7.3 C
Chicago
piątek, 23 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 305

Diler wolał połknąć fentanyl, niż trafić do więzienia. 54-latek zmarł w czasie nalotu

0

Mężczyzna z Florydy zmarł, próbując ukryć narkotyki we własnym żołądku podczas policyjnej interwencji. W jego ustach znaleziono trzy woreczki, m.in. z fentanylem i kokainą, które próbował połknąć.

Do zdarzenia doszło w środę, ok. godz. 10:30 rano w Deland na Florydzie. Lokalna policja przeprowadziła nalot na dom przy South Clara Avenue, gdyż podejrzewano, że odbywa się tam proceder handlu narkotykami.

W trakcie interwencji aresztowano pięć osób, które znajdowały się wówczas w domu. Wśród nich był 54-letni Cornell McKinney.

Mężczyzna „wykazywał brak współpracy” oraz nie odpowiadał werbalnie na polecenia policjantów. 54-latek nie chciał otworzyć ust, w których policjanci podejrzewali, że ukrył narkotyki.

W pewnym momencie 54-latek stracił przytomność. Z ust McKinneya funkcjonariusze wyjęli trzy plastikowe woreczki z narkotykami – heroinę lub fentanyl, kokainę i crack.

McKinney został natychmiast przewieziony do pobliskiego szpitala, gdzie uznano go za zmarłego.

Przyczyną śmierci 54-latka było najprawdopodobniej przedawkowanie po pęknięciu jednego z woreczków. Oficjalny powód ustali jednak dopiero lekarz medycyny sądowej, który przeprowadzi sekcję zwłok.

Red. JŁ

53-letni pogranicznik w areszcie. Za wjazd do USA kobiety musiały pokazywać mu piersi

0

Agent Border Patrol z Nowego Jorku został oskarżony o cztery przypadki naruszenia praw obywatelskich pod pretekstem wykonywania obowiązków służbowych. 53-latkowi zarzuca się molestowanie kobiet, wnioskujących o wjazd do USA.

53-letni Shane Millan z Jefferson County miał żądać od czterech kobiet, aby odsłoniły swoje piersi podczas przetwarzania ich wniosku o wjazd do USA.

W trzech przypadkach domagał się pełnego odsłonięcia piersi, a w jednym przypadku – tylko odsłonięcia piersi, pozostawiając biustonosz na miejscu.

53-latek przekonywał swoje ofiary, że jest to część procedury niezbędnej do otrzymania legalnego pozwolenia na wjazd do USA.

Pogranicznik został aresztowany, a następnie postawiony przed sądem w Syracuse. Oskarżono go o cztery przypadki naruszenia praw obywatelskich pod pretekstem wykonywania czynności służbowej.

Po pierwszym przesłuchaniu 53-latka zwolniono do domu. Będzie odpowiadał z tzw. wolnej stopy.

Red. JŁ

Indyjskie media: Wizyta premiera Modiego w Polsce była spóźniona. „Indie muszą dotrzeć do krajów Europy Środkowej i Wschodniej”

0

Częścią strategii premiera Modiego jest zwiększenie globalnego zasięgu Indii i w tym sensie wizyta w Polsce była spóźniona – ocenił w NDTV był ministrem spraw zagranicznych Indii Kanwal Sibal, komentując wizyty oficjalne szefa indyjskiego rządu w Warszawie i Kijowie.

Narendra Modi w czwartek spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą. Była to pierwsza wizyta szefa indyjskiego rządu w Polsce od 45 lat. W piątek premier Indii odwiedzi Kijów, gdzie będzie rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

„Indie muszą dotrzeć do krajów Europy Środkowej i Wschodniej, aby rozszerzyć swój zasięg polityczny w UE, z którą chcą zacieśnić więzi. Kwestią jest jednak, czy jest to stosowne w momencie, gdy zarówno Ukraina, jak i Polska są uwikłane w konfrontację militarną z Rosją jako państwa frontowe ze wsparciem USA i NATO” – stwierdził Sibal w opinii opublikowanej w czwartek na portalu indyjskiej telewizji NDTV.
Były szef indyjskiej dyplomacji podkreśla, że Indie „powinny zachować niezależność polityki zagranicznej i strategiczną autonomię wobec wszystkich naszych głównych partnerów na Wschodzie i Zachodzie”.
Jego zdaniem strona indyjska nie powinna porzucać relacji z Rosją, gdyż jak przypomniał, Moskwa jest „uprzywilejowanym partnerem strategicznym od dziesięcioleci, który stał przy Indiach, gdy te były pod presją Zachodu”.
Wojna rosyjsko-ukraińska „nie odstraszyła nas od nawiązywanie coraz bliższych więzi z USA ani naszych wysiłków na rzecz rozszerzenia więzi z UE, z takimi krajami jak Francja i Niemcy. (…) Dlatego nie powinniśmy być powstrzymywać się przed nawiązaniem kontaktów z Ukrainą i Polską” – zaznaczył komentator.
„Modi będzie pierwszym premierem Indii, który odwiedzi Ukrainę. Można obecnie dyskutować, czy istnieją odpowiednie warunki dla wizyty premiera Indii w Ukrainie na poziomie ściśle dwustronnym. Ale na poziomie geopolitycznym należy podkreślić, że wizyta ta stała się nieunikniona” – ocenił Kanwal Sibal.
„Nawet jeśli decyzja prezydenta Zełenskiego o dokonaniu terytorialnej inwazji na Rosję podważyła pokojowe wysiłki Modiego, Indie mogą zawsze stwierdzić, że w obliczu pogorszenia się sytuacji przesłanie premiera Indii, który sprzeciwia się eskalacji (konfliktu) i opowiada się za pokojem, stało się jeszcze bardziej pilne i istotne” – dodał.
Inne indyjskie media w tym agencja prasowa PTI, gazety „The Hindu” i „The Times of India” także relacjonowały wizytę Narendry Modiego w Polsce.(PAP)

Politolog dr Tomasz Łukaszuk twierdzi, że Polska znalazła się w ekskluzywnym indyjskim klubie

Podniesienie relacji do partnerstwa strategicznego z Indiami oznacza, że Polska znalazła się w ekskluzywnym klubie – powiedział w rozmowie z PAP były ambasador RP w Indiach i politolog dr Tomasz Łukaszuk, podsumowując wizytę premiera Narendry Modiego w Warszawie.
Szef indyjskiego rządu w czwartek spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą. Była to pierwsza oficjalna wizyta premiera Indii od 45 lat. W tym roku obchodzona jest 70. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między krajami.
Łukaszuk zaznaczył, że podniesienie relacji dwustronnych to „nowy etap i możliwości we współpracy gospodarczej, w tym w sektorze przemysłu obronnego i precyzyjnego, informatyce oraz przetwórstwie żywności”.
„Nasze obroty z Indiami są dziś dziesięciokrotnie mniejsze niż obroty z Chinami. Istnieje duża szansa, że nasz deficyt nie będzie tak gigantyczny, jak jest to w przypadku naszych relacji z Pekinem, który sięga kilkudziesięciu mld euro” – powiedział. Według niego pierwszym czynnikiem jest tu zaawansowanie technologiczne polskiej oferty eksportowej, która jest konkurencyjna i może zaistnieć na rynku indyjskim. Drugi czynnik to fakt, że model rozwoju Indii jest inny od modelu Chin. „Motorem napędzającym rozwój gospodarczy Indii nie jest eksport, ale konsumpcja wewnętrzna” – wyjaśnił ekspert z Wydziału Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Pytany, czy nie jest zbyt późno, aby podnosić rangę stosunków, rozmówca PAP zaznaczył, że „był to ostatni moment”. „Gdybyśmy poczekali z pięć lub dziesięć lat, to nasza oferta przestałaby być dla Indii konkurencyjna. Za dekadę Indie będą miały bardzo podobny potencjał technologiczny i przemysłowy, i nie będą potrzebowały nas, aby realizować swoje cele rozwojowe. Teraz Indie są piątą gospodarką świata, ale za chwilę będą trzecią, a później drugą” – przewiduje Łukaszuk. Przypomniał, że niedawno Indie zawarły strategiczne partnerstwa z państwami z grupy nordyckiej, także nastawiając się na współpracę gospodarczą, szczególnie na transfer technologii i inwestycje w Indiach.
„Polskie PKB jest tylko o 3,5 razy mniejsze od PKB Indii. Liczba polskich obywateli równa jest osobom zamieszkującym Delhi i okolice, czyli 32 mln. We współczesnym świecie to nie kwestia ilościowa, ale jakościowa i dlatego Polska jest atrakcyjnym partnerem dla Indii” – dodał.
Zdaniem byłego ambasadora „podejmowane przez Indie działania noszą znamiona powrotu do wielkości i znaczenia w świecie, które miały pod koniec XVIII w.; wówczas największymi gospodarkami świata były Indie i Chiny”.
Łukaszuk przewiduje, że jest możliwe, by prezydent Andrzej Duda odbył rewizytę i odwiedził Delhi wiosną. Dodał, że pojawiają się też informacje o zaproszeniu Modiego na przyszłoroczny Szczyt Inicjatywy Trójmorza, który ma odbyć się w Polsce. „Ważne jest, aby polska głowa państwa złożyła oficjalną wizytę w Indiach, bo ostatnia podróż prezydenta Polski do Delhi miała miejsce w 1998 r., kiedy Polska nie należała jeszcze do Unii Europejskiej. Jeśli chcemy mieć strategiczne partnerstwo z Indiami, to musi być też wsparcie dyplomatyczne” – podkreślił.
W Oświadczeniu o Podniesieniu Stosunków Polski i Indii do Rangi Partnerstwa Strategicznego, opublikowanym w czwartek na stronach rządowych Polski i Indii, premier Modi wyraził wdzięczność za gościnność okazaną mu podczas wizyty w Polsce i zaprosił premiera Tuska do odwiedzenia Indii.
W oświadczeniu poinformowano też, że Polska i Indie będą regularnie prowadzić konsultacje dotyczące bezpieczeństwa i obrony, z naciskiem na modernizację sprzętu wojskowego. Co najmniej dwa razy na pięć lat ma spotykać się Wspólna Komisja ds. Współpracy Gospodarczej. W oświadczeniu mowa jest też o wzmacnianiu współpracy Polski i Indii m.in. w rolnictwie, technologii, energetyce, zielonych technologiach, infrastrukturze, ochronie zdrowia, w zakresie innowacji, górnictwa i bezpieczeństwa energetycznego, z uwzględnieniem surowców mineralnych. Polska i Indie chcą też współpracować w dziedzinie cyfryzacji i cyberbezpieczeństwa.
Marta Zabłocka (PAP)

 

