolwiek momencie w czasie konfliktu, w tym w okresie funkcjonowania Czarnomorskiej Inicjatywy Zbożowej. Podano, że w kwietniu tego roku poprzez porty czarnomorskie Ukraina wyeksportowała ok. 5,2 mln ton zboża i nasion oleistych, podczas gdy w szczytowym momencie Inicjatywy, w październiku 2022 roku – 4,2 mln ton.

Poinformowano, że ukraiński korytarz morski od czasu jego utworzenia w sierpniu 2023 roku umożliwił ok. 1600 kursów statków i eksport ok. 45 mln ton ładunku. Większość z tego stanowiły produkty rolne, których w tym dziewięciomiesięcznym okresie wysłano ponad 30 mln ton, a reszta to przede wszystkim ruda żelaza i produkty stalowe, których eksport drogą morską nie był możliwy w czasie obowiązywania Inicjatywy. Jak dodano, wszystko to wspiera odbicie gospodarcze Ukrainy w 2024 roku.
„Dostawy z Ukrainy są najprawdopodobniej kluczowe dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, gdyż eksport ukraińskiego zboża prawdopodobnie będzie wynosił 9,7 proc. globalnego eksportu zboża w okresie od lipca 2023 roku do czerwca 2024 roku. Podczas gdy eksport produktów rolnych jest niemal na pewno zależny od portów nad Morzem Czarnym, które odpowiadają za 78 proc. całości, inne szlaki pozostają w użyciu. Ukraina nadal eksportuje ok. 15 proc. wolumenu zbóż i nasion oleistych przez Dunaj, ok. 6 proc. koleją, a mniej niż 1 proc. – szlakami drogowymi” – napisano. (PAP)

 

bjn/ ap/

„Strajk” poznańskich koziołków

0

Największego symbolu Poznania – koziołków na ratuszowej wieży – przez co najmniej kilka dni nie zobaczą turyści ani mieszkańcy miasta. Doszło do poważnej awarii mechanizmu, który wyprowadza koziołki z wieży; naprawa ma potrwać ok. tygodnia.

Poznańskie koziołki to największy symbol miasta. Codziennie przed godz. 12 na Starym Rynku przed ratuszem gromadzą się tłumy turystów i mieszkańców, by w samo południe na ratuszowej wieży zobaczyć trykające się koziołki. Od około dwóch lat – m.in. ze względu na prowadzony wcześniej remont Starego Rynku – koziołki na wieży można zobaczyć dwukrotnie, także o godzinie 15. W środę koziołki nie ukazały się jednak na wieży.

 

Jak tłumaczyła PAP w środę rzeczniczka prasowa Muzeum Narodowego w Poznaniu Aleksandra Sobocińska, „wczoraj o godz. 15 koziołki ukazały się turystom i niestety mechanizm zamarł”. Dodała, że „koziołki przetrwały noc na zewnątrz. Na szczęście noc była pogodna i ciepła, więc nie ucierpiały”.
„Dzisiaj rano konserwator już od godz. 7 próbował ten mechanizm uruchomić ponownie, ale niestety jest to dość poważna awaria. Pękła jedna prowadnica, druga jest tak wyeksploatowana, że konieczne jest naprawienie obu” – mówiła.
„Dziś rano trzeba było fragmentarycznie koziołki zdemontować, żeby rozmontować konstrukcję i żeby je wciągnąć do środka. Koziołki zostały ręcznie wprowadzone do środka; są na terenie ratusza” – dodała.
Sobocińska podkreśliła, że naprawa potrwa około tygodnia. „Trudno powiedzieć, czy uda się to zrobić trochę wcześniej, czy trochę później. Drżymy też o to, jak długo po naprawie koziołki będą mogły znowu bezkolizyjnie ukazywać się na wieży” – powiedziała.
Dodała, że mechanizm, który napędza koziołki, jest z 1993 roku. Sobocińska zaznaczyła, że od tego czasu „zdarzały się awarie, ale były one niewielkie”.
Rzeczniczka zaznaczyła, że konserwator, który koziołki naprawia i dba o nie, już wcześniej zwracał uwagę, że mechanizm jest dość mocno wypracowany; stąd – jak wskazała – muzeum sceptycznie podchodziło do pomysłu, by koziołki ukazywały się na wieży dwa razy dziennie. „Mieliśmy obietnice z urzędu miasta, że miasto przeprowadzi generalny remont. Jeszcze niestety to się nie wydarzyło, awaria zdarzyła się przed tym remontem” – wskazała.
Sobocińska pytana przez PAP o alternatywę dla zawiedzionych i rozczarowanych turystów przypomniała, że w ratuszowym muzeum można zobaczyć, dotknąć i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie ze stuletnimi koziołkami – są to starsi „bracia” tych koziołków, które znajdują się na ratuszowej wieży.
Pomnik poznańskich koziołków jest także na pobliskim placu Kolegiackim. (PAP)

 

autor: Anna Jowsa

 

ajw/ miś/

Według ekspertów płace rosną podobno w dwucyfrowym tempie, a wzrost realnej siły nabywczej wynagrodzeń jest bliski rekordów

0

Płace rosną w dwucyfrowym tempie, a wzrost realnej siły nabywczej wynagrodzeń jest bliski rekordów – oceniają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), komentując środowe dane GUS. Ich zdaniem stopa bezrobocia pozostaje niska, a firmy zgłaszają popyt na pracowników.

Główny Urząd Statystyczny podał w środę, że przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2024 r. wyniosło 8 tys. 271,99 zł, co oznacza wzrost o 11,3 proc. rdr. Zatrudnienie w tym sektorze rdr spadło o 0,4 proc.

Zdaniem ekspertów PIE „wyniki rynku pracy w kwietniu nieco osłabły względem marca, ale wciąż pozostają bardzo mocne”.
„Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły w kwietniu o 11,3 proc. r/r. Tempo wzrostu płac pozostaje dwucyfrowe nieprzerwanie od ponad dwóch lat – dopiero teraz obserwujemy jednak silny wzrost realnej wartości nabywczej pensji ze względu na dużo niższą inflację” – przekazali w komentarzu eksperci. Jak dodali, po skorygowaniu o inflację płace realne były wyższe o 8,7 proc. r/r. W przypadku pracowników otrzymujących pensję minimalną wzrost realnej wartości wynagrodzenia sięga 18,7 proc. r/r.
„Silny wzrost wynagrodzeń oznacza także ożywienie w konsumpcji oraz przyśpieszenie wzrostu gospodarczego. Zwykle wyższe płace przekładają się na poprawę konsumpcji z opóźnieniem 1-2 kwartałów” – przekazał PIE. Jak zauważyli eksperci, „specyficzna sytuacja gospodarcza w latach 2020-2022 popsuła nieco tę zależność”. „Niemniej rekordowa skala wzrostu wynagrodzeń już obecnie przekłada się na zwiększanie wydatków. Dlatego konsensus prognoz zakłada wzrost konsumpcji prywatnej w tym roku o ponad 3 proc.” – ocenili.
Eksperci wskazali, że zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6,5 mln etatów i było o 0,4 proc. niższe niż przed rokiem.
„Niewielki spadek wskaźnika to głównie efekt dostosowań w części firm obserwujących wolniejszy wzrost przychodów – nie jest to natomiast argument za masowymi zwolnieniami” – przekazali.
Według PIE zatrudnienie jest „blisko historycznych maksimów – obecnie to o 89 tys. etatów więcej niż w 2019 roku”. „Podobnie stopa bezrobocia pozostaje rekordowo niska, a firmy zgłaszają wysoki popyt na pracowników” – zauważyli eksperci. (PAP)

aop/ pad/

Połowa młodych Polaków martwi się kosztami życia, a co trzeci doświadcza przewlekłego stresu

0

Blisko połowa młodych Polaków martwi się kosztami życia, a co trzeci doświadcza przewlekłego stresu – wynika z badania Deloitte, opublikowanego w środę. Poziom optymizmu w związku z osobistą sytuacją finansową jest jednak obecnie najwyższy od 2020 r. – dodano w raporcie.

Jak wskazano w raporcie firmy doradczej Deloitte, 44 proc. przedstawicieli pokolenia Y (millenialsów, czyli osób urodzonych w latach 1983-1994) i 46 proc. pokolenia Z („zetek”, czyli osób urodzonych w latach 1995-2005) przyznało, że martwi się kosztami życia.

