Kandydatka na gubernatora Arizony, Kari Lake, obiecuje ogłosić „inwazję” na południowej granicy, jeśli zostanie wybrana na przywódcę stanu w listopadzie. Do tej pory żaden z gubernatorów stanów, którzy odczuwają najdotkliwsze skutki masowej migracji nie odważył się podjąć tego kroku – podaje Fox News.
Wpierana przez Trumpa była prezenterka wiadomości zapewniła republikanów z Arizony – stanu, w którym kryzys migracyjny zebrał ogromne żniwo – że jeśli zostanie nominowana i wygra wybory na gubernatora stanu, ogłosi stan inwazji.
Ostatnie dane uzyskane przez Fox News pokazują, że sektor Yuma odnotował jak dotąd 242-procentowy wzrost liczby spotkań migrantów na południowej w tym roku podatkowym.
Lake tym samym dołącza do wielu