Premier Modi zaprosił Donalda Tuska do Indii

Premier Indii Narendra Modi zaprosił szefa polskiego rządu Donalda Tuska do odwiedzenia Indii – napisano we wspólnym polsko-indyjskim oświadczeniu wydanym po czwartkowym spotkaniu obu polityków w Warszawie.
Jak czytamy w Oświadczeniu o Podniesieniu Stosunków Polski i Indii do Rangi Partnerstwa Strategicznego, opublikowanym na stronach rządowych obu państw, premier Modi wyraził wdzięczność za gościnność okazaną podczas jego wizyty w Polsce i zaprosił premiera Tuska do odwiedzenia Indii. W ramach partnerstwa strategicznego oba kraje będą dążyć do realizacji wspólnych celów, monitorując postępy poprzez coroczne konsultacje polityczne – podkreślono.
W oświadczeniu napisano, że Tusk i Modi podkreślili „konieczność przestrzegania Karty Narodów Zjednoczonych”. Wyrazili również „głębokie zaniepokojenie sytuacją na Ukrainie z jej tragicznymi konsekwencjami humanitarnymi, potępiając użycie siły”.
Zgodnie z dokumentem obaj premierzy podkreślili znaczenie relacji „dwóch największych demokracji świata” – Unii Europejskiej i Indii. Zaznaczyli, że łączą je wspólne interesy w zapewnieniu bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju. Obie strony zobowiązały się do pogłębiania partnerstwa strategicznego między UE a Indiami, co według nich ma istotne znaczenie dla stabilności i dobrobytu na poziomie globalnym.
W oświadczeniu poinformowano też, że Polska i Indie będą regularnie prowadzić konsultacje dotyczące bezpieczeństwa i obrony, z naciskiem na modernizację sprzętu wojskowego. Z kolei w opublikowanym jednocześnie Planie Wdrożenia Strategicznego Partnerstwa czytamy o współpracy między przemysłami obronnymi obu krajów, której „ważnym elementem” ma być zaplanowane na 2024 rok spotkanie Wspólnej Grupy Roboczej ds. Współpracy Obronnej.
Co najmniej dwa razy na pięć lat ma spotykać się Wspólna Komisja ds. Współpracy Gospodarczej, której pierwsze spotkanie zaplanowano na koniec tego roku.
W obu dokumentach mowa jest o wzmacnianiu współpracy Polski i Indii m.in. w rolnictwie, technologii, energetyce, zielonych technologiach, infrastrukturze, ochronie zdrowia, w zakresie innowacji, górnictwa i bezpieczeństwa energetycznego, z uwzględnieniem surowców mineralnych. Polska i Indie chcą też współpracować w dziedzinie cyfryzacji i cyberbezpieczeństwa, zwiększając wymianę informacji oraz współdziałając w celu zapobiegania cyberatakom.
Jak czytamy w oświadczeniu, obaj premierzy uważają, że należy zwiększyć liczbę bezpośrednich połączeń lotniczych między Polską a Indiami, a także otworzyć nowe kierunki lotów.
W ramach nowego partnerstwa strategicznego, Polska i Indie mają ponadto rozwijać współpracę w dziedzinie kultury, edukacji i badań naukowych. Oba kraje planują zacieśnić więzi między instytucjami akademickimi oraz promować wymianę studentów i nauczycieli. Ustalono także, że w ramach 75. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych, w obu krajach odbędą się festiwale kulturalne.(PAP)

klem/ ann/ zm/

Po igrzyskach rozliczenia nie tylko w Polsce. Fińscy sportowcy atakują swój komitet olimpijski za brak opieki w Paryżu

0

W Finlandii, która w igrzyskach olimpijskich w Paryżu nie zdobyła ani jednego medalu, trwa debata na temat krajowego komitetu olimpijskiego i działaczy związków, którzy zdaniem sportowców byli bardziej zajęci sobą, goścmi i swoimi rodzinami, niż nimi.

W liście otwartym wysłanym do fińskich redakcji czterech sportowców reprezentujach trzy dyscypliny, zachowując anonimowość, skrytykowało zachowanie działaczy w Paryżu i ich rozrzutność w zapraszaniu gości, podczas gdy sportowcy mieli być pozostawieni sami sobie.

”Niektórzy z nas przebywając samotnie w wiosce olimpijskiej wręcz płakali, podczas gdy działacze w tym czasie bawili się na przyjęciach i rautach. Zero medali jest historyczną katastrofą, lecz doskonale obrazuje obecny stan fińskiego sportu i wygląda na to, że olimpiada w Paryżu jest tylko wierzchołkiem góry lodowej” – napisano w liście opublikowanym przez m.in ”Ilta-Sanomat”.
”Wstrzasające było to, że członkowie naszego komitetu olimpijskiego bardziej zajmowali się zaproszonymi przez nich politykami i innymi gośćmi oraz członkami swoich rodzin, niż sportowcami” – dodano.

Zbigniew Kuczynski (PAP)

Kamala Harris: Przyjmuję nominację by zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki

0

Dbanie o interesy wszystkich Amerykanów, ochronę granicy, obronę sojuszników i Ukrainy to główne obietnice wiceprezydent Kamali Harris w jej przemówieniu podczas konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Chicago. Harris przedstawiła nadchodzące wybory jako najważniejsze w historii kraju, a Donalda Trumpa jako zagrożenie dla demokracji.

„Obiecuję być prezydentem dla wszystkich Amerykanów. Zawsze możecie mi zaufać, że będę stawiać kraj ponad interesem partii i swoim własnym, że będę strzegła świętości podstawowych zasad Ameryki, od rządów prawa po wolne i uczciwe wybory i pokojowe przekazanie władzy” – powiedziała Harris, oficjalnie przyjmując nominację Partii Demokratycznej. Dodała, że będzie przywódczynią, która „przewodzi i słucha, która jest realistyczna, praktyczna i kieruje się zdrowym rozsądkiem i zawsze walczy o naród amerykański”.

Podczas płomiennego, 40-minutowego przemówienia Harris przedstawiła historię swojego życia jako historię – córki dwojga imigrantów z Indii i Jamajki, wychowywana głównie przez matkę i sąsiadów, dorastającą w mało zasobnej dzielnicy w Oakland w Kalifornii – która mogła wydarzyć się tylko w Ameryce. Przytaczała, że jako prokurator w Kalifornii zawsze zaczynając wystąpienia w sądzie mówiła, że występuje w interesie ludu – i że tak samo zamierza postępować jako prezydent Stanów Zjednoczonych.
„Drodzy Amerykanie, te wybory są nie tylko najważniejszymi wyborami naszego życia, są też najważniejszymi wyborami w życiu naszego kraju” – powiedziała Harris, wspominając szturm sympatyków Trumpa na Kapitol, popełnione przez niego przestępstwa i próby utrzymania się przy władzy mimo przegranych wyborów.
„W wielu aspektach Donald Trump jest niepoważnym człowiekiem, ale konsekwencje powrotu Donalda Trumpa na Białego Domu są ekstremalnie poważne” – powiedziała.
„Tylko wyobraźcie sobie Donalda Trumpa bez żadnych zabezpieczeń i to, jak użyłby potężnych uprawnień prezydenta Stanów Zjednoczonych: nie po to, by poprawić wasze życie, nie po to, by wzmocnić nasze bezpieczeństwo narodowe, ale by służyć jedynemu klientowi, jakiego kiedykolwiek miał: sobie samemu” – powiedziała.
Mówiąc o bezpieczeństwie i polityce zagranicznej również podkreśliła kontrast między sobą i Trumpem, obiecując że jako zwierzchniczka sił zbrojnych dopilnuje, by amerykańskie wojsko było najsilniejsze na świecie, by USA wygrały rywalizację z Chinami i że będzie mocno wspierać Ukrainę i sojuszników Ameryki.
„Trump groził porzuceniem NATO. Zachęcał Putina do inwazji na naszych sojuszników. Powiedział, że Rosja może, cytuję: +robić, co do cholery tylko zechce+. Pięć dni przed atakiem Rosji na Ukrainę spotkałam się z prezydentem Zełenskim, aby ostrzec go o rosyjskim planie inwazji. Pomogłam zmobilizować globalną odpowiedź ponad 50 krajów w celu obrony przed agresją Putina, a jako prezydent będę stała mocno przy Ukrainie i naszych sojusznikach z NATO” – obiecała Harris.
Zapowiedziała też, że „nie będzie się przymilać do tyranów i dyktatorów takich jak Kim Dzong Un”.
„Oni kibicują Trumpowi, bo oni wiedzą, że łatwo nim manipulować pochlebstwami i przysługami. Wiedzą, że Trump nie pociągnie autokratów do odpowiedzialności, bo sam chce być autokratą” – dodała.
Odnosząc się do wojny w Strefie Gazy zapewniła, że razem z prezydentem Joe Bidenem nieustannie pracuje nad doprowadzeniem do zawieszenia broni i zakończeniem konfliktu, „tak by Izrael był bezpieczny, zakładnicy uwolnieni, cierpienie w Gazie się skończyło, a naród palestyński mógł zrealizować swoje prawo do godności, bezpieczeństwa, wolności i samostanowienia”.
Harris oskarżyła Trumpa o celowe storpedowanie ponadpartyjnego projektu restrykcyjnych reform imigracyjnych dla własnego interesu wyborczego i zapowiedziała, że jeśli wygra wybory, ponownie podejmie się zabezpieczenia granicy, twierdząc, że Ameryka może „zarówno sprostać swojemu dziedzictwu jako kraju imigrantów (…) jak i zabezpieczyć swoje granice”.
Wystąpienie wiceprezydent zamknęło trwającą od poniedziałku konwencję wyborczą Demokratów w Chicago. W ostatnim dniu imprezy duży nacisk położono na sprawy polityki bezpieczeństwa.
Szereg polityków Demokratów z doświadczeniem w służbach lub wojsku argumentował, że Ameryka pod rządami Donalda Trumpa porzuci swoją przywódczą rolę w świecie oraz „będzie wykonywał polecenia Putina i porzuci naszych sojuszników”, zaś Harris będzie bronić sojuszy.
„Wybór w listopadzie jest jaskrawy: Ameryka wycofująca się ze świata lub Ameryka przewodząca światu (…) Donald Trump porzuci naszych sojuszników, podziwia dyktatorów – i to bardzo. Traktuje naszych przyjaciół jak przeciwników i naszych przeciwników jak przyjaciół” – mówiła kongresmenka Elissa Slotkin, była oficer CIA ubiegająca się o mandat senatora. „Nie cofamy się, jesteśmy do diabła Stanami Zjednoczonymi Ameryki, my przewodzimy!” – wzywała. W podobnym tonie wypowiadali się m.in. były szef CIA i Pentagonu Leon Panetta, weteran Marines i kongresmen Ruben Gallego i cały szereg byłych wojskowych w szeregach Demokratów.
W czwartek jeszcze bardziej niż wcześniej podkreślono też wątki patriotyzmu, a na scenie po raz kolejny występowali przeciwni Trumpowi Republikanie, jak były kongresmen Adam Kinzinger. Polityk przekonywał swoich partyjnych kolegów, że Demokraci są takimi samymi patriotami, jak Republikanie i że jego partia odwróciła się od konserwatyzmu na rzecz kultu jednostki.
„Jak partia może twierdzić, że jest patriotyczna, jeśli robi idola z człowieka, który próbował obalić wolne i uczciwe wybory? Jak partia może twierdzić, że walczy o wolność, jeśli widzi walkę o wolność na Ukrainie, atak tyranii przeciwko demokracji, wyzwanie (…) i wycofuje się, wykręca się; nominuje człowieka, który był dziwnie zafascynowany Putinem” – mówił były kongresmen z Illinois.
Na scenie hali zespołu Chicago Bulls wystąpili także wschodzące gwiazdy partii, m.in. gubernator Michigan Gretchen Whitmer i senator Mark Kelly, znany afroamerykański pastor Al Sharpton wraz z piątką Afroamerykanów niesłusznie skazanych za morderstwo w Central Parku, do których skazania zachęcał w 1989 r. Donald Trump, rodziny pokrzywdzonych policjantów podczas szturmu na Kapitol w 2021 r. oraz ofiar masowej strzelaniny w szkole w Uvalde w Teksasie.
Tak jak wcześniej, wystąpiły też gwiazdy muzyki, filmu i telewizji, w tym piosenkarka Pink. Wbrew zapowiedziom i doniesieniom niektórych mediów, nie wystąpiła natiomiast Beyonce, której piosenka „Freedom” stała się nieoficjalnym hymnem kampanii kandydatki Demokratów.