W publikacji zaznaczono, że młodzi Polacy okazali się mniej optymistyczni od swoich rówieśników z całego świata, wśród których o swoją kondycję finansową martwi się 40 proc. millenialsów i 34 proc. osób z pokolenia Z. Jednocześnie poprawy w zakresie budżetu domowego spodziewa 28 proc. osób z pokolenia Y i 45 proc. z pokolenia Z, czyli odpowiednio o 12 i 3 p.p. mniej niż w przypadku respondentów ze wszystkich badanych krajów ogółem – zaznaczono.
„Co trzecia polska +zetka+ i co czwarty millenials spodziewa się poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce w ciągu najbliższego roku. Poziom optymizmu młodych generacji w Polsce wzrósł w ciągu ostatnich 12 miesięcy i jest najwyższy od badania przeprowadzonego przed pandemią w 2020 roku” – wyjaśnił starszy menedżer w zespole analiz ekonomicznych Deloitte Aleksander Łaszek, cytowany w raporcie.
Dodał, że niemal jedna trzecia +zetek+ i millenialsów deklaruje brak bezpieczeństwa finansowego, a prawie co szósty respondent wydaje całą swoją wypłatę i nie jest w stanie gromadzić oszczędności. „Z drugiej strony, bardzo poprawiła się sytuacja młodych osób na rynku pracy w porównaniu do początków XXI wieku, gdy stopa bezrobocia dla osób w wieku 20-29 lat była dwukrotnie wyższa i przekraczała 20 proc.” – zauważył Łaszek.
Według autorów raportu obawy o kwestie finansowe negatywnie wpływają na dobrostan młodych ludzi z Polski. 31 proc. Polaków generacji Y i 38 proc. „zetek” odczuwa ciągły lub częsty stres, a swoją kondycję psychiczną pozytywnie ocenia odpowiednio 45 i 50 proc. przedstawicieli tych grup. Dodali, że zdaniem połowy respondentów jedną z przyczyn stresu jest brak wsparcia i uznania, praca po godzinach i zbyt mała ilość czasu na wykonanie zadań. Jednocześnie 73 proc. badanych millenialsów i 71 proc. przedstawicieli pokolenia Z z Polski uważa, że praca daje im poczucie sensu.
Ponadto – jak wskazano w publikacji – polscy millenialsi, szukając nowej pracy zwracają uwagę głównie na perspektywę nauki i rozwoju (22 proc.), wysokość wynagrodzenia i benefity finansowe (26 proc.) oraz elastyczne godziny pracy (16 proc.). W przypadku przedstawicieli pokolenia Z czynniki te są kluczowe dla odpowiednio 31, 23 i 21 proc. przebadanych osób.
Jak opisano, ankietę przeprowadzono w formie wywiadu internetowego między 24 listopada 2023 r. a 11 marca 2024 r. wśród 14 468 osób z pokolenia Z i 8 373 milenialsów (łącznie 22 841 respondentów). Przebadane zostały osoby z krajów Ameryki Północnej, Ameryki Łacińskiej, Europy Zachodniej, Europy Wschodniej (w tym także Polski), Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji, a polscy respondenci stanowili 3,5 proc. ogółu badanych (301 przedstawicieli pokolenia Z i 200 millenialsów). Na potrzeby badania uznano, że pokolenia Z to osoby urodzone między styczniem 1995 r. a grudniem 2005 r., a pokolenie Y stanowią urodzeni między styczniem 1983 r. a grudniem 1994 r. – dodano. (PAP)

bpk/ mmu/

Wakacyjny ranking amerykańskich miast. Chicago na ósmym miejscu

0

Atlanta może spodziewać się podczas tego sezonu letniego oblężenia turystów. Właśnie to miasto w Georgii uznano za najlepsze miejsce wakacyjnych podróży 2024 w USA.

 

Ranking opublikował WalletHub. Około 82% Amerykanów planuje latem wybrać się w podróż. Pytanie tylko: gdzie najlepiej się wybrać, jeżeli chcą pozostać w kraju? WalletHub opracował ranking, który może pomóc w wybraniu miejsca na wypoczynek. Pod uwagę brano między innymi koszty paliwa i biletów lotniczych, hoteli, liczbę atrakcji a także koszty wybrania się do restauracji. W sumie przeanalizowaliśmy 100 największych obszarów metropolitalnych pod kątem 41 kluczowych wskaźników.

Na drugim miejscu miast na wakacyjne wyprawy jest amerykańska stolica, Waszyngton, na trzecim Orlando na Florydzie, na czwartym Honolulu na Hawajach, na piątym Tampa na Florydzie, na szóstym Austin w Teksasie, na siódmym Philadelphia, na ósmym Chicago, na dziewiątym El Paso w Teksasie a na dziesiątym Cincinnati w Ohio.

Z kolei najmniej popularnymi punktami wakacyjnych podróży w tym roku według WalletHub będą Oxnard i Santa Rosa w Kalifornii. Warto dodać, że Chicago znalazło się w piątce miast z największą liczbą atrakcji turystycznych.

 

BK

Aż 4 miliardy osób z nadwagą lub z chorobą otyłościową w 2035 roku

Według prognoz w 2035 r. na świecie będą 4 mld osób z nadwagą lub z chorobą otyłościową, a w Polsce ponad 35 proc. dorosłych mężczyzn i ponad 25 proc. dorosłych kobiet będzie chorych na otyłość – wynika z raportu Narodowego Funduszu Zdrowia.

Europejski Dzień Walki z Otyłością obchodzony jest od 2010 r. 22 maja z inicjatywy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i Europejskiej Konferencji Ministerialnej ws. Walki z Otyłością.

Z raportu specjalistów z Narodowego Funduszu Zdrowia, przekazanego w środę PAP, wynika, że otyłość stanowi jedno z głównych wyzwań zdrowia publicznego na świecie.
Według prognoz w 2035 r. otyła będzie blisko jedna czwarta populacji (24 proc.). W tym samym roku w Polsce z otyłością będzie się zmagać ponad 35 proc. dorosłych mężczyzn (w wieku 20 lat lub więcej) i ponad 25 proc. dorosłych kobiet. Pogłębi się także otyłość wśród dzieci i młodzieży.
Raport NFZ podaje, że Polska zanotowała wzrost średniego BMI (ang. body mass index – wskaźnik masy ciała, równa się on masie ciała w kilogramach podzielonej przez kwadrat wzrostu w metrach – PAP) z poziomu 25,5 w 1996 r. do poziomu ponad 27,3 w 2016 r. Najgorsza sytuacja wśród analizowanych państw była w Stanach Zjednoczonych, gdzie BMI wzrosło z 27,1 w 1996 r. do 29,1 dwie dekady później.
„Lekarze i dietetycy ostrzegają przed lekceważeniem otyłości i nadwagi, w szczególności wśród dzieci i młodzieży. Podkreślają, że choroba otyłościowa jest powodem innych problemów ze zdrowiem, np. chorób układu krążenia (udar mózgu, nadciśnienie tętnicze), nowotworów (rak jelita grubego, piersi, gruczołu krokowego), kamicy żółciowej czy cukrzycy typu 2” – czytamy w komunikacie.
Jego autorzy oszacowali, że konsekwencje choroby otyłościowej, jak: cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemia, zwyrodnienia kolan wymagające endoprotezoplastyki, bezdech senny i stłuszczenie wątroby kosztowały NFZ 3,8 mld zł.
Dodali, że w 2023 r. refundowane leki stosowane w leczeniu cukrzycy lub refundowane paski do oznaczania poziomu glukozy we krwi zrealizowało 3,3 mln osób. Rocznie przybywa średnio 110 tys. takich pacjentów.
Poinformowali, że od 2021 r. działa w Polsce pilotażowy program kompleksowej opieki specjalistycznej nad świadczeniobiorcami leczonymi z powodu otyłości olbrzymiej KOS-BAR. Do 21 marca 2024 r. w programie wzięło udział 5,5 tys. pacjentów. Leczyli się oni w 19 ośrodkach.
Podkreślili, że istotnym elementem leczenia zaawansowanej otyłości są operacje bariatryczne polegające na operacyjnym zmniejszeniu objętości żołądka. Oprócz tego zabiegu program KOS-BAR oferuje również wsparcie psychologiczne i porady dietetyczne. W 2023 r. takie świadczenia otrzymało 6,5 tys. pacjentów.
Autorzy raportu przypomnieli, że w portalu NFZ jest dostępny plan żywieniowy DASH Nadwaga i Otyłość, bo zmiana nawyków żywieniowych jest kluczowym czynnikiem wpływających na skuteczność leczenia choroby otyłościowej. (PAP)
Autor: Iwona Żurek

iżu/ joz/

Odszkodowanie za dyskryminację w Caterpillar

0

Caterpillar zgodził się na wypłatę sporego odszkodowania pokrzywdzonym przez jego praktyki rekrutacyjne i płacowe. Zdaniem skarżących, firma dopuściła się systemowej dyskryminacji przy zatrudnianiu kilkudziesięciu czarnoskórych kandydatów w zakładzie produkcyjnym w Decatur w Illinois.

