Na przedmieściach Fort Lauderdale na Florydzie trwa inwazja… królików! Udomowiony gatunek królików lwiogłowych buszuje na trawnikach podmiejskich domów, wyjadając co tylko się da. Mieszkańcy starają się o relokację królików.
„Naprawdę trzeba je uratować. Próbowaliśmy więc przekonać do tego miasto, ale oni po prostu ociągają się” – powiedziała Alicia Griggs, jedna z mieszkanek For Launderdale, stojąca na czele inicjatywy relokacji króliczych najeźdźców. „Myślą, że jeśli to zrobią, będą musieli [w dalszej kolejności – przyp. red.] pozbyć się legwanów i wszystkiego innego, czego ludzie nie chcą w pobliżu”.
„Ludzie nie zdają sobie sprawy, że są to zwierzęta egzotyczne i skomplikowane. Mają skomplikowany układ trawienny i muszą stosować specjalną dietę” – dodała kobieta. „Nie możesz po prostu rzucić im resztek ze stołu”.
Griggs – prywatnie agentka nieruchomości – stara się o zebranie 20 000-40 000 dolarów na pokrycie kosztów wyłapania królików, a następnie rozdania ich pojedynczo chętnym właścicielom domów. Dom to naturalne środowisko funkcjonowania tych grzywiastych zwierzątek.
Szacuje się, że po Jenada Isles, małej społeczność w Wilton Manors, grasuje obecnie między 60 a 100 królików. Ta liczba może bardzo szybko się zwiększyć, więc czas ma tutaj istotne znaczenie. Samica królika w wieku 3 miesięcy potrafi wydać na świat pierwszy miot potomstwa, a dalej co miesiąc mogą rodzić od 2 do sześciu kolejnych królików.
Wszystko wskazuje na to, że znalezieniem królikom nowego domu zajmie się East Coast Rabbit Rescue. Monica Mitchell z tejże organizacji przekazała, iż nie będzie to łatwe zadanie. Jak stwierdziła kobieta – schwytanie, leczenie i znajdowanie dla nich domów „nie jest łatwym procesem”. Wielu potencjalnych właścicieli unika adopcji królików lwiogłowych z uwagi na trudności w ich utrzymaniu.
Problem nie dotyczy jednak tylko dobrostanu królików. Mieszkańcy skarżą się, że zwierzęta kopią dziury, żują zewnętrzne okablowanie i pozostawiają odchody na chodnikach i podjazdach.
Red. JŁ
(Źródło: Fox News)