 

Z Chicago Oskar Górzyński (PAP)

Znów zastraszają Trumpa. Kolejny zatrzymany za groźby wobec byłego prezydenta

0

Mężczyzna z Arizony został zatrzymany za kierowanie gróźb wobec prezydenta Donalda Trumpa. Oprócz nowych zarzutów mieszkaniec powiatu Cochise odpowie za zaległe – m.in. niezarejestrowanie się jako przestępca seksualny i jazdę pod wpływem alkoholu.

Ronald Syvrud został aresztowany w powiecie Cochise w Arizonie podczas wizyty Donalda Trumpa na granicy USA-Meksyk.

Mężczyzna został oskarżony o kierowanie gróźb w stronę byłego prezydenta i kandydata Republikanów, który jesienią powalczy o drugą kadencję w Białym Domu.

Okazało się ponadto, że na Syvrudzie ciążył już nakaz aresztowania za niedopełnienie obowiązku wpisania się do rejestru przestępców seksualnych. Mężczyzna jest także oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca wypadku.

Śledztwo ws. gróźb jest prowadzone przez Secret Service, odpowiedzialne za zapewnienie Trumpowi ochrony.

Red. JŁ

Powrót do szkoły to uderzenie w kieszenie rodziców

0

Średnio 6,2 proc. droższe niż przed rokiem są szkolne wyprawki. O 15 proc. więcej zapłacić trzeba za artykuły papiernicze, jak bloki czy zeszyty. Ale jednocześnie o 18 proc. wzrosła liczba promocji – zauważa w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolita”.

Z badania UCE Research i Grupy Offerista, na które powołuje się gazeta wynika, że ceny artykułów szkolnych wzrosły o 6,2 proc. r./r., podczas gdy ogólny wskaźnik inflacji wyniósł w lipcu 4,2 proc. Jak podaje „Rzeczpospolita”, analiza obejmuje okres od 1 lipca do 18 sierpnia, zestawiono ponad 12,1 tys. cen.

Gazeta zauważa też, że z szybkiego szacunku Hiper-Com Poland i UCE Research wynika, że w okresie od 1 lipca do 15 sierpnia br. było ponad 6,8 tys. promocji na produkty szkolne.
Według cytowanej przez „Rzeczpospolitą” ekspertki Julity Pryzmont z Hiper-Com Poland, rok do roku przybyło ich 17,9 proc. Dodała, że dla porównania w I półroczu ogólnie sieci handlowe zorganizowały o blisko 9 proc. więcej promocji niż w analogicznym okresie ub.r. Z wypowiedzi ekspertów na które powołuje się gazeta wynika, że to w „dużej mierze” efekt wojny cenowej największych dyskontów, do której włączyły się hipermarkety.
Z badania PayPo, na które powołuje się gazeta wynika z kolei, że 42 proc. klientów na artykuły szkolne przeznaczy więcej pieniędzy. 36 proc. wyda o 100-200 zł więcej, a 34 proc. zadeklarowało zwiększenie wydatków 201-300 zł.(PAP)

ab/ malk/ mhr/

W policji coraz więcej wakatów; na pierwszej linii brakuje 12,3 tys. policjantów, luki są nawet w elitarnym CBŚP

0

W policji coraz więcej wakatów; na pierwszej linii brakuje 12,3 tys. policjantów, luki są nawet w elitarnym CBŚP – informuje w piątek „Rzeczpospolita”. Zdaniem ekspertów potrzeba systemowych zachęt, by zmienić tę sytuację.

Gazeta zwraca uwagę, że wskutek niedoboru kadr na ulicach policyjne partole pojawiają się coraz rzadziej. „Podwyżki płac, obniżenie kryteriów przyjęć, ani ułatwienia w powrotach do służby dla policyjnych emerytów nie poprawiły sytuacji w policji. A na efekty reformy klas mundurowych mającej przyciągnąć absolwentów potrzeba czasu. Sytuacja kadrowa w formacji nadal jest dramatyczna, brakuje patroli na ulicach i fachowców w pionach kryminalnych. To rozzuchwala” – zaznacza gazeta, przypominając m.in. sytuację, gdy w Warszawie roznegliżowany 25-latek nagabywał młodą kobietę wracającą z pracy – aż ją popchnął, chwycił za nogi i ciągnął po asfalcie, na przejściu dla pieszych.

„Obecność patroli, w tym pieszych, działa prewencyjnie. Jeżeli policjantów nie widać na ulicach, to przestępcy się rozzuchwalają” – mówi dr Cezary Tatarczuk, ekspert ds. bezpieczeństwa wewnętrznego. W całym kraju brakuje 14 656 policjantów – wakaty sięgają 13,46 proc. Dotkliwie zwłaszcza w Warszawie, gdzie luka kadrowa sięga 2468 funkcjonariuszy, czyli jednej czwartej składu. W woj. dolnośląskim – jednej szóstej, na Śląsku brak niemal 1,7 tys. policjantów, a w woj. łódzkim – 900 – wylicza „Rz”.
Jak podaje, niepełna obsada jest też w woj. zachodniopomorskim, pomorskim, problemy są nawet na Podlasiu. „W prewencji braki dotyczą 8,5 tys. policjantów – a to głównie oni obstawiają patrole, w pionie kryminalnym niedobór sięga 3,7 tys. ludzi. Nawet w elitarnym CBŚP, do którego jeszcze kilka lat temu dostanie się było marzeniem wielu – luka dotyczy 318 funkcjonariuszy, czyli jednej szóstej obsady” – podkreśla dziennik.
„Ogółem na pierwszej linii brakuje aż 12 299 funkcjonariuszy” – podaje NSZZ Policjantów, publikując najnowsze dane. „Jeżeli odjąć przebywających na urlopach, zwolnieniach, wolnym, to z codziennej służby wypada ok. 40 proc. stanu etatowego – mówi gazecie szef jednej z komend. A według Rafała Jankowskiego, przewodniczącego policyjnego związku, dochodzi do sytuacji, że dyżurny nie może wysłać na interwencje, bo nie ma ludzi.
„Nikt nie garnie się do policji, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie rynek pracy jest konkurencyjny. W ubiegłym roku ze służby odeszło 9438 funkcjonariuszy, przyszło 5174. W tym roku rezygnacje także przebijają angaże – dotąd przyjęto 2628 osób, a zwolniło się niemal drugie tyle, bo 5093. +Do końca roku odejdzie co najmniej tysiąc funkcjonariuszy+” – oceniają związkowcy. „Pomysł ściągnięcia policyjnych emerytów, co ułatwił już obecny rząd, dotąd przyniósł mizerny efekt – wróciło zaledwie 120 osób” – czytamy w „Rz”.
Według dziennika sytuację mają poprawić absolwenci klas mundurowych – ale dopiero za kilka lat. „Potrzeba systemowych rozwiązań” – oceniają związkowcy i eksperci. Wskazują, że w policji wciąż się zdobywa pieniądze na przeżycie, a musi być stałe, systemowe finansowanie.
„W przyszłym tygodniu złożymy do Sejmu petycję, aby tą sprawą zajął się parlament. Chcemy, żeby policja była finansowana w powiązaniu z PKB” – mówi gazecie Rafał Jankowski. Według niego kryzys kadrowy dotyczy głównie dużych aglomeracji miejskich, Warszawy, Katowic, Krakowa, do których należy podejść w sposób szczególny, np. w kwestiach mieszkaniowych, finansowych i innych świadczeń socjalnych na wzór MON. Jak zaznacza Jankowski, nie chodzi o płace, ale o środki na codzienne funkcjonowanie. (PAP)

wni/ jra/

Powstanie Warszawskie dzień po dniu: 23 sierpnia. Żołnierze „Gozdawy” zestrzeliwują niemiecki bombowiec nurkujący Junkers Ju-87

0

23 sierpnia 1944 r. powstańcy zdobywają kościół św. Krzyża, Komendę Policji przy Krakowskim Przedmieściu i tzw. małą PAST-ę przy ul. Piusa XI (ob. Piękna). Żołnierze „Gozdawy” zestrzeliwują „sztukasa”. Nie powiodło się powstańcze natarcie na Uniwersytet z użyciem dwóch samochodów pancernych.

23 sierpnia 1944 r. ok. godz. 3.30 w nocy trzy grupy powstańcze liczące ok. 280 żołnierzy ze zgrupowań „Bartkiewicz” i „Harnaś” rozpoczynają szturm na kościół św. Krzyża i sąsiedni budynek Komendy Policji przy Krakowskim Przedmieściu 1. Na wieżach kościoła Niemcy zorganizowali stanowiska obserwacyjne. Dostępu do budynku komendy strzegł bunkier, a od ul. Czackiego – trzymetrowy mur. W trakcie walki Niemcy tracą kilkadziesiąt osób, około stu trafia do niewoli. Powstańcy zdobywają broń maszynową, amunicję i mundury. Uwalniają kilkudziesięciu Polaków – granatowych policjantów, którzy byli przetrzymywani w podziemiach. Ginie kilkunastu powstańców.

Kolejny już raz od wybuchu walk powstańcy atakują budynek centrali telefonicznej przy ul. Piusa XI 19 (ob. Piękna), zwany przez warszawiaków „małą PAST-ą”, broniony przez ponad stuosobową załogę Wehrmachtu i SS. Wieczorem 22 sierpnia Niemcy pertraktują próbę wyjścia, jednak dowództwo AK żąda bezwarunkowej kapitulacji. Atakiem dowodzi kpt. Franciszek Malik ps. „Piorun”. Kilkunastu Niemców załogi ucieka, ginie co najmniej 18, a 76 trafia do niewoli. Straty powstańców – 25 zabitych. Uwolniona zostaje grupa polskich zakładników uwięzionych w budynku. W trakcie walk powstańcom udaje się zniszczyć czołg Fiat M14/41 – Pz.Kpfw 736(i) z niemieckiego policyjnego plutonu pancernego stacjonującego przy al. Szucha.
Około południa powstańcy ze Śródmieścia zestrzeliwują niemiecki bombowiec nurkujący Junkers Ju-87 D-5 (numer seryjny 130996) należący do pułku szturmowego por. Hansa-Jürgena Klussmanna. „Sztukas” spada na teren opanowany przez powstańców, rozbija się na dachu kamienicy Spiessa przy ul. Hipotecznej i płonie. Jego dwuosobowa załoga ginie. Maszynę strąciła obsługa karabinu maszynowego usytuowanego w zrujnowanym budynku Pałacu Blanka (Ratusza) – prawdopodobnie wachm. pchor. „Motz” Jerzy Ciszewski z Batalionu AK „Gozdawa” lub ppor. „Irma”, czyli Jan Korzybski, z tej samej jednostki. Z racji braku amunicji powstańcy zwykle nie ostrzeliwali niemieckich samolotów. W ciągu 63 dni walk zdołali strącić dwie maszyny przeciwnika.
Grupa kpt. Odorkiewicza „Krybara”, składająca się m.in. z III i VIII Zgrupowania oraz załogi Wojskowej Służby Ochrony Powiśla w Elektrowni, naciera na Uniwersytet. W akcji Polacy używają zbudowanego w trakcie powstania na Powiślu samochodu pancernego „Kubuś” i zdobycznego transportera półgąsienicowego „Jaś”. Nie udaje się zaskoczyć przeciwnika i wysadzić masywnej bramy wjazdowej na dziedziniec uczelni. Szturm załamuje się w ogniu karabinów maszynowych wroga. Polacy tracą kilka osób, jest ok. 30 rannych. (PAP)

autor: Maciej Replewicz

 

mr/ miś/ lm/

Ten lek na cukrzycę może mieć związek z myślami samobójczymi!