Do ugody doszło po tym, jak w wyniku dochodzenia przeprowadzonego przez Departament Pracy Stanów Zjednoczonych stwierdzono dyskryminujące praktyki w zakresie zatrudniania 60 czarnoskórych kandydatów na stanowiska specjalisty ds. produkcji i spawacza w okresie od 30 marca 2018 r. do 30 marca 2020 r. Urząd nakazał wypłacenie zaległych wynagrodzeń i odsetek poszkodowanym kandydatom.

Firma we własnym zakresie ma zaoferować zatrudnienie 34 kwalifikującym się członkom czarnej społeczności. Zobowiązuje się również do zmiany swoich zasad zatrudniania i zapewnienia kompleksowych szkoleń antydyskryminacyjnych dla menedżerów i przełożonych zaangażowanych w podejmowanie decyzji o zatrudnieniu.

Illinois coraz bliżej wprowadzenia cyfrowego prawa jazdy

0

Illinois jest coraz bliżej wprowadzenia cyfrowych wersji prawa jazdy i stanowych dowodów tożsamości (ID). Zapis umożliwia przechowywanie tych dokumentów w telefonach.

 

Kongresman stanowy Kam Buckner z Chicago jest autorem nowych przepisów.  Jego zdaniem, jeśli ludzie mogą bezpiecznie przechowywać cyfrowe wersje kart kredytowych w swoich telefonach, powinni mieć także taką możliwość z prawami jazdy i stanowymi dowodami tożsamości.

Projekt ustawy zatwierdziła już Izba Reprezentantów Illinois. Teraz trafi on pod głosowanie stanowego Senatu. A jeżeli ten udzieli mu poparcia to potrzebny będzie jeszcze tylko podpis gubernatora J.B. Pritzkera.

 

BK

Strzelanina w Lawndale. Czterech mężczyzn rannych

0

Czterech mężczyzn zostało postrzelonych w zachodniej dzielnicy Chicago. Policja podała, że do strzelaniny doszło po godzinie 6 wieczorem we wtorek w dzielnicy Lawndale przy 1100 South Whipple Street.

 

Do czterech mężczyzn stojących na chodniku podjechał samochód, z którego padły strzały. 26-latek został postrzelony w ramię i stopę, przewieziono go do szpitala Mount Sinai w poważnym stanie. 58-letni mężczyzna, ugodzony w nogę i klatkę piersiową, trafił do tego samego szpitala w krytycznym stanie. 29-latek został wielokrotnie postrzelony w ramię. Przetransportowano go do szpitala Mount Sinai. Jego stan lekarze określili jako dobry. 32-letni mężczyzna, postrzelony w nogi, został przewieziony do szpitala Stroger i także jest w dobrym stanie. Policja poszukuje sprawcy strzelaniny.

 

BK

Biuro sekretarza stanu Illinois ułatwi nastolatkom zdobycie prawa jazdy

0

Dziesięć biur obsługi kierowców Sekretarza Stanu Illinois (DMV) będzie otwartych w soboty wyłącznie dla nastoletnich kierowców ubiegających się o swoje pierwsze prawa jazdy. Inicjatywa jest częścią letniego programu ogłoszonego we wtorek przez sekretarza stanu Illinois Alexi Giannouliasa.

 

Rozszerzone usługi weekendowe, w tym testy drogowe i pisemne, będą oferowane od 1 czerwca do 31 sierpnia. W tym czasie zazwyczaj placówki DMV mają najwięcej wniosków nastolatków o prawa jazdy.

Usługi przeznaczone wyłącznie dla nastolatków będą oferowane po wcześniejszym umówieniu w godzinach od 8:00 rano do 12:30 po południu w soboty w placówkach DMV w Addison, Aurora, Bridgeview, West Chicago, Des Plaines, Elgin, Joliet, Lake Zurich, Plano i St. Charles.

Prawo stanowe wymaga, aby nastolatkom starającym się o pozwolenie na naukę jazdy lub prawo jazdy towarzyszył rodzic lub pełnoletni opiekun. W ubiegłym roku ponad 112 tysięcy osób otrzymało swoje pierwsze prawo jazdy w Illinois.

 

BK

Wypadek szkolnych autobusów w drodze na wycieczkę do Six Flags Great America

0

Co najmniej 12 uczniów trafiło do szpitali na skutek wypadku z udziałem trzech autobusów szkolnych. Uczniowie Reed Custer Middle School byli na wycieczce szkolnej do Six Flags Great America.

 

Jak podała policja stanowa Illinois, wypadek z udziałem trzech autobusów szkolnych miał miejsce we wtorek tuż po godzinie 8:30 rano na autostradzie międzystanowej I-55 w powiecie Grundy.

Autobusy szkolne jechały prawym pasem w kierunku północnym, gdy nagle inne pojazdy zaczęły się zatrzymywać. Jeden z autobusów nie był w stanie wyhamować i uderzył w inny autobus, wywołując reakcję łańcuchową, w wyniku której drugi autobus zderzył się z trzecim.

W każdym ze szkolnych autobusów było po około 30 uczniów plus opiekunowie i kierowcy. W sumie podróżowały nimi 103 osoby. Poszkodowanych 12 uczniów zabrano do pobliskich szpitali. Nie odnieśli oni poważnych obrażeń. Pozostali uczniowie wrócili do szkoły i zostali odebrani przez rodziców.

Policja ukarała mandatem kierowcę autobusu, który spowodował wypadek za niezmniejszenie prędkości w celu uniknięcia kolizji.

 

BK

Trzy budynki ucierpiały w pożarze w Jefferson Park

0

Trwa dochodzenie w sprawie przyczyn pożaru, który we wtorek po południu uszkodził trzy domy w Jefferson Park. W czasie akcji gaśniczej niewielkie obrażenia odniósł jeden ze strażaków.

Do zdarzenia doszło na Laramie w pobliżu Berwyn Avenue. Jak poinformowali obecni na miejscu strażacy, poważne utrudnienie w czasie akcji gaśniczej stanowił wiatr, który przenosił płomienie z jednego zabudowania na drugie. Poza rannym strażakiem nie zgłoszono innych urazów. Wszystkim mieszkańcom, również 92-letniemu, udało się bezpieczenie ewakuować zanim dosięgnął ich ogień.

Na razie nie mają dokąd wrócić. Obraz po pożarze jest dramatyczny – jak twierdzą ratownicy, ogień spowodował bardzo poważne uszkodzenia budynków, które obecnie nie nadają się do zamieszkania.

Tysiące bez prądu po burzy w Arlington Heights

0

12 tysięcy mieszkańców okolic Chicago zostało pozbawionych dostaw energii elektrycznej w związku z silnym wiatrem, który wiał we wtorek wieczorem w Arlington Heights. Służby przez kilka godzin pracowały nad przywróceniem prądu i internetu do domów w sąsiedztwie.

Silne wiatry nawiedziły okolicę około 7-mej wieczorem. Pracownicy firmy energetycznej zostali wezwani między innymi na North Dryden Avenue i East Oakton Street w Arlington Heights gdzie wichura zerwała linię przesyłową pozbawiając energii mieszkańców co najmniej setki domów w okolicy. Szkody materialne okazały się stosunkowo niewielkie. Nie zgłoszono ofiar, ale na ulicach i podwórkach znalazło się sporo gałęzi i konarów drzew.

Burze towarzyszyły mieszkańcom do północy. Wiatr wiał z prędkością ponad 40 mil na godzinę.

Sprzedał narkotyki policjantowi „pod przykrywką”

0

W areszcie na dalsze decyzje sądu zaczeka mieszkaniec West Chicago ujęty na „gorącym uczynku” przez policję z Naperville. 29-letni Jeremy Soto usłyszał zarzuty handlu narkotykami.

Soto miał pecha. Handlując kokainą dwukrotnie sprzedał nielegalną substancję policjantowi pod przykrywką. Po raz pierwszy doszło 6-go maja, kiedy podejrzany sprzedał około 2,5 grama kokainy funkcjonariuszowi działającemu pod przykrywką w centrum Naperville. Następnie, 20-go maja, doszło do kolejnej transakcji, podczas której Soto sprzedał około 27,9 grama kokainy. Wtedy też został zatrzymany.

W czasie przeszukania funkcjonariusze znaleźli przy oskarżonym 21 pojedynczo zapakowanych torebek zawierających łącznie około 20 gramów kokainy. Sędzia przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie Soto.

Stewardesa uziemiona w związku z handlem narkotykami

0

Za przerzut tysięcy funtów kokainy do Stanów Zjednoczonych i pranie pieniędzy odpowie stewardesa i dwoje pracowników banku w Indianie. W ubiegły piątek, w Sądzie Okręgowym w Chicago ogłoszony został akt oskarżenia w ich sprawie.

Jak poinformowali śledczy, stewardesa wykorzystywała swój zawód do organizacji transportu pieniędzy z narkotyków na pokładach komercyjnych lotów. Za jej pomocą handlarze narkotyków przenosili swoje zyski ze Środkowego Zachodu na południe – między innymi do Meksyku. W procederze miało uczestniczyć również dwoje pracowników banku w Lafayette, którzy wymieniali banknoty o niskich nominałach, na te o wyższych, tym samym dokonując ich „wyprania”.

Wcześniej zarzuty w tej sprawie usłyszało już 15 innych osób. Wszyscy odpowiedzą za swoją nielegalną działalność w latach 2018-23.

Rośnie liczba zwolenników ShotSpotter. We środę głosowanie

0

Kilkunastu radnych Chicago podpisało się pod projektem rozporządzenia, które ma na celu przedłużenie umowy z firmą dostarczającą technologię ShotSpotter. W ich opinii system się sprawdza, choć być może nie jest to tak efektowne, jak oczekiwaliby niektórzy.

W opinii radnych popierających utrzymanie ShotSpotter, system niekoniecznie ma na celu rozwiązywanie przestępstw związanych z bronią, ale skrócenie czasu reakcji policji na incydenty z postrzałem, umożliwiając funkcjonariuszom szybsze dotarcie do ewentualnych ofiar.

Przeciwnicy finansowania kosztownej technologii powołują się z kolei na analizę przeprowadzoną w 2021 r. przez inspektor generalną miasta Deborah Witzburg, która wykazała, że tylko niewielka część z 50 000 alarmów ShotSpotter doprowadziła do aresztowań. Zdaniem pomysłodawcy rozporządzenia, które dawałoby radnym prawo decyzji w tej sprawie, to mylne twierdzenie.

„Ta sama niedorzeczna logika może mieć zastosowanie do obywateli, którzy dzwonią pod numer 9-1-1 w sprawie incydentu związanego z bronią” – mówi radny Brian Hopkins, dodając, że większość tych połączeń również nie prowadzi do aresztowań.

Tatrzański Park Narodowy rozpoczyna testy kilkunastoosobowego busa elektrycznego na trasie do Morskiego Oka

0

Tatrzański Park Narodowy (TPN) rozpoczyna testy kilkunastoosobowego busa elektrycznego na trasie do Morskiego Oka. To jeden z punktów zawartego porozumienia pomiędzy wozakami, a obrońcami praw zwierząt.

Bus elektryczny będzie do dyspozycji TPN przez najbliższe dwa tygodnie, ale jak zapowiadają władze parku, nie jest to jeszcze docelowy pojazd, który mógłby zastąpić zaprzęgi konne na tej trasie. Dwutygodniowe testy mają dać odpowiedź, czy pojazd poradzi sobie na górskiej trasie, jak długo będą ładowane baterie i na ile kursów wystarczą. „Elektryk” ma pokonać trasę z Polany Palenicy do Włosienicy przed Morskim Okiem.

„Jeżeli sprawdzi się na trasie do Morskiego Oka, to TPN będzie musiał ogłosić przetarg unijny. Następnie trzeba będzie zapewnić finansowanie, bo koszt takiego pojazdu może wynieść ponad milion zł. Finalnie cała procedura wraz z zakupem pojazdu może potrwać kilka miesięcy” – powiedziała PAP Magdalena Zwijacz-Kozica z TPN.
W miniony piątek w siedzibie TPN przy „okrągłym stole” zasiedli przedstawiciele wozaków, prozwierzęcy aktywiści, władze TPN i samorządowcy wraz z minister klimatu i środowiska Pauliną Hennig-Kloską.
Wypracowano 12-punktowe porozumienie, które oprócz testowania elektrycznego busa przewiduje, że obciążenia dla koni pracujących na trasie zostaną ponownie przeliczone. TPN ma także wstrzymać czasowo wydawanie kolejnych licencji dla fiakrów. Wozacy zobowiązali się także do wydłużenia do 60-minut odpoczynku koni na górnym przystanku, czyli na Włosienicy.
TPN ponadto ma zainstalować czujniki badające korelację między temperaturą i wilgotnością na przystanku początkowym na Polanie Palenicy oraz na końcu trasy – na Włosienicy. Urządzenia te mają informować o przekroczeniu parametrów, które mogą być groźne dla zdrowia koni. Ponadto komisja weterynaryjna ma wyznaczyć nowe warunki, bezpieczne dla pracy koni na trasie w powiązaniu z zainstalowanymi czujnikami.
Ustalono także, że do okresowych badań koni zostanie przyjęta piąta osoba – kolejny lekarz weterynarii. Komisja weterynaryjna będzie badała konie nie tylko przed sezonem, ale dodatkowo wyda rekomendacje po letnim sezonie. Komisja weterynaryjna ma też wydawać rekomendacje dotyczące podkuwania koni.
TPN ponadto zobowiązał się do zorganizowania spotkania w sprawie możliwości rekreacyjnego wykorzystania koni w innych miejscach parku, np. w Dolinie Kościeliskiej. Takie spotkanie ma zostać wyznaczone w ciągu miesiąca.
Kolejny punkt dotyczy obniżenia limitu osób na wozie – do tej pory mogło jechać 12 osób dorosłych i dwoje dzieci. Teraz będzie to 10 osób. Po ponownym przeliczeniu obciążeń dla koni może zapaść decyzja o ewentualnych dalszych rekomendacjach w tej sprawie.
Transport konny na trasie do Morskiego Oka określa regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego, który zawiera restrykcyjne przepisy dla zapewnienia dobrostanu koni. Zwierzęta m.in. przechodzą szczegółowe badania, które są cyklicznie prowadzone przed każdym letnim sezonem turystycznym. (PAP)

autor: Szymon Bafia

 

szb/ mick/

Ameryka wspomina zmarłego we wtorek wybitnego polskiego kompozytora Jana Andrzeja Pawła Kaczmarka

0

Muzyka Jana A.P. Kaczmarka do filmu „Marzyciel” w reżyserii Marca Forstera trafiła do serc milionów widzów na całym świecie, podkreśla NBS News. O śmierci polskiego kompozytora poinformowały we wtorek wiodące amerykańskie media.

NBS News w obszernym artykule zauważa, że wśród ponad 50 utworów dla filmów i telewizji autorstwa Jana A.P. Kaczmarka, głównie z lat 90. i 2000., znajdują się takie tytuły jak „Unfaithful”,”Bliss”, „Aimee and Jaguar”, „The Visitor” oraz „Get Low”. Stworzył też muzykę do czteroczęściowego francusko-włoskiego miniserialu „Wojna i pokój” z 2007 roku. „Urodził się w Koninie w 1953 roku, uzyskał wykształcenie prawnicze. Jednak porzucił planowaną karierę dyplomaty, aby komponować muzykę dla eksperymentalnej grupy teatralnej, którą kierował awangardowy reżyser Jerzy Grotowski w Poznaniu w latach 70-tych” – przypomina NBC News.

 

Jan A.P. Kaczmarek założył własny zespół, Orkiestrę Ósmego Dnia, która w latach 70. i 80. koncertowała w Europie, wydając w 1982 roku płytę „Music for the End”. Grał na pianinie, syntezatorach, perkusji oraz instrumentach podobnych do cytry, pięciokrotnie wygrał plebiscyt magazynu „Jazz Forum”. W nawiązaniu do osiedlenia się kompozytora w roku 1989 roku w Ameryce, NBC News podkreśla, że Polak pisał muzykę dla Goodman Theatre w Chicago oraz Mark Taper Forum w Los Angeles. Za muzykę do off-broadwayowskiej inscenizacji „Tis Pity She’s a Whore” z Valem Kilmerem i Jeanne Tripplehorn na festiwalu szekspirowskim w Nowym Jorku w 1992 roku zdobył nagrodę Drama Desk. NBC News przypomina też o rozpoczętej w roku 1995 długotrwałej współpracy Kaczmarka z Agnieszką Holland, która zaowocowała muzyką do filmów „Całkowite zaćmienie”, „The Third Miracle”, a dla telewizji „Shot in the Heart” oraz „A Girl Like Me: The Gwen Araujo Story”.