0

Semaglutyd, lek na cukrzycę, który zrobił karierę jako środek odchudzający, wydaje się mieć związek z częstszym pojawianiem się myśli samobójczych – sugerują autorzy badania zaprezentowanego na łamach „JAMA Network Open”. Podkreślają, że ta koincydencja wymaga pilnego wyjaśnienia.

Semaglutyd (znany głównie jako Ozempic oraz Wegovy) i liraglutyd to leki działające na receptor peptydu glukagonopodobnego-1 (RA GLP-1). Zostały pierwotnie wprowadzone do leczenia cukrzycy typu 2, jednak są często przepisywane osobom otyłym ze względu na ich właściwości odchudzające. Zaobserwowano również, że mogą zapobiegać chorobom nerek, a nawet nowotworom.

Wiadomo jednak, że leki, które działają na apetyt, mogą także pogarszać nastrój przyjmujących je osób. Na przykład w roku 2008 trzeba było wycofać z rynku rimonabant, który zmniejszał apetyt, wpływając na układ kannabinoidowy, ale sprzyjał depresji i próbom samobójczym.
Międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził analizę dysproporcjonalności w oparciu o globalną bazę danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), gromadzącą informacje o potencjalnych niepożądanych reakcjach na leki z całego świata.
Analiza ta pozwoliła zauważyć częstsze występowanie myśli samobójczych u pacjentów korzystających z semaglutydu – również, gdy porównano sytuację w grupie pacjentów otrzymujących dapagliflozynę i metforminę oraz w podgrupie pacjentów stosujących leki przeciwdepresyjne i benzodiazepiny.
Zdaniem autorów badania (doi:10.1001/jamanetworkopen.2024.23385) związek pojawiania się myśli samobójczych z semaglutydem wymaga pilnego wyjaśnienia.(PAP)
Autor: Paweł Wernicki

Kosmiczna dziura w budżecie państwa to ogromne koszty dla każdego Polaka. Rząd Tuska na „obsługę zadłużenia” wyda blisko 100 mld zł!

0

Nawet połowę pożyczanych pieniędzy państwo musi przeznaczyć na…obsługę zadłużenia. Sytuacja staję się podbramkowa – zwraca uwagę piątkowa „Rzeczpospolita”.

Gazeta zauważa, że zadłużenie Skarbu Państwa rośnie bardzo szybko. Dodaje, że według resortu finansów od początku roku do końca czerwca skoczyło o niemal 10 proc., czyli o ok. 129 mld zł.

„Rzeczpospolita” wskazuje, że z rządowych planów wynika, iż w tym roku dług całego państwa (a więc razem z tzw. funduszami pozabudżetowymi) spuchnie aż o 275 mld zł do 1,96 bln zł.
Jak zaznacza dziennik, ostatnio większy skok zanotowano jedynie w kryzysowym, pandemicznym 2020 r.
„Tak ogromny wzrost długu jest niepokojący, zwłaszcza że w obecnych warunkach drogiego pieniądza pociąga to za sobą bardzo znaczący wzrost kosztów jego obsługi” – komentuje, cytowany przez „Rzeczpospolitą” Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton. Rzeczpospolita zwraca uwagę, że w przyszłym roku koszt obsługi zbliży się do 100 mld zł. To o połowę więcej, niż rocznie państwo wydaje na program 800+ – wskazuje. (PAP)

ab/ mhr/

Tragiczna śmierć 17-latka w Teksasie. W czasie imprezy próbował skoczyć z dachu do basenu

0

17-letni Adan De La Cruz III, uczeń Nikki Rowe High School w Teksasie, zmarł po upadku z dachu podczas imprezy w McAllen. W momencie tragicznego wypadku De La Cruz próbował wskoczyć do basenu, jednak poślizgnął się i upadł na beton.

Feralna impreza odbyła się w nocy z piątku na sobotę, 19 sierpnia 2023 roku, w McAllen w Teksasie.

Adan i jego kolega weszli na dach altany, aby następnie spróbować skoczyć stamtąd do basen. O ile znajomemu 17-latka się to udało, sam Adan poślizgnął się i upadł na beton, uderzając w twarde podłoże głową.

Policja i medycy przybyli na miejsce o 2:09 nad ranem. Adan został znaleziony nieprzytomny z poważną raną głowy i natychmiast przewieziony do szpitala. 17-latek zmarł tam po czterech dniach.

W związku ze śmiercią Adana aresztowanych zostało dwóch dorosłych mężczyzn. Zostali oskarżeni o dostarczenie alkoholu nieletnim. Za wstęp na domówkę pobierali opłaty.

Nikki Rowe High School zapowiedziało zorganizowanie apelu na cześć zmarłego ucznia.

Adan członkiem szkolnej drużyny futbolowej. Został opisany jako bardzo lubiany i podziwiany przez swoich rówieśników.

Red. JŁ

Koniec marzeń Wisły Kraków i Jagiellonii Białystok. Legia Warszawa z zaliczką

0

Piłkarze Legii Warszawa wygrali u siebie z Dritą Gnjilane 2:0 w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Bolesna lekcja futbolu miała miejsce w Krakowie i Białymstoku. Piłkarze Wisły przegrali 1:6 z Cercle Brugge w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji, a w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Europy Jagiellonia przegrała 1:4 z Ajaxem Amsterdam.

 

Piłkarze Legii Warszawa wygrali u siebie z Dritą Gnjilane 2:0 (0:0) w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Rewanż odbędzie się za tydzień w Kosowie.

W poprzednich rundach Legia wyeliminowała walijski Caernarfon Town i duńskie Broendby Kopenhaga. Ostatnią przeszkodą w drodze do Ligi Konferencji była Drita, która wcześniej pokonała islandzki Breidablik Kopavogur i Audę Ryga z Łotwy.

 

Do tej pory Legia i Drita mierzyły się tylko raz. We wrześniu 2020 roku ówcześni mistrzowie Polski zwyciężyli w 3. rundzie kwalifikacji Ligi Europy 2:0 po golach Pawła Wszołka i Tomasa Pekharta. Obaj zawodnicy nadal są w składzie „Wojskowych”.

 

W 13. minucie Faton Maloku obronił strzał Bartosza Kapustki zza pola karnego. Bramkarz Drity po chwili zatrzymał też uderzenie z dystansu Rafała Augustyniaka. Goście grali niską obroną i trudno było przedrzeć się w ich pole karne.

 

Migouel Alfarela w 28. min otrzymał prostopadłe podanie i wychodził na czysta pozycję, ale został sfaulowany przez Hasana Gomdę przed polem karnym. Początkowo arbiter pokazał obrońcy żółtą kartkę, jednak po konsultacji z VAR zmienił decyzję i wyjął czerwony kartonik.

 

Artur Jędrzejczyk dośrodkował do Augustyniaka, który po strzale głową był bliski pokonania bramkarza. Później w podobnej sytuacji Wszołek podał do Blaza Kramera, lecz piłkę po jego strzale głową złapał Maloku.

 

Piłkarze Drity pierwszą okazję stworzyli w 41. min po rzucie wolnym, ale strzał z bliska w ostatniej chwili zablokował obrońca Legii Sergio Barcia.

 

Na początku drugiej połowy bliski strzelenia gola był Luquinhas. Po strzale Brazylijczyka piłka zmierzała w światło bramki, lecz została wybita przez obrońcę Juana Camilo Mesę. Gospodarze dopięli swego w 56. min, gdy Wszołek z prawego skrzydła dośrodkował do Kramera, który głową skierował piłkę w okienko bramki. Był to piąty gol w sezonie Słoweńca.

 

Następnie Ruben Vinagre dośrodkował z lewej strony w pole karne, lecz jego podanie było zbyt mocne, żeby Kramer i Wszołek doszli do piłki. Potem Vinagre dwukrotnie strzelił zza pola karnego, ale Maloku dobrze interweniował.

 

Pekhart znalazł się w dobrej sytuacji, jednak strzelił na siłę i piłka przeleciała nad poprzeczką. Lepszą skutecznością w 83. min wykazał się Marc Gual, który strzelił bez przyjęcia po podaniu Ryoyi Morishity i podwyższył na 2:0.

 

Później Pekhart wycofał do Kapustki, który oddał potężny strzał, lecz trafił w poprzeczkę.

 

Legia wypracowała dwubramkową zaliczkę przed rewanżem na gorącym terenie w Prisztinie i zbliżyła się do awansu do Ligi Konferencji.

 

Piłkarze Wisły przegrali 1:6 (0:3) w Krakowie z Cercle Brugge w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji. Rewanż za tydzień w Belgii.

Krakowianie rozpoczęli odważnie. Starali się szybko odbierać piłkę i zawiązali kilka obiecujących akcji, z których najgroźniejsza była ta z szóstej minuty zakończoną minimalnie niecelnym strzałem Marca Carbo.

 

To jednak były tylko miłe złego początki. W następnej akcji piłka trafiła na lewe skrzydło do Alana Mindy, a ten precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Kamila Brodę.

 

Wiślacy nie zdążyli nawet odetchnąć po tym ciosie, gdy przegrywali 0:2. Tym razem Thibo Somers, strzałem w krótki róg, zaskoczył źle ustawionego Brodę, który spodziewał się dośrodkowania.

 

Potem nastąpił okres w miarę wyrównanej gry, ale pod koniec pierwszej połowie goście znowu zaatakowali. Najpierw Broda wygrał pojedynek z Kevinem Denkey’em, ale chwilę później, po rozegraniu rzutu rożnego, Christiaan Ravych z bliska skierował piłkę do siatki.

 

Wisła najlepszą okazję do zdobycia bramki miał w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, po woleju Angela Rodado. Bramkarz gości zdołał jednak sparować piłkę na poprzeczkę.

 

Za to zaraz po przerwie goście zdobyli czwartą bramkę. Tym razem Brodę strzałem w górny róg pokonał Denkey. Kolejne minuty potwierdzały absolutna dominację Cercle. Efektem tego był piąty gol strzelny przez Abdoula Ouattarę.