 

„Podobał mi się jej styl pracy. w ogóle nie martwiła się o komercyjność. Nie szukała łatwych dźwięków ani konwencjonalnych ścieżek dźwiękowych” – cytuje amerykańska stacja jeden z wywiadów z polskim kompozytorem. Akcentuje, że muzyka do biograficznego filmu o J.M. Barrie „Marzyciel” w reżyserii Marca Forstera trafiła do serc milionów widzów. „Niewinność jest kluczem do tego filmu, a moja muzyka jest dostarczana w zupełnie inny sposób niż w innych przypadkach. (…) Było to jak introspekcja w świat dzieci. Chciałem, aby niewinność była duszą samej ścieżki dźwiękowej” – cytuje NBC News Kaczmarka. Za muzykę do „Marzyciela” Polak zdobył w 2005 roku Nagrodę Oscara, był nominowany do BAFTY i Złotego Globu.
NBC News przytacza też uwagi kompozytora dotyczące jego podejścia do filmu: „Natychmiastowa reakcja na obraz jest niezbędna. Kiedy widzę film, reaguję, i to jest najważniejszy moment. Potem oczywiście pracujesz nad strukturą i dokonujesz poprawek, ale istota znalezienia dobrego tematu lub charakteru muzyki zazwyczaj dzieje się w tym pierwszym momencie kontaktu”.

 

Według NBC News zainspirowany Sundance Institute Kaczmarek założył na początku lat 2000. Instytut Rozbitek, który miał na celu rozwijanie nowych idei w dziedzinach filmu, teatru, muzyki i nowych mediów. Później założył i pełnił funkcję dyrektora kreatywnego na międzynarodowym festiwalu filmu i muzyki Transatlantyk w Poznaniu w latach 2011 i 2012.
Jan Andrzej Paweł Kaczmarek – autor muzyki do ponad 70 filmów długometrażowych i dokumentalnych oraz polskich i amerykańskich spektakli teatralnych, zmarł 21 maja 2024 roku w wieku 71 lat.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ san/

Na pokładzie Boeinga 777 doszło do gwałtownych turbulencji. Jedna osoba zmarła, a ponad 70 odniosło obrażenia

0

Jedna osoba zmarła a ponad 70 odniosło obrażenia w wyniku gwałtownych turbulencji podczas lotu z Londynu do Singapuru. Na pokładzie Boeinga 777-300ER znajdowało się 211 pasażerów i 18 członków załogi – poinformowały w środę światowe agencje.

Ponad 140 pasażerów i członków załogi samolotu Boeing 777-300ER Singapore Airlines, który podczas z lotu z Londynu do Singapuru znalazł się w strefie silnych turbulencji, dotarło do Singapuru w środę rano po awaryjnym lądowaniu w Bangkoku. Wśród pasażerów dominowali Australijczycy, Brytyjczycy i Singapurczycy.

W wyniku incydentu 73-letni brytyjski pasażer zmarł na zawał serca. 71 rannych pasażerów, w tym sześcioro w stanie ciężkim, trafiło do szpitala. „W imieniu Singapore Airlines chciałbym złożyć najgłębsze kondolencje rodzinie i bliskim zmarłego” – oświadczył dyrektor generalny Goh Choon Phong.
Linie lotnicze poinformowały, że samolot znalazł się w strefie ekstremalnych turbulencji, gdy przelatywał nad dorzeczem Irrawadi w Birmie. Pilot zgłosił nagły wypadek medyczny – samolot został skierowany do Bangkoku. Według amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) wypadki lotnicze związane z turbulencjami są najczęstszym rodzajem niebezpiecznych zdarzeń z udziałem statków powietrznych.
Agencja Reuters zauważa, że Singapore Airline są powszechnie uznawane za jedną z wiodących linii lotniczych na świecie i nie odnotowały w ostatnich latach żadnych poważnych zdarzeń. Incydent bada Singapurskie Biuro Śledcze ds. Bezpieczeństwa Transportu (TSIB) przy udziale amerykańskich ekspertów. (PAP)

san/

Niemiecka pisarka laureatką Międzynarodowej Nagrody Bookera 2024

0

Powieść niemieckiej pisarki Jenny Erpenbeck „Kairos” w tłumaczeniu Michaela Hofmanna otrzymała we wtorek wieczorem Międzynarodową Nagrodę Bookera w dziedzinie literatury pięknej, jedną z najważniejszych brytyjskich nagród literackich.

Wydana w języku niemieckim w 2021 roku powieść „Kairos” to historia skomplikowanego romansu między młodą studentką a starszym pisarzem, rozgrywająca się w schyłkowym okresie istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej, gdzie 57-letnia Erpenbeck się urodziła. Jak powiedziała w uzasadnieniu przewodnicząca jury, kanadyjska pisarka Eleonor Wachtel, powieść jest „bogato teksturowaną ewokacją udręczonego romansu, splątania osobistych i narodowych przemian”. „Podobnie jak NRD, (książka) zaczyna się optymizmem i zaufaniem, a potem tak bardzo się rozpada” – dodała.

Na stronie internetowej Nagrody Bookera napisano, że „Kairos” to „intymna i druzgocąca opowieść o drodze dwojga kochanków przez ruiny związku, rozgrywająca się na tle sejsmicznych przemian w historii Europy”.
Do tegorocznej Międzynarodowej Nagrody Bookera zgłoszono 149 książek, z których wybrano najpierw liczącą 13 pozycji długą listę nominowanych, a z niej – sześciu finalistów. Na długiej liście znalazł się zbiór opowiadań polskiej poetki i prozaiczki Urszuli Honek zatytułowany „Białe noce”, w przekładzie Kate Webster.
Międzynarodowa Nagroda Bookera przyznawana jest od 2005 r. dla powieści napisanych w innych językach niż angielski, przetłumaczonych na angielski i wydanych w Wielkiej Brytanii lub Irlandii. Nagrodzie towarzyszy premia pieniężna w wysokości 50 tys. funtów, która jest w równych częściach dzielona między autora i tłumacza wyróżnionej powieści. Międzynarodowa Nagroda Bookera uzupełnia przyznawaną od 1969 r. Nagrodę Bookera, która obecnie jest przyznawana dowolnej powieści napisanej po angielsku i wydanej w Wielkiej Brytanii, bądź w Irlandii.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

Kurtka z grzybów…? Materiał z grzybów zamiast ekoskóry

0

Naukowcy opracowali sprawniejszy sposób na hodowlę grzybów, z których można wytwarzać sztuczną skórę. Uważają, że to doskonały materiał na ubrania; niedługo ma być łatwiej dostępny.

Podczas gdy projektanci mody poszukują cały czas nowych rodzajów imitacji skóry, jednym z takich materiałów może być grzybnia wytwarzana przez niektóre gatunki. Można ją uzyskiwać niskim kosztem, nie szkodzi środowisku i jej produkcja nie wiąże się z dylematami etycznymi, jak ma to miejsce w przypadku skóry zwierzęcej.

Do tego, jako pożywkę dla jej hodowli można wykorzystywać różnego rodzaju odpady. Pod tym kątem bada się ją już od dłuższego czasu, ale brakowało dotąd sprawnego sposobu na jej wytwarzanie – zwracają uwagę naukowcy z University of Colorado (USA).
Teraz ma to się zmienić dzięki nowemu rodzajowi podłoża do hodowli grzybów dwóch gatunków – znanego z właściwości leczniczych Ganoderma lucidum (lakownica żółtawa) i Pleurotus djamor (boczniak różowy).
Jak wyjaśniają badacze, grzyby w postaci tzw. maty hoduje się zwykle na ciekłym lub stałym podłożu. Stałe podłoże pozwala na lepszy wzrost, ale ciekła pożywka umożliwia łatwiejsze zbieranie materiału. Istnieje jeszcze metoda tzw. ciekłej fermentacji, która szczególnie ułatwia wzrost grzyba, ale uzyskiwany produkt musi być poddawany specjalnej obróbce, aby uzyskać z niego matę.
W odpowiedzi na te wyzwania naukowcy opracowali specjalną pastę, która łączy zalety różnych wcześniejszych metod – doskonale wspiera wzrost grzyba i ułatwia jego zbieranie.
„Podczas gdy świat szuka sprzyjających środowisku alternatyw dla tradycyjnych materiałów, coraz więcej uwagi poświęca się wykorzystaniu żywych organizmów wytwarzających biodegradowalne materiały z niewielkim wpływem na naturę. Jednym z nich jest ekologiczna skóra z grzybów” – mówi prof. Assia Crawford, autorka pracy opublikowanej w piśmie „Research Directions Biotechnology Design” (https://www.cambridge.org/core/journals/research-directions-biotechnology-design/article/growing-mycelium-leather-a-paste-substrate-approach-with-posttreatments/8B0BAD4C1481BDE26583408B4FAA9D13).
„Biologiczne metody takie jak ta, którą sprawdziliśmy w naszym badaniu, przyczyniają się do rozwoju wysokiej jakości, alternatywnych materiałów. To z kolei może pomóc w poradzeniu sobie z wyzwaniami związanymi ze środowiskiem naturalnym i wysokim zapotrzebowaniem na tekstylia. Giętka struktura grzybni sprawia, że ma ona potencjał, aby zastąpić inne niż tkaniny materiały, takie jak naturalna czy sztuczna oparta na pochodnych ropy skóra. Jako naukowcy mamy obowiązek pracować nad nowymi, lepszymi materiałami, które pomogą ludzkości w poradzeniu sobie z kryzysem klimatycznym. To właśnie chcemy osiągnąć w naszych badaniach” – dodaje.(PAP)

Marek Matacz

 

mat/ bar/

Chatboty mówią nam to, co chcemy usłyszeć

0

Chatboty podają ograniczone informacje i wzmacniają postawy ideologiczne osób zadających pytania; mogą przez to prowadzić do bardziej spolaryzowanego myślenia w kontrowersyjnych kwestiach – wykazali naukowcy z Johns Hopkins University.

Nowe badanie podważa przekonanie, że chatboty są bezstronne i dostarcza wglądu w to, w jaki sposób korzystanie z systemów wyszukiwania konwersacyjnego może zwiększać podziały społeczne w kluczowych kwestiach oraz narażać ludzi na manipulację.

„Kiedy ludzie czytają treść wygenerowaną przez sztuczną inteligencję, myślą, że otrzymują bezstronne, oparte na faktach informacje – mówi główny autor badania dr Ziang Xiao. – Ale nawet jeśli chatbot nie jest zaprojektowany tak, aby był stronniczy, jego odpowiedzi odzwierciedlają uprzedzenia lub skłonności osoby zadającej pytania. Tak naprawdę ludzie otrzymują odpowiedzi, które chcą usłyszeć”.
Xiao i jego zespół podzielili się swoimi odkryciami podczas konferencji Association of Computing Machinery 2024, która odbyła się w Honolulu.
Na potrzeby badania naukowcy porównali sposób, w jaki ludzie wchodzą w interakcję z różnymi systemami wyszukiwania w obliczu kilku kontrowersyjnych kwestii. Zbadali respondentów przed użyciem wyszukiwarek (standardowych i opartych na AI) oraz po ich użyciu.
Poprosili 272 uczestników, aby zapisali swoje przemyślenia na takie tematy, jak opieka zdrowotna, kredyty studenckie czy tzw. miasta-sanktuaria (w USA miasta, w których ograniczona jest współpraca z federalnymi organami egzekwującymi prawo imigracyjne), a następnie wyszukali w internecie więcej informacji na wymienione tematy temat za pomocą chatbota lub tradycyjnej wyszukiwarki. Po zapoznaniu się z wynikami uczestnicy zapisali swoje odpowiedzi ponownie. Badacze poprosili ich także o przeczytanie dwóch przeciwstawnych artykułów na dany temat, po czym pytali, na ile ufają tym informacjom i czy uważają te punkty widzenia za skrajne.
Okazało się, że ponieważ chatboty oferowały węższy zakres informacji niż tradycyjne wyszukiwarki internetowe i dostarczały odpowiedzi odzwierciedlające wcześniejsze postawy uczestników, osoby, które z nich korzystały, jeszcze bardziej umacniały się w swoich poglądach i silniej reagowały na informacje, które te poglądy podważały.
„Ludzie mają tendencję do szukania informacji zgodnych z ich punktem widzenia, a takie zachowanie często więzi ich w +bańce+ podobnych osób i opinii” – uważa dr Xiao. Jak wyjaśnia dochodzi więc do efektu „komory echa” (echo chamber), czyli zjawiska, w którym użytkownicy mediów powtarzają to, co powiedzieli inni, ponieważ są otoczeni przez jednostronne myśli i poglądy.
„Odkryliśmy, że efekt komory echa jest dużo silniejszy w przypadku chatbotów niż w przypadku tradycyjnych wyszukiwarek internetowych” – podkreśla Xiao.
Według naukowca w przypadku kontaktów z chatbotami efekt komory echa wynika – przyjemniej częściowo – ze sposobu, w jaki użytkownicy wchodzą z nimi w interakcję. Zamiast wpisywać słowa kluczowe, jak to robią w przypadku tradycyjnych wyszukiwarek, najczęściej zadają im pełne pytania, np.: „Jakie są korzyści z powszechnej opieki zdrowotnej?” lub „Jakie są koszty powszechnej opieki zdrowotnej?”. Chatbot w takiej sytuacji odpowiada podsumowaniem zawierającym wyłącznie wspomniane w pytaniu korzyści lub koszty.
„Dzięki chatbotom ludzie są bardziej ekspresyjni i formułują pytania w bardziej konwersacyjny sposób. Jest to funkcją tego, jak mówimy w życiu – tłumaczy Xiao. – Ale tutaj nasz język może zostać użyty przeciwko nam”.
Autorzy badania chcieli sprawdzić, czy na poglądy użytkowników wpłynie to, czy chatbot będzie zgadzał się z ich poglądami, czy też je kwestionował. Najpierw zaprojektowali więc takiego, który na podstawie określonych wskazówek identyfikował poglądy ludzi i zgadzał się z nimi. W tym przypadku efekt komory echa okazał się jeszcze silniejszy.
Następnie przeszkolili innego chatbota, aby udzielał odpowiedzi, które nie zgadzały się z uczestnikami. Tym razem pierwotne opinie ludzi się nie zmieniły: ani nie pogłębiły, ani nie osłabły. W kolejnym kroku zaprogramowano chatbota tak, aby łączyłby swoje odpowiedzi z informacjami źródłowymi, co miało zachęcić użytkowników do sprawdzenia faktów. Jednak tylko ułamek uczestników badania zdecydował się skorzystać z tej opcji.
„Biorąc pod uwagę, że systemy oparte na sztucznej inteligencji są coraz łatwiejsze do zbudowania, złośliwe podmioty będą miały możliwość wykorzystania AI do tworzenia coraz większych polaryzacji w społeczeństwie” – podsumowuje dr Xiao.(PAP)
Katarzyna Czechowicz
kap/ bar/

Psycholog: Zabierzmy dzieciom cyfrowy smoczek [wywiad]

0

Problem zaczyna się, kiedy dziecko dostaje „cyfrowy smoczek” w postaci smartfonu, tabletu czy nieograniczonej dostępności do komputera: to jest początek końca utraty relacji rodzica z dzieckiem – powiedział PAP Daniel Dziewit, psychoterapeuta i psycholog.

PAP: Często mówi się o przemocy rodziców wobec dzieci, ale jest też druga strona tego medalu. Jak często w swojej pracy spotyka się pan z przemocą dzieci wobec rodziców?