 

Wiślacy próbowali zdobyć choć honorowego gola. W 73. minucie bliski tego był Patryk Gogół, którego strzał obronił Warlesson, a dobitka Rodado była minimalnie niecelna. Chwilę później bramkarz gości popisał się kolejną znakomitą interwencją po strzale Gogóła.

 

W końcówce Kazeem Olaigbe w perfekcyjny sposób wykorzystał rzut wolny z około 20 metrów. Potem jednak Wisła zdołała przeprowadzić skuteczną akcję. Rodado huknął pod poprzeczkę i zaliczył tym samym swoje siódme trafienie w tej edycji europejskich pucharów.

 

Dzięki temu Wisła uniknęła najwyższej porażki w historii swoich występów w europejskich rozgrywkach, a tylko wyrównała najgorsze osiągnięcie z niedawnego meczu z Rapidem w Wiedniu.

 

W rozegranym w czwartek w Białymstoku pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Europy Jagiellonia przegrała 1:4 (1:2) z Ajaxem Amsterdam. Rewanż rozegrany zostanie 29 sierpnia w Holandii.

Mecz z utytułowanym holenderskim zespołem zaczął się znakomicie dla gospodarzy. W 5. min – po rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu Jarosława Kubickiego – w zamieszaniu podbramkowym Adrian Dieguez z bliska trafił do bramki Ajaxu.

 

Podobnie jak w niedawnym meczu ekstraklasy z Cracovią, białostoczanie tylko kilka minut cieszyli się prowadzeniem. W 10. min piłka trafiła w polu karnym Jagiellonii do Chuby Akpoma, który płaskim strzałem pokonał Sławomira Abramowicza.

 

Przewaga Ajaxu rosła; goście utrzymywali się przy piłce, szukali akcji skrzydłami, przede wszystkim lewą stroną, gdzie grał Mika Godts. 19-letni Belg był bardzo aktywny, a do tego w 28. min wpisał się na listę strzelców uderzeniem głową z kilku metrów. Po wyjściu na prowadzenie Ajax tylko na kilka minut się cofnął; Lamine Diaby-Fadiga w 32. min znalazł się blisko bramki gości, ale – tyłem do niej – nie zdołał się z piłką odwrócić i oddać strzału.

 

W odpowiedzi Godts został zablokowany przez jednego z obrońców Jagiellonii w jej polu karnym, po szybkim wyjściu Ajaxu spod próby pressingu białostoczan. Przed przerwą belgijski skrzydłowy miał jeszcze kolejne szanse, ale albo bronił Abramowicz, albo strzały były niecelne. W ostatniej akcji tej połowy znakomitą szansę bramkową miał Akpom, ale uderzył nad poprzeczką.

 

W drugiej połowie przez wiele minut dominacja Ajaxu była jeszcze wyraźniejsza. W 53. min Aurelien Nguiamba uratował Jagiellonię przed stratą gola, piłka zmierzała do bramki po strzale Carlosa Forbsa. W 61. min było już 3:1 dla gości; Ambramowicz zdołał obronić strzał Kennetha Taylora, ale był bezradny przy dobitce Akpoma.

 

Jagiellonia praktycznie nie miała szans na przejęcie piłki, Ajax utrzymywał się przy niej i konstruował kolejne akcje. Wynik podwyższył w 69. min znowu Akpom, wykorzystując rzut karny, podyktowany za faul popełniony przez Diegueza. W 77. min kolejnej „jedenastki” (faul Darko Churlinova) goście nie wykorzystali; tym razem strzelał Godts, ale Abramowicz nie dał się pokonać.

 

Jagiellonia ożywiła się w końcówce. W doliczonym czasie gry szansę bramkową miał Churlinov. Dostał podanie od Afimico Pululu, który wygrał walkę z kilkoma obrońcami Ajaxu, Macedończyk uderzył z ostrego kąta z pola karnego, ale przestrzelił.

(PAP)

Autorzy: Maciej Gach/ Grzegorz Wojtowicz/ Robert Fiłończuk

 

mg/ krys/gw/ rof

Szpital z Kalifornii „zapomniał” o zwłokach pacjentki. Przez rok myślano, że 31-latka zaginęła

0

Kiedy matka 31-letniej Jessie Marie Peterson zadzwoniła do szpitala, w którym przebywała jej córka, aby otrzymać informację o jej stanie powiedziano jej, że pacjentka została już wypisana ze szpitala. Z kobietą jednak nie było żadnego kontaktu. Nie mogąc odnaleźć Peterson, jej krewni zgłosili zaginięcie na policję. Okazało się, że 31-latka zmarła w szpitalu, a jej zwłoki „zgubiły się” w chłodni placówki na rok!

Jessie Marie Peterson, 31-letnia kobieta cierpiąca na cukrzycę typu 1, została przyjęta do szpitala Mercy San Juan Medical Center w Północnej Kalifornii 6 kwietnia 2023 roku. Kilka dni później matka Peterson, Ginger Congi, zadzwoniła do placówki, aby zapytać o stan swojej córki. Wówczas błędnie poinformowano ją, że Peterson została wypisana ze szpitala.

Ale 31-latka nie skontaktowała się z rodziną. Nie było po niej śladu. Rodzina zgłosiła zaginięcie. Dopiero 12 kwietnia 2024 roku biuro szeryfa powiadomiło rodzinę, że Jessie zmarła w szpitalu 8 kwietnia 2023 roku, czyli najprawdopodobniej już po telefonie jej matki.

Ciało Jessie było przechowywane w zewnętrznej chłodni przez niemal rok. Przez ten czas zwłoki uległy takiemu rozkładowi, że nie było możliwe przeprowadzenie pogrzebu z otwartą trumną. Nie przetrwały nawet odciski palców kobiety.

Przedstawiciel Dignity Health – firmy odpowiedzialnej za szpital – nie skomentował skandalicznego przeoczenia pracowników placówki.

Rodzina pozwała firmę. Krewni Peterson żądają 25 milionów dolarów odszkodowania.

Red. JŁ

PG Teksasu po cichu zamknął furtkę. W dokumentach nie da się już zmienić oznaczenia płci

0

Nawet z poprawionym aktem urodzenia i wyrokiem sądu – osoby chcące zmienić wpisaną w prawie jazdy płeć, nie mogą już tego zrobić w Teksasie.

Do tej pory jedyną możliwością zmiany oznaczenia płci było wykazanie, że oryginalne oznaczenie było wynikiem błędu urzędnika.

Według DPS (Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu) ta regulacje nie są już jednak obowiązujące i nawet w takich przypadkach niemożliwa jest zmiana oznaczenia płci nadanej przy urodzeniu.

Rzecznik DPS poinformował, że przepisy zostały zmienione za sprawą Prokuratora Generalnego Keta Paxtona. Paxton wielokrotnie wyrażał wcześniej obawy dotyczące legalności sądowych wyroków, które nakazują zmianę płci w rządowych rejestrach.

Prawnik Ian Pittman, komentując cichą zmianę przepisów, wyraził obawę o prywatność obywateli, którzy podjęli lub podejmą próbę zmiany oznaczenia płci w dokumentach. Wnioski takie wraz z nakazami sądów będą bowiem trafiały do bazy danych, mimo iż nie będą rozpatrywane.

„Teksańczycy będą teraz podlegać mimowolnej inwigilacji za zwykłą próbę aktualizacji dokumentu rządowego” – powiedział w oświadczeniu Brad Pritchett, tymczasowy dyrektor generalny Equality Texas.

„Nie ma wyraźnego powodu, dla którego te informacje byłyby przydatne dla DPS, ani nie ma uzasadnionego powodu, aby odmawiać aktualizacji znaczników płci na prawach jazdy” – dodał.

Red. JŁ

Szef finansów Florydy chce stworzyć bank publiczny. „Sunshine Freedom Bank” zarządzałby 150 miliardami dolarów

0

Dyrektor Finansowy Florydy Jimmy Patronis zaproponował w poniedziałek utworzenie banku publicznego, który zarządzałby 150 miliardami aktywów, należących do stanu. Patronis zaproponował już nawet nazwę. Stanowy bank nazywałby się „Sunshine Freedom Bank”.

19 sierpnia Patronis zwrócił się do legislatury Florydy o zatwierdzenie badania wykonalności, które miałoby na celu zbadanie wymogów regulacyjnych, kosztów początkowych, logistyki technologicznej i potencjalnej struktury zarządzania dla nowego banku.

W ostatnich latach kilka stanów – w tym Kalifornia, New Jersey, Waszyngton i Oregon – rozważało utworzenie stanowych banków publicznych, ale żadnego z tych planów nie udało się zrealizować z powodu przeszkód regulacyjnych i politycznych.

Inicjatywa Patronisa wyróżnia się najbardziej faktem, że została zaproponowana przez konserwatywnego polityka, natomiast pomysł wywodzi się ze stanów lewicowo-liberalnych, które częściej działają na modłę europejską (gdzie częściej można spotkać państwowe banki).

Patronis zauważył w hipotetycznym podmiocie nie tylko potencjał do pomnażania majątku stanu. Podkreślił, że bank mógłby służyć promowaniu wartości konserwatywnych.

Przykładem funkcjonującego banku publicznego jest Bank of North Dakota z Dakoty Północnej.

Red. JŁ

Pokój w Strefie Gazy? Izrael gasi nadzieje

0

Według izraelskich urzędników szanse na zawarcie w najbliższej przyszłości zawieszenia broni w Strefie Gazy są „bardzo, bardzo małe” – poinformowała izraelska telewizja Kanał 12. Negocjacje blokują żądania Izraela, który chce utrzymać obecność wojskową w Gazie – napisała w czwartek agencja Reutera.

Waszyngton od tygodnia naciska zarówno Hamas, jak i Izrael na przyjęcie kompromisowego porozumienia o zawieszeniu broni. W najbliższych dniach w Kairze ma się odbyć kolejne spotkanie ma wysokim szczeblu w tej sprawie. Jednak obie strony toczącej się od ponad 10 miesięcy wojny są sceptyczne co do możliwości osiągnięcia porozumienia.

Głównym punktem spornym pozostaje kwestia korytarza filadelfijskiego, czyli pasa przy granicy Egiptu ze Strefą Gazy, i korytarza Netzarim, drogi przecinającej to terytorium na pół i dzielącej je na część północną i południową – poinformował w czwartek Reuters na podstawie rozmów ze źródłami, w tym zachodnimi dyplomatami i urzędnikami Hamasu.
Izrael chce utrzymania kontroli nad tymi szlakami, argumentując to kwestiami bezpieczeństwa. Zarówno Hamas, jak i Egipt się temu sprzeciwiają. Hamas żąda całkowitego wycofania się izraelskich wojsk i zaznacza, że postulat utrzymania kontroli nad tymi terenami jest nowym warunkiem Izraela, dodanym po tym, gdy obie strony wstępnie zgodziły się na ogólne ramy porozumienia.
Treść przedstawionego w piątek przez USA porozumienia nie została podana do publicznej wiadomości. Według Waszyngtonu propozycja ma być kompromisem zadowalającym obie strony. Jak podały źródła portalu Times of Israel, dokument „nie pozwala na stałą obecność Izraela w korytarzu filadelfijskim, ale też całkowicie nie wyklucza” takiego rozwiązania.
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken wezwał obie strony do „maksymalnej elastyczności”, odrzucając jednocześnie możliwość okupacji przez Izrael jakiejkolwiek części Strefy Gazy. Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił, że Izrael „w żadnych okolicznościach nie opuści korytarza filadelfijskiego i korytarza Netzarim”.
W środę wieczorem prezydent USA Joe Biden rozmawiał z Netanjahu o rozejmie. Według portalu Axios Biden miał naciskać, by premier Izraela złagodził swoje warunki dotyczące kontroli nad korytarzami. Netanjahu nie zmienił jednak swojego stanowiska – napisał w czwartek Times of Israel za źródłem w kancelarii premiera.
Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani ma w poniedziałek odwiedzić Iran – poinformowała w czwartek agencja Reutera. Katar wraz z USA i Egiptem pośredniczą w negocjacjach dotyczących Gazy.
Iran zapowiedział odwet za przypisywany Izraelowi zamach na przywódcę Hamasu Ismaila Hanijego, który zginął pod koniec lipca w Teheranie. Ta groźba wraz z podobnymi deklaracjami wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu doprowadziła do ostatniego wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie. Według niektórych źródeł Teheran wycofa się z planów zaatakowania Izraela, jeżeli zostanie zawarty rozejm w Strefie Gazy.

Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)

Trump ułaskawił go w ostatniej chwili. Ex-przemytnik narkotyków znów aresztowany

0

41-letni mieszkaniec Nowego Jorku został aresztowany w związku z oskarżeniem o przemoc domową. Mężczyzna miał gonić swoją żonę w domu podczas kłótni. Kiedy wtrącił się 75-letni teść, aby chronić swoją córkę, 41-latek uderzył go rzekomo kilkukrotnie w głowę. Sprawa przyciągnęła uwagę mediów, gdyż domniemany sprawca został kiedyś ułaskawiony przez byłego prezydenta Donalda Trumpa.

Do zdarzenia doszło w domu rodziny 41-letniego Jonathana Brauna na Long Island. Pomiędzy mężczyzną i jego żoną miało dojść do kłótni, podczas której 41-latek miał rzekomo fizycznie zaatakować kobietę. W sytuacji uczestniczył również 75-letni teść Brauna, który próbował chronić swoją córkę. Wówczas mężczyzna – zgodnie z oskarżeniem – uderzył seniora kilkukrotnie w głowę.

Żona Brauna powiedziała policjantom z Nassau County, że był to trzeci raz, kiedy mąż fizycznie zaatakował ją w ciągu ostatnich pięciu tygodni.

Braun został aresztowany, ale zwolniono go, kiedy poręczył za niego sam sędzia prowadzący postępowanie.

„Moje biuro zażądało ustalenia kaucji w wysokości 35 000 dolarów. Sędzia prowadzący postępowanie aresztowe zwolnił oskarżonego za własnym poręczeniem. Z całym szacunkiem nie zgadzamy się z decyzją sędziego. Biuro prokuratora okręgowego hrabstwa Nassau nadal dokładnie analizuje dowody w tej sprawie i przygotowuje się do wniesienia oskarżenia” – przekazał w oświadczeniu prokurator okręgowy powiatu Nassau.

Ponad dekadę temu Jonathan Braun został uznany winny kierowania dużym pierścieniem przemytniczym, który zajmował się szmuglem marihuany. W 2011 roku – po krótkiej ucieczce z USA – Braun oddał się w ręce organów ścigania. Podczas 7-letniego okresu, kiedy mężczyzna przebywał na wolności za kaucją, oczekując na wyrok, miał być częścią lichwiarskiego przedsięwzięcia, polegającego na oferowaniu tzw. chwilówek małym firmom.

19 stycznia 2021 r. – na kilka godzin przed odejściem z urzędu – ułaskawienie Brauna podpisał ówczesny prezydent USA Donald Trump. Braun odsiedział tylko dwa i pół roku z 10-letniego wyroku więzienia.

Red. JŁ

Gala Fame MMA na stadionie PGE Narodowym. RPO: Gale „freak fightowe” mogą promować przemoc i inne patologiczne zachowania

0

Rzecznik Praw Obywatelskich uważa, że gale „freak fightowe” mogą promować przemoc i inne patologiczne zachowania. W tej sprawie do przewodniczącego KRRiT, Ministerstwa Aktywów Państwowych, dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej oraz Prokuratury Okręgowej w Warszawie wystąpił zastępca RPO.

Rzecznik Praw Obywatelskich podjął tę sprawę w związku z wpływającymi do niego skargami dotyczącymi organizacji 31 sierpnia 2024 r. Gali Fame MMA na stadionie PGE Narodowym.

Z materiałów przedstawionych RPO wynika, że podczas tzw. gal freak fightowych i towarzyszących im wydarzeń, w tym materiałów zamieszczanych w social mediach, może dochodzić do przemocy fizycznej, słownej i psychicznej, dręczenia ludzi, pochwalania oraz nawoływania do popełniania przestępstw oraz prezentowania treści pornograficznych.
W ocenie Rzecznika tego typu zachowania uczestników konferencji i gal „freak fightowych” mogą pozostawać w sprzeczności z wartościami ogólnospołecznymi. „Co więcej, mogą one zachęcać odbiorców do zachowań niemoralnych oraz sprzecznych z prawem. Szczególnie niepokojące jest to, że dostęp do tych materiałów mają dzieci, w szczególności na Galę Fame MMA – odbywającą się na Stadionie Narodowym – wstęp mają osoby, które ukończyły 12. rok życia, jeśli będą pod opieką osoby dorosłej” – zaznaczono.
Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk wystąpił w tej sprawie do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Ministerstwa Aktywów Państwowych, dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej i Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W czwartek wieczorem PAP otrzymała oświadczenie organizatora Federacji FAME, która stanowisko RPO w sprawie gal „freak fightowych” przyjęła „z zainteresowaniem, ale także z dużym zaniepokojeniem”.
Federacja FAME oświadczyła, że „Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk, Piotr Lisek, Piotr Świerczewski, Ewa Brodnicka, Ewa Piątkowska – to światowej klasy sportowcy, niektórzy reprezentowali nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich. Jesteśmy dumni, że o każdej z tych osób możemy powiedzieć +zawodnik/zawodniczka FAME+. Jesteśmy pewni, że swoją postawą promują właściwe wartości i nie mają nic wspólnego z zachowaniami patologicznymi”.
Jednocześnie Federacja FAME wystosowała oficjalny list do Rzecznika Praw Obywatelskich Marcina Wiącka wraz z zaproszeniem na najbliższą galę FAME.
Federacja podkreśliła, że w żadnym z niemal 30 zorganizowanych przez nią wydarzeń nie było sytuacji, która skutkowałaby jakimkolwiek postępowaniem prowadzonym wobec FAME.
„Jako jedyna federacja freak fight wyeliminowaliśmy z naszych programów żargon więzienny oraz mowę nienawiści. Zawodnicy, którzy nie stosują się do naszych zasad, podlegają karom finansowym oraz dyscyplinarnym. Jako jedyna federacja w Polsce zapewniamy naszym zawodnikom darmową opiekę psychologiczną i popularyzujemy profilaktykę zdrowia psychicznego” – podsumowała FAME.(PAP)

 

akuz/ agz/ jann/ mhr/

Australia/ W życie wchodzi prawo do „odłączenia się” od pracy

0

Australijscy pracownicy będą mieli od najbliższego poniedziałku zagwarantowane prawo do „odłączenia się” od pracy poza godzinami wynikającymi z umowy z pracodawcą – poinformowała w czwartek agencja Reutera.

Nowe przepisy pozwolą pracownikom ignorować swoich szefów poza godzinami pracy.

Uchwalone w lutym br. prawo chroni osoby, które odmawiają monitorowania informacji, czytania wiadomości i reagowania na sygnały od swoich pracodawców poza godzinami pracy. Podobne przepisy, pozwalające pracownikom na wyłączanie urządzeń mobilnych, obowiązują już we Francji, Niemczech i niektórych innych krajach Unii Europejskiej.
Głównym powodem wprowadzenia przepisów o „prawie do odłączenia się” była chęć ochrony pracowników w świecie, w którym – dzięki rozwojowi technologii cyfrowych – byli oni coraz ściślej połączeni ze swoimi miejscami pracy.
Reakcje w Australii były mieszane. Choć wiele osób uznawało, że dzięki takim prawom łatwiej o równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, inni wyrażali obawy o wpływ nowych regulacji na produktywność pracowników i konkurencyjność gospodarki.
Jednak, jak przypomniał portal The Conversation, powołujący się na wyniki badań przeprowadzonych w Australii, pracownicy z tego kraju wykonywali średnio 5,4 godziny nieodpłatnej pracy tygodniowo. Oznaczało to, że poprzez przenikanie obowiązków służbowych do życia prywatnego (co jedni nazywali „rozszerzaniem dostępności”, a drudzy „kradzieżą czasu”) zatrudnieni w Australii wykonywali dodatkowe 281 godzin nieodpłatnej pracy rocznie. Jej wartość oszacowano na ponad 11 tys. dolarów.
Australijska regulacja nie zabrania przełożonym kontaktowania się z personelem w dowolnym momencie, ale chroni prawo pracowników do odmowy. Jeżeli pracownik nie odbierze telefonu czy nie odpowie na maila, to – zgodnie z nowym prawem – nie można podejmować wobec niego żadnych działań dyscyplinarnych ani traktować go inaczej (np. poprzez zmiany w grafiku czy wyśrubowanie wymagań dotyczących osiągniętych wyników).
Przepisy te dopuszczają jednak okoliczności, w których prawo pracownika do odmowy może być uznane za nieuzasadnione. „Będzie to zależało również od stanowiska i wiążącej się z nim odpowiedzialności. Racjonalne jest oczekiwanie, że na maila wysłanego po godzinach zareaguje menedżer wyższego szczebla, ale trudno byłoby oczekiwać tego samego od szeregowego pracownika działu administracji” – zauważył profesor Emmanuel Josserand z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney. (PAP)

os/ szm/

Ford oszczędza i zmniejsza wydatki na rozwój pojazdów elektrycznych. Elektryczny SUV powstanie w wersji hybrydowej

Ford poinformował, że zmniejszy roczne inwestycje w pojazdy czysto elektryczne o 25 proc. i skupi się na samochodach z napędem hybrydowym. Planowany elektryczny trzyrzędowy SUV powstanie w wersji hybrydowej – powiadomił w czwartek portal Autoevolution.

Powodem zmiany strategii są koszty. Według Forda, dzisiejsi nabywcy pojazdów elektrycznych szukają samochodu, który pozwoli im oszczędzać. Ponadto dzięki przeniesieniu produkcji części produkcji akumulatorów Mustang Mach-E z Polski do Holandii w stanie Michigan, firma będzie mogła korzystać z ulgi podatkowej. „Przystępny cenowo pojazd elektryczny zaczyna się od niedrogiego akumulatora” – powiedział prezes firmy, Jim Farley. „Jeśli nie jesteś konkurencyjny pod względem kosztów baterii, nie jesteś konkurencyjny”.