Daniel Dziewit: To spory problem, często przewija się w rozmowach z rodzicami. Zauważam bardzo roszczeniowe podejście młodych do życia, ich dużą, moim zdaniem rosnącą agresję, która przybiera formy nie tylko werbalne. Ostatnia rozmowa dotyczyła 17-latka, który skopał matkę za to, że budziła go rano do szkoły, a on skończył swoje funkcjonowanie ok. czwartej nad ranem. Chłopak 80 proc. swojego życia spędza w grze online, trwającej 24 godziny na dobę. Mama nastolatka nie zgłosiła napaści na policję, co jest zresztą normą wśród rodziców – starają się chronić dzieci przed konsekwencjami.
Kolejna historia kilkunastolatka: pobił matkę i ojca za to, że wyłączyli prąd w domu, chcąc odciąć syna od utonięcia w sieci. To częsty wyraz rodzicielskiej desperacji – wykręcenie korków – żeby przywołać potomstwo do rzeczywistości, gdyż wszelkie prośby, próby perswazji, kończą się dzikimi awanturami. A ci młodzi ludzie, siedząc przed monitorami, naprawdę toną, zawalają nie tylko szkołę, ale całe swoje życie.
PAP: I destabilizują życie rodzinne.
D.D.: Tak się dzieje, zwłaszcza, jeśli w domu jest młodsze rodzeństwo – okazuje się, że nie matka czy ojciec mają decydujący głos, ale to starszy brat czy siostra rządzą. Przyszedł do mnie po pomoc starszy pan, ojciec rodziny, który chciał się poradzić, czy spisując kontrakt z synem dotyczący zasad korzystania z internetu, czasem nie naruszy jego praw, jako człowieka. A ten młody człowiek urządził piekło rodzinie – był agresywny, obrażał matkę najplugawszymi słowami, trzaskał drzwiami, szantażował rodziców mówiąc, że jeśli mu nie ulegną, zrobi sobie krzywdę. Kiedy próbowałem o tym z chłopakiem porozmawiać, oznajmił: „to wy macie problem, a nie ja”. Zero refleksji.
PAP: Pobicia, o których pan mówił, były dotkliwe?
D.D.: Nie na tyle, żeby można je było ująć w klauzulę mówiącą o uszkodzeniach ciała o skutkach trwających powyżej siedmiu dni. Natomiast pozostawiły ślady na ciałach i duszy rodziców. Moim zdaniem te działania miały na celu ich zastraszenie, co zresztą przyniosło skutek, gdyż ci ludzie obawiają się podjąć radykalne kroki. Boją się, że całkiem stracą kontakt z dziećmi, że prawo może je skrzywdzić, wreszcie obawiają się tego, że ich sprzeciw sprawi, iż sytuacja zacznie eskalować. Przykładem może być dziesięciolatek grożący matce, która wyłączyła mu komputer, że poderżnie sobie gardło. Mówiąc to trzymał nóż do filetowania ryb przy swojej szyi. Innym razem usiadł na parapecie okna i zagroził, że wyskoczy. Ustąpiła, jak zwykle.
PAP: Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie tylko te dzieci są zaburzone, ale także ich rodzice.
D.D.: Staram się nie oceniać tych matek i ojców, staram się ich rozumieć, tak po ludzku. Natomiast czasem moja percepcja wysiada. Jak w przypadku szesnastolatki, uzależnionej od technologii cyfrowych, samookaleczającej się, która trafiła na prywatną, sześciotygodniową terapię. Na detoks cyfrowy, za grube pieniądze. Psychoterapeuci pracowali z nią, wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, do momentu, kiedy mama przywiozła jej elektroniczny zegarek z dostępem do internetu. Wówczas proces naprawy legł w gruzach. Kiedy pytaliśmy matkę, dlaczego to zrobiła, odpowiedziała, że chciała mieć kontakt z córką, która obiecała, że nie będzie wchodzić na społecznościówki. Jedna i druga kłamała.
PAP: Ludzie dziś nie wyobrażają sobie, że można funkcjonować bez „bycia w kontakcie”.
D.D.: To wiara, jak w dogmat, że nie da się funkcjonować podczas procesu terapeutycznego bez telefonu. Ale przecież telefon nie jest naszym hipokampem ani naszą piątą kończyną – o czym jest przekonanych wiele osób. Tak dzieciaki uzależnione od mediów społecznościowych, jak i ich rodzice, obawiają się, że osoba, która w ramach detoksu funkcjonuje offline, straci znajomych, znajdzie się na bocznicy i już nie wróci do towarzystwa. To bzdura.
PAP: Może rodzice – sami uzależnieni od sieci – chcą racjonalizować swoje błędy, przysparzając tym samym cierpień dzieciom. Widziałam na ulicy obrazek, który mnie zdołował: w spacerówce siedział może dwuletni chłopczyk, w łapkach miał smartfon. Jego mama, pchając wózek, gapiła się w ekran swojego telefonu.
D.D.: To się samo komentuje… Na szczęście są rodzice w wieku 40+, którzy się otrząsają, otwierają oczy i zauważają: „okej, mówiliście nam o nie stawianiu granic, o tym, że wszystko wolno, że bezstresowe wychowanie jest najlepszą drogą do rozwoju młodego człowieka, ale zrobiliście nas po prostu w konia”. Mają rację – jeżeli nie ma granic, lubimy robić to, co nam się podoba i trudno nam się wpisywać w jakiekolwiek ramy.
PAP: Rodzice tych przemocowych nastolatków nie szukają pomocy na policji, ale szukają pomocy u psychologów. Co mówią te dzieciaki, jak się tłumaczą?
D.D.: Przepraszają, że to było tylko chwilowe, że to wcale nie jest problem. Bagatelizują, minimalizują, w ogóle nie chcą o tym rozmawiać. Wypierają.
PAP: Kiedy ten problem się zaczyna, jakie jest jego podłoże?
D.D.: W momencie, kiedy dziecko dostaje „cyfrowy smoczek” w postaci smartfonu, tabletu czy nieograniczonej dostępności do komputera – to początek końca utraty relacji z dzieckiem. Nierzadko bezpowrotne, w pewnym momencie dzieciak wchodzi w fazę krytyczną, gdzie nie ma już miejsca na psychoterapię, tylko pozostaje pole działania dla psychiatry. Wiele, wieleset godzin spędzonych przed monitorem, nie pozostaje bez wpływu na neurony i neuroprzekaźniki w mózgu. Stąd wiele trudności w zapamiętywaniu, w przyswajaniu treści, w nauce pisania, mówienia, czytania. Zauważyli to Szwedzi i rezygnują z technologii cyfrowej stosowanej w edukacji na rzecz zeszytów i książek. Świat cyfrowy, ciekawszy, bardziej kolorowy, nieoceniający, niewymagający, wciąga. Jeśli w nim jest tak dobrze, to dlaczego młody człowiek ma się męczyć w świecie analogowym, nudniejszym i jeszcze żądającym od niego wysiłku?
PAP: Dorośli odsuwają od siebie odpowiedzialność, tłumacząc się m.in. tym, że nie rozumieją tamtego świata.
D.D.: Nawet w tym analogowym świecie dzieci mają mnóstwo praw. W przeciwieństwie do dorosłych, którzy mają same obowiązki – muszą zapewnić byt rodzinie. Nie biorą pod uwagę tego, że powinni wychować dzieci w ten sposób, żeby i one mogły kiedyś realizować swoje obowiązki. A jak coś złego z dzieciakiem się dzieje, to nie szukają winy w sobie, tylko krążą po gabinetach psychoterapeutów, przy czym kolejni są odrzucani przez dziecko, bo „nie ma tego flow”. To jest błędne koło, uzależnione dzieci manipulują swoimi, także uzależnionymi, rodzicami.
Nawiązując do tego dwulatka ze smartfonem: za kilka lat, gdy to dziecko będzie już całkiem uzależnione, jego matka będzie starała się oderwać synka od tego narzędzia. A on nie będzie rozumiał, dlaczego jego mamusia, która do tej pory na wszystko się zgadzała, nagle chce go wyrwać z jego ukochanego świata. Bo ten chłopczyk, proszę mi wybaczyć przenośnię, nie jest już człowiekiem, on stał się „smartfonem”, nie może bez niego żyć.
PAP: Ma pan pomysł, w jaki sposób rozwiązać ten problem?
D.D.: Warto ograniczyć korzystanie z technologii cyfrowych dla dzieci. Np. w Wielkiej Brytanii te ograniczenia wejdą w życie jesienią. Badania NASK robią dobrą robotę, bo pokazują, w jaki sposób te „przegięcia” cyfrowe wpływają na całe społeczeństwo. Zaburzenia, problemy psychiczne – to nie tylko koszt dziś dla NFZ-u, ale także dla przyszłości naszej gospodarki. Nie wiem, czy to dobrze zabrzmi, ale Chińczycy, którzy tworzą najwięcej problematycznych treści w infosferze, zauważyli, że uzależnienie od sieci jest problem społecznym numer jeden i „stają na uszach”, żeby detoksykować od tego zagrożenia swoją młodzież.(PAP)

Rozmawiała: Mira Suchodolska

 

Autorka: Mira Suchodolska

 

mir/ jann/ mow/

Raport: Kupujemy mniej samochodów elektrycznych niż rok temu

0

W marcu br. zarejestrowano w Polsce 1700 samochodów w pełni elektrycznych, co oznacza spadek o 10,9 proc. rok do roku. Najatrakcyjniejsze cenowo są pojazdy chińskich marek, ale polscy nabywcy najczęściej wybierają Teslę – wynika z danych przedstawionych w raporcie firmy Rankomat.pl.

W marcu 2024 r. zarejestrowano w Polsce 1 700 samochodów w pełni elektrycznych (BEV). W porównaniu do lutego br. to więcej o 300 sztuk. Jednak już w ujęciu rok do roku, liczba rejestracji tego typu pojazdów spadła o 10,9 proc. – wynika z raportu firmy Rankomat.pl powołującej się na najnowsze dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA).