Ford stwierdził w oświadczeniu, że globalny rynek pojazdów elektrycznych zmienia się szybko i firma musi ewoluować, by konkurować z chińskimi producentami, ponoszącymi niższe koszty produkcji i projektowania. Jednocześnie obecni nabywcy są bardziej świadomi kosztów niż wcześni użytkownicy, a producenci samochodów wprowadzają na rynek więcej modeli elektrycznych samochodów.
„Ta dynamika podkreśla konieczność globalnie konkurencyjnej struktury kosztów przy jednoczesnym selektywnym podejściu do segmentów klientów i produktów, aby zapewnić rentowny wzrost i efektywność kapitałową” — stwierdziła firma. W pierwszej połowie roku produkcja samochodów elektrycznych spowodowała stratę w wysokości 2,46 mld dolarów, co obniżyło zyski Forda z pozostałych gałęzi produkcji.
Spośród czysto elektrycznych modeli Ford za priorytetowe uznaje wprowadzenie nowego samochodu dostawczego w 2026 roku, a następnie dwóch nowych pickupów w 2027 roku. Zdaniem firmy, klienci komercyjni są gotowi szybciej przejść na pojazdy elektryczne, ponieważ w tym segmencie rynku nabywcy rozpatrują łączny koszt nabycia i wykorzystania samochodu. Ford zapowiada, że jej samochód dostawczy i pickupy będą tańsze, będą miały większy zasięg i w ciągu roku od wprowadzenia do sprzedaży osiągną dodatni EBIT (zysk przed odsetkami i podatkami) – poinformowała agencja AP.
Ford twierdzi, że będzie produkować ogniwa akumulatorowe do E-Transita i F-150 Lightning w fabryce Kentucky 1, a ogniwa dla elektrycznego samochodu dostawczego w BlueOval City w Tennessee. „Te same ogniwa zostaną pozyskane do późniejszego zasilania elektrycznej ciężarówki nowej generacji, która będzie montowana w BlueOval City oraz przyszłych pojazdów zelektryfikowanych” – zapowiedziała firma w komunikacie. „Strategia ta da Fordowi znaczną elastyczność w zakresie zaopatrzenia w wielu segmentach (…) w miarę dalszego rozwoju rynku”. (PAP)

os/ malk/

Koszalin: Miała być szalona podwyżka opłat za żłobek, po wizycie wiceminister u prezydenta miasta, odpłatności nie będzie wcale… To była prośba czy groźba Agnieszki Gajewskiej?

Koszalin będzie w tej grupie miast, która decyduje się na brak odpłatności za opiekę żłobkową – powiedziała wiceministra rodziny Agnieszka Gajewska po spotkaniu z prezydentem Koszalina Tomaszem Sobierajem. Przyjęta w tym mieście w poniedziałek uchwała skutkująca podwyżką opłat za żłobki nie wejdzie w życie.

Wiceministra Gajewska przyjechała w czwartek do Koszalina na rozmowę z prezydentem tego miasta Tomaszem Sobierajem o sytuacji miejskich żłobków i programie Aktywny rodzic, który rusza w październiku, po tym jak Rada Miejska w Koszalinie głosami radnych Koalicji Obywatelskiej zdecydowała o podwyższeniu opłat żłobkowych. Rodzice, mimo uzyskania z ZUS świadczenia „aktywnie w żłobku” w kwocie 1500 zł, z własnej kieszeni do opłaty stałej musieliby dopłacić 250 zł.

Tak się jednak nie stanie, bo Sobieraj zadeklarował złożenie do Rady Miejskiej nowego projektu, zgodnie z którym opłata stała, ustalona zostanie na poziomie 1500 zł i pokryje ją w całości świadczenie „aktywnie w żłobku”. Maksymalna dzienna stawka żywieniowa pozostanie bez zmian. Wyniesie 15 zł, ale nadal, przynajmniej do końca roku, rodzice płacić będą 10 zł.
„Po to stworzyliśmy program Aktywny rodzic, by właśnie rodzice małych dzieci mogli nie martwić się o to, w jaki sposób zorganizują opiekę, bo ich na nią nie stać” – mówiła w Koszalinie wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej.
Podkreśliła, że Koszalin „będzie w tej grupie miast, która decyduje się na brak odpłatności za opiekę”. „Czyli opowie się za likwidacją bariery finansowej i ja to bardzo doceniam. Bo trzeba rozumieć potrzeby rodziców i małych dzieci, by podjąć taką decyzję, trzeba być odpowiedzialnym samorządowcem, by rozumieć to jako inwestycję, a nie jako koszt” – dodała.
„Taka była ta nasza rozmowa. Bardzo się cieszę, że ma ona dobre zakończenie, przede wszystkim dla najmłodszych mieszkanek i mieszkańców Koszalin i dla ich rodziców” – oceniła Gajewska. (PAP)
autorka: Inga Domurat

 

ing/ agz/

Nielegalne finasowanie kampanii wyborczej. PiS: „Tusk i Trzaskowski stosują podwójne standardy”

0

To, co dla Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego jest normalną polityką informacyjną w ich wykonaniu, w odniesieniu do przeciwników politycznych jest nielegalnym finasowaniem kampanii wyborczej – mówili w czwartek politycy PiS. To są podwójne standardy – ocenił poseł klubu PiS Sebastian Kaleta.

Rzecznik PiS Rafał Bochenek podczas czwartkowej konferencji prasowej przed warszawskim ratuszem odniósł się do postępowania PKW ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych z 2023 r. PKW odroczyła posiedzenia w tej sprawie do 29 sierpnia; Komisja ustala, czy partia korzystała ze środków publicznych na finansowanie swojej kampanii, co jest niezgodne z przepisami Kodeksu wyborczego.

Poseł Bochenek powiedział, że sprawozdanie, które partia złożyła do PKW, „było badane przez biegłego rewidenta wskazanego przez Państwową Komisję Wyborczą”. Dodał, że rewident „stwierdził, że wszelkie działania Prawa i Sprawiedliwości w zakresie kampanii parlamentarnej były prowadzone zgodnie z Kodeksem wyborczym, zgodnie z prawem”.
Zdaniem Bochenka komitetowi wyborczemu PiS „próbuje się przypisać odpowiedzialność za działania prowadzone przez różnego rodzaju agendy państwowe, instytucje samorządowe i działania rutynowe, które te instytucje prowadzą”. Według rzecznika te działania „nie mają nic wspólnego” z działaniem komitetu wyborczego PiS.
Z kolei polityk Suwerennej Polski i poseł klubu PiS Sebastian Kaleta przekazał, że kilka tygodni temu wraz z radnym Warszawy Damianem Kowalczykiem postanowili sprawdzić, „ile Warszawa wydała na promowanie” prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, który jest także wiceszefem PO. „Namierzyliśmy 57 umów za ostatnie 5 lat na realizację różnych kampanii reklamowych, na łączną kwotę 87 mln zł” – mówił.
Jak powiedział, gdy z Kowalczykiem chcieli ustalić, ile z tej kwoty dotyczyło promowania samego prezydenta Warszawy, „okazało się, że Rafał Trzaskowski nabrał wody w usta wraz ze swoimi zastępcami”. „Na początku dokumentów nie chcieli pokazywać, teraz twierdzą, że potrzebują czasu do 30 września, żeby przygotować tę dokumentację. A czy przypadkiem nie chodzi o to, żeby również uniknąć tej debaty o przyjęciu sprawozdania finansowego Platformy Obywatelskiej za wybory samorządowe?” – pytał.
Kaleta ocenił, że sprawa subwencji PiS oraz dokumentacja ws. reklam z wizerunkiem Trzaskowskiego są dowodem na podwójne standardy. „Co w oczach (premiera) Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego jest normalną polityką informacyjną w ich wykonaniu”, w odniesieniu do przeciwników politycznych jest nielegalnym finasowaniem kampanii wyborczej – wskazał. „To jest dowód na to, że Donald Tusk z Rafałem Trzaskowskim zmierzają do tego, żeby zagłodzić opozycję, bo boją się, że przegrają wybory prezydenckie” – ocenił.
Radny Kowalczyk poinformował, że po otrzymaniu dokumentacji zostanie pokazany raport. „Obecnie jesteśmy dopuszczani do tej dokumentacji. Tylko gdy z panem posłem Sebastianem Kaletą wejdziemy do urzędu, zobaczymy dokumenty, stworzymy raport i pokażemy precyzyjnie, ile z tych środków zostało wydanych na kampanie promocyjną prezydenta Trzaskowskiego” – powiedział.
Z kolei poseł PiS Tobiasz Bocheński w nagraniu zamieszczonym na X powiedział, że kładka pieszo-rowerowa w Warszawie została otwarta przez Trzaskowskiego „tuż przed wyborami samorządowymi”, które odbyły się 7 kwietniu tego roku. Bocheński podkreślił, że umieszczony wówczas na kanale prezydenta materiał wideo, który przedstawiał Trzaskowskiego testującego kładkę, nie został oznaczony jako materiał wyborczy, a prezydent Warszawy ubiegał się wówczas o reelekcję. „Jest to złamaniem prawa, i to wprost” – ocenił poseł PiS. „Gdyby okazało się, a tak niektórzy twierdzą w przestrzeni publicznej, że spot ten został sfinansowany z pieniędzy publicznych, byłoby to jedno z największych nadużyć, złamań prawa wyborczego w historii III RP. Wyjaśnimy te sprawę” – dodał.
PKW, odraczając posiedzenie ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r, zwróciła się jednocześnie o dodatkowe dokumenty do Rządowego Centrum Legislacji (RCL) oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK). Do PKW trafiły już wcześniej dokumenty m.in. z NIK, KPRM i niektórych ministerstw. Przedstawiciele koalicji rządowej uważają, że różne wydarzenia z ubiegłorocznej kampanii – np. promujące program 800+ czy pikniki wojskowe – finansowane z budżetu państwa służyły – de facto – promocji PiS i doszło do złamania prawa wyborczego w kwestii finasowania kampanii tej partii.(PAP)

 

nl/ itm/

Zarząd PKP Cargo zawiedziony decyzją rządu. Mimo wszystko dążyć chce do uratowania spółki

0

Zarząd PKP Cargo zadeklarował, że wraz z zarządcą sanacyjnym będą kontynuować działania na rzecz uratowania spółki. Zarząd „z przykrością” przyjął stanowisko ministerstwa aktywów, że brak jest podstaw dla wypłaty rekompensaty za wykonanie tzw. decyzji węglowej.

Zarówno Zarządca sanacyjny jak też Zarząd PKP Cargo w restrukturyzacji z przykrością przyjmuje do wiadomości stanowisko Ministerstwa Aktywów Państwowych w zakresie braku podstaw prawnych do wypłaty na rzecz spółki rekompensaty z tytułu wykonania tzw. decyzji węglowej – brzmi oświadczenie przewoźnika.