W raporcie wskazano, że zmniejszył się również udział elektryków w ogólnej puli rejestrowanych pojazdów. W marcu 2023 r. samochody BEV stanowiły 3,9 proc. wszystkich rejestrowanych w naszym kraju aut. W analogicznym okresie tego roku odsetek ten wyniósł 3,4 proc. Według autorów raportu wskazuje to na spadek zainteresowania Polaków samochodami elektrycznymi. Jednym z czynników, który powstrzymuje potencjalnych nabywców przed zakupem auta z napędem elektrycznym są wciąż wysokie koszty zakupu. Może to prowadzić do wzrostu zainteresowania markami chińskimi, które oferują samochody elektryczne w niższych cenach niż koncerny europejskie i amerykańskie.
Jak podaje Rankomat.pl, przytaczając szacunki Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska, w 2024 r. chińskie marki mogą zdobyć 11 proc. rynku nowych samochodów elektrycznych w Unii Europejskiej. W 2027 r. udział ten może zwiększyć się nawet do 20 proc. Według danych IBRM Samar w okresie luty-marzec 2024 r. w naszym kraju zarejestrowano 533 samochody chińskich producentów, co oznacza czterokrotny wzrost rok do roku. Najpopularniejszą marką jest MG – dokonano 411 rejestracji tych samochodów. MG4 klasy C można kupić już za 121 200 zł i jest to jedno z najtańszych aut elektrycznych na polskim rynku.
Jeśli dodatkowo zakup takiego samochodu zostanie sfinansowany z pomocą państwowych dopłat, jego ostateczny koszt może okazać się nawet niższy niż cena nowego samochodu spalinowego podobnej klasy – wskazali specjaliści z firmy Rankomat.pl. Dla porównania, ceny Opla Astra z silnikiem benzynowym zaczynają się od kwoty ok. 110 000 zł. Atrakcyjne cenowo są również chińskie elektryki wyższej klasy. Np. T90 EV kosztuje ok. 170 000 zł, a Euniq6 SUV ponad 180 000 zł. Dla porównania, za najtańszy model Tesli trzeba zapłacić około 200 000 zł. Z kolei samochód z silnikiem Diesla podobnej klasy co Euniq6 SUV, np. model Kia Sorento, kosztuje ponad 241 000 zł.
Z przedstawionych w raporcie danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że na razie polscy nabywcy ufają głównie Tesli. W I kw. 2024 r. zarejestrowano w Polsce 1264 pojazdy tego producenta. Najczęściej rejestrowanym elektrykiem w tym okresie była Tesla Model Y, a zaraz za nią uplasowała się Tesla Model 3. Trzecie miejsce na podium zajęło Volvo EX30.
Na rynku używanych samochodów elektrycznych preferencje kształtują się nieco inaczej – zaznaczono w raporcie. Według portalu gramwzielone.pl, najwięcej ogłoszeń o sprzedaży elektryków z drugiej ręki w serwisie Otomoto dotyczyło takich modeli jak Nissan Leaf, BMW i3 i Tesla Model S.
W raporcie przypomniano, że zainteresowani kupnem nowego pojazdu z napędem całkowicie elektrycznym mogą skorzystać z ogólnokrajowego programu „Mój Elektryk”. W przypadku osób niemających Karty Dużej Rodziny, przysługuje bezzwrotna dopłata do 18 750 zł, a maksymalna cena pojazdu nie może przekroczyć 225 000 zł. Osoby z Kartą Dużej Rodziny mogą natomiast uzyskać dopłatę w kwocie 27 000 zł i nie obowiązuje ich limit ceny samochodu. W przyjętej pod koniec kwietnia Rewizji Krajowego Planu Odbudowy również przewidziano dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych. Co więcej, wsparcie to ma obejmować także zakup używanego elektryka, wzięcie nowego pojazdu w leasing czy wynajem długoterminowy.
„Oprócz programów rządowych, wsparciem w zakupie samochodu elektrycznego mogą być także specjalne ekokredyty oferowane obecnie w kilku bankach. Zwykle mają nieco korzystniejsze oprocentowanie niż inne formy finansowania takie jak np. kredyt gotówkowy czy samochodowy. Co ciekawe, środki z takiego kredytu można przeznaczyć także na inne projekty ekologiczne np. zakup i montaż odnawialnych źródeł energii” – poinformowała Katarzyna Gaweł z rankomat.pl.
Jak wskazali autorzy raportu, ekspansja chińskich marek na rynku samochodów elektrycznych może być zastopowana. Komisja Europejska prowadzi bowiem dochodzenie w stosunku do producentów chińskich pojazdów elektrycznych, aby ustalić, czy nie korzystają oni z subwencji rządowych. Aktualna stawka cła wynosi 10 proc., ale ewentualna podwyżka wprowadzona w celu ochrony europejskiego rynku przed niedozwolonymi praktykami konkurencyjnymi może zwiększyć opłaty celne do 20, a nawet 25 proc. Jak zauważono w raporcie, cła mogą być jeszcze wyższe, jeśli Unia Europejska pójdzie w ślady USA. Prezydent Joe Biden zapowiedział bowiem, że cło na samochody elektryczne z Chin w Stanach Zjednoczonych zostanie zwiększone do 100 proc.
Rankomat.pl to platforma internetowa, która oferuje możliwość porównania ofert ponad 30 marek ubezpieczeniowych i 25 bankowych. Użytkownik serwisu może wybrać dopasowany do swoich potrzeb produkt samodzielnie lub z telefonicznym wsparciem doradcy. (PAP)

gkc/ mmu/

Wyschnięta rzeka pomogła w budowie słynnych egipskich piramid

0

Piramidy w Gizie zostały zbudowane wzdłuż wyschniętej odnogi Nilu – twierdzą archeolodzy. Znalezienie kolejnych, dawnych rzek może pomóc w odkrywaniu nieznanych jeszcze tajemnic Egiptu – sugerują.

Zespół z University of North Carolina Wilmington, na łamach pisma „Communications Earth & Environment” (https://www.nature.com/articles/s43247-024-01379-7) opisał odkrycie, które może tłumaczyć, dlaczego piramidy w Gizie układają się w przybliżeniu w linię prostą.

Zdaniem badaczy piramidy te, postawione na niegościnnym pasmie Sahary, powstały wzdłuż wyschniętego odnóża Nilu.
„Wielu z nas, którzy interesujemy się starożytnym Egiptem, zdaje sobie sprawę z tego, że Egipcjanie musieli wykorzystywać cieki wodne do stawiania swoich monumentalnych budowli, takich jak piramidy czy świątynie. Nikt jednak nie był pewien lokalizacji, kształtu, wielkości czy odległości tych dużych cieków od miejsca postawienia piramid” – zaznacza kierująca pracami prof. Eman Ghoneim. – „Nasze badanie dostarcza pierwszej wykonanej w takiej skali mapy jednej z głównych dawnych odnóg Nilu i łączy ją z największym polem piramid w Egipcie”.
Opisywane piramidy zbudowano w ciągu ok. tysiąca lat, a prace rozpoczęły się 4,7 tys. lat temu.
Obecnie leżą na brzegu wyjątkowo nieprzyjaznej Zachodniej Pustyni na Sacharze. Jednak pozostałości sedymentacyjne wskazują, że Nil połączony był z kilkoma nieobecnymi dzisiaj odnogami.
Już wcześniej spekulowano, że jedna z nich mogła biec wzdłuż piramid Gizy. Teorię tę prof. Ghoneim i jej zespół potwierdzili dzięki analizie zdjęć satelitarnych, badań geofizycznych i analiz próbek osadów.
Nieznaną wcześniej odnogę badacze chcą nazwać Ahramat, co po arabsku znaczy „piramidy”.
Analizy wskazują, że ok. 4,2 tys. lat temu coraz większe ilości niesionego przez wiatr piasku, towarzyszące suszy, spowodowały przesunięcie cieku na wschód i jego ostateczne wyschnięcie.
Archeolodzy zwracają uwagę, że wiele piramid połączonych jest z groblami, które biegną do brzegów dawnej rzeki. Pozwala to sądzić, że najprawdopodobniej wykorzystano ją do transportu materiału potrzebnego do budowy.
Przyszłe badania mogą natomiast pozwolić na odkrycie innych, wyschniętych koryt rzecznych, wokół których będą mogły skoncentrować się prace wykopaliskowe – uważają naukowcy. (PAP)

Marek Matacz

 

mat/ zan/