PKP Cargo poinformowało, że w czwartek otrzymało z MAP pisemną odpowiedź na pismo swoje oraz wszystkich działających w spółce organizacji związkowych, dotyczące rekompensaty z tytułu tzw. decyzji węglowej.
Jak poinformowało w środę PAP ministerstwo aktywów, resort stoi na stanowisku, że decyzja premiera Morawieckiego z 2022 r., polecająca PKP Cargo przewóz węgla importowanego przez PGE Paliwa i Węglokoks nie daje podstaw prawnych do wypłaty przewoźnikowi kosztów transportu czy rekompensaty za zerwane – z powodu konieczności wykonania decyzji – kontrakty.
Stanowisko MAP nie zmieni faktu, że zarząd wraz z zarządcą sanacyjnym będą podejmowali dalsze intensywne działania mające na celu uratowanie PKP Cargo, w tym także doprowadzenie do pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które działały na szkodę spółki, akcjonariuszy oraz pracowników – zaznaczył zarząd w oświadczeniu.
Jak podkreślono, do „tragicznej sytuacji” PKP Cargo doprowadziły „karygodne decyzje Pana Premiera Mateusza Morawieckiego oraz Pana Premiera Jacka Sasina z lata 2022 r.”, a także działania członków Zarządu PKP Cargo. Spółka znalazła się w tej sytuacji „bez winy tysięcy pracowników, którzy niestety tracą obecnie pracę przez nieodpowiedzialność wskazanych powyżej osób” – podkreślił zarząd.
„Pracownicy PKP Cargo oraz ich rodziny zostali w okrutny sposób oszukani przez działaczy partii Prawo i Sprawiedliwość, to jest przez Panów Mateusza Morawieckiego, Jacka Sasina, Dariusza Seligę i Marka Olkiewicza oraz innych, którzy swoimi skrajnie nieodpowiedzialnymi decyzjami doprowadzili naszą Spółkę na skraj bankructwa” – napisano w oświadczeniu.
Kierownictwo spółki zaznaczyło, że „na szczególne potępienie zasługuje rola Związku Zawodowego NSZZ Solidarność oraz jego przedstawicieli w organach Spółki PKP Cargo, którzy dbali głównie o interesy własne i członków swoich rodzin, a nie pracowników PKP Cargo”. „Nepotyzm, kolesiostwo oraz brak troski o dobro wspólne, jakim jest spółka PKP Cargo, doprowadził do obecnej, niezwykle trudnej sytuacji Spółki, w tym okresowego braku środków na wpłatę wynagrodzeń w pełnej wysokości” – podkreślono w oświadczeniu.
Zarząd napisał również, że jest głęboko przekonany, że w spółce „istnieje ogromny potencjał tak w zakresie odzyskania znaczącej części rynku przewozów towarowych w Polce, jak też prowadzenia dochodowej działalności, co leży w interesie tak pracowników, akcjonariuszy jak też wierzycieli”.
PKP Cargo jest największym kolejowym przewoźnikiem towarowym w Polsce. Grupa PKP Cargo oferuje usługi logistyczne, łącząc transport kolejowy, samochodowy oraz morski. Świadczy samodzielne przewozy towarowe na terenie Polski oraz Czech, Słowacji, Niemiec, Austrii, Holandii, Węgier, Litwy i Słowenii. Największym pojedynczym akcjonariuszem PKP Cargo jest spółka PKP SA, która ma 33,01 proc. akcji.
25 lipca br. sąd rejonowy w Warszawie otworzył postępowanie restrukturyzacyjne PKP Cargo, w którym postanowił otworzyć postępowanie sanacyjne dłużnika – PKP Cargo. Dzień wcześniej zarząd PKP Cargo zdecydował o przeprowadzeniu zwolnień grupowych, obejmujących do 30 proc. zatrudnionych, czyli do 4142 pracowników w różnych grupach zawodowych. (PAP)

wkr/ mmu/

Premier Tusk o byłym szefie RARS: Gdziekolwiek się ukrywa, sprawiedliwość go dopadnie

0

Sąd zdecydował. Będzie list gończy za byłym szefem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Gdziekolwiek się ukrywa, sprawiedliwość go dopadnie – napisał w czwartek premier Donald Tusk komentując postanowienie o zarzutach dla b. szefa RARS i zamiarze jego poszukiwań listem gończym.

Wcześniej w czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak podał, że w toku prowadzonego przez Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w RARS „uzyskano materiał dowodowy pozwalający na sporządzenie zarzutów brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wobec dwóch kolejnych osób – Michała K. i Pawła Sz.”.

„Miejsce pobytu podejrzanych w kraju jest nieznane, co uniemożliwiało wykonanie z ich udziałem czynności procesowych. Wobec zachodzącej konieczności wszczęcia poszukiwań podejrzanych listami gończymi, prokurator skierował do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód wnioski o zastosowanie wobec nich środków zapobiegawczych w postaci tymczasowego aresztowania” – zaznaczył Nowak.
W czwartek sąd – jak poinformował prokurator – „uwzględnił wniosek prokuratury wobec Michała K. i zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 90 dni od dnia zatrzymania”. „Pozwoli to na wszczęcie jego poszukiwań listem gończym” – dodał. Sąd nie uwzględnił natomiast wniosku wobec Pawła Sz.
Do sprawy odniósł się wkrótce potem na platformie X były premier Mateusz Morawiecki, który ocenił, że „mamy dziś kolejny akt perfidnej politycznej zemsty bandy Donalda Tuska”. „Jestem w pełni przekonany o uczciwości Michała Kuczmierowskiego, co z pewnością udowodni w toku procesu. Widać dziś jak na dłoni, że podjęte przez niego reformy i działania Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych są wyjątkowo nie w smak obecnej, destrukcyjnej władzy, niszczącej na swojej drodze wszystko i wszystkich, którzy dobrze służą Polsce” – zaznaczył Morawiecki.
Następnie na platformie X sprawę skomentował premier Tusk. „Sąd zdecydował. Będzie list gończy za byłym szefem RARS. To prawa ręka Morawieckiego, macher od respiratorów i generatorów. Gdziekolwiek się ukrywa, sprawiedliwość go dopadnie” – napisał szef rządu.
„Liczymy Mateuszu na twoją pomoc w ustaleniu miejsca pobytu Michała K.” – dodał Tusk zwracając się do Morawieckiego.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS wszczęła 1 grudnia 2023 r. Prokuratura Regionalna w Warszawie. W kwietniu 2024 r. sprawę przejął Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach.
Przedmiot śledztwa dotyczy między innymi dopuszczenia się od 23 lutego 2021 r. do 27 listopada 2023 r. w Warszawie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych podczas organizowania i procedowania zakupu towarów, a tym samym działania na szkodę interesu publicznego.
Podstawą wszczęcia śledztwa były zgromadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne materiały o charakterze niejawnym oraz dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia złożone przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Na dalszym etapie śledztwa GIIF złożył dwa kolejne zawiadomienia o podejrzeniu „prania brudnych pieniędzy”.
W lipcu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które miały polegać na preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów RARS w związku z realizacją grantu unijnego w kwocie 114 milionów euro na dostawę agregatów prądotwórczych dla potrzeb Ukrainy prokuratura postawiła dyrektorce biura zakupów RARS Justynie G. i kierowniczce z tego biura Joannie P. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

 

Morawiecki: kolejny akt politycznej zemsty bandy Donalda Tuska, ofiarą padł b. prezes RARS

Mamy dziś kolejny akt perfidnej politycznej zemsty bandy Donalda Tuska. Tym razem ofiarą padł były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski – napisał w czwartek były premier Mateusz Morawiecki (PiS) komentując postanowienie o zarzutach dla b. szefa RARS.
„Jestem w pełni przekonany o uczciwości Michała Kuczmierowskiego, co z pewnością udowodni w toku procesu. Widać dziś jak na dłoni, że podjęte przez niego reformy i działania Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych są wyjątkowo nie w smak obecnej, destrukcyjnej władzy, niszczącej na swojej drodze wszystko i wszystkich, którzy dobrze służą Polsce” – zaznaczył Morawiecki we wpisie na platformie X.
Według Morawieckiego „nagonka na Kuczmierowskiego i jego współpracowników opiera się na kłamstwach, manipulacjach i półprawdach, które koalicja 13 grudnia opanowała do perfekcji”. „Na końcu prawda się jednak obroni. Znam doskonale Michała i wiem, że nie da się zniszczyć. Jesteśmy z Tobą” – napisał były premier.
Wcześniej w czwartek rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak podał, że w toku prowadzonego przez Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w RARS „uzyskano materiał dowodowy pozwalający na sporządzenie zarzutów brania udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wobec dwóch kolejnych osób – Michała K. i Pawła Sz.”.
„Miejsce pobytu podejrzanych w kraju jest nieznane, co uniemożliwiało wykonanie z ich udziałem czynności procesowych. Wobec zachodzącej konieczności wszczęcia poszukiwań podejrzanych listami gończymi, prokurator skierował do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód w Katowicach wnioski o zastosowanie wobec nich środków zapobiegawczych w postaci tymczasowego aresztowania” – zaznaczył Nowak.
W czwartek Sąd Rejonowy Katowice-Wschód – jak poinformował prokurator – „uwzględnił wniosek prokuratury wobec Michała K. i zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 90 dni od dnia zatrzymania”. „Pozwoli to na wszczęcie jego poszukiwań listem gończym” – dodał. Sąd nie uwzględnił natomiast wniosku wobec Pawła Sz.
W ocenie Morawieckiego skierowanie w tej sprawie przez prokuraturę wniosku o areszt „ma dwa wymiary: stanowi akt politycznej zemsty na ludziach którzy pracowali dla naszego rządu” i „wywoła w przyszłości paraliż państwa, gdy trzeba będzie szybko podejmować decyzje w sytuacjach kryzysowych”.
„To Michał Kuczmierowski był autorem reformy funkcjonowania RARS, dzięki której stała się ona niezwykle istotnym elementem walki z pandemią oraz ośrodkiem realnego wsparcia dla Ukrainy. Dzięki działaniom jego i pracowników RARS podejmowano sprawne decyzje dotyczące zakupu niezbędnego, niezwykle trudno dostępnego sprzętu, ratującego zdrowie i życie tysięcy Polaków. To RARS zabezpieczała najważniejsze potrzeby państwa polskiego w zakresie strategicznego bezpieczeństwa, również na czas ewentualnego konfliktu zbrojnego” – ocenił Morawiecki.
Dodał, że Kuczmierowski stworzył z RARS „sprawny hub, dzięki któremu pomoc dla zaatakowanej Ukrainy mogła błyskawicznie trafiać do miejsc, w których była najbardziej potrzebna”. Został za to zresztą nagrodzony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a także przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Orderem Za Zasługi” – przypomniał.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS wszczęła 1 grudnia 2023 r. Prokuratura Regionalna w Warszawie. W kwietniu 2024 r. sprawę przejął Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PK w Katowicach.
Przedmiot śledztwa dotyczy między innymi dopuszczenia się od 23 lutego 2021 r. do 27 listopada 2023 r. w Warszawie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez pracowników Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych podczas organizowania i procedowania zakupu towarów, a tym samym działania na szkodę interesu publicznego.
Podstawą wszczęcia śledztwa były zgromadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne materiały o charakterze niejawnym oraz dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia złożone przez Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Na dalszym etapie śledztwa GIIF złożył dwa kolejne zawiadomienia o podejrzeniu „prania brudnych pieniędzy”.
W lipcu zarzuty przekroczenia uprawnień w związku z pełnieniem funkcji publicznych, które miały polegać na preferencyjnym traktowaniu niektórych kontrahentów RARS w związku z realizacją grantu unijnego w kwocie 114 milionów euro na dostawę agregatów prądotwórczych dla potrzeb Ukrainy prokuratura postawiła dyrektorce biura zakupów RARS Justynie G. i kierowniczce z tego biura Joannie P. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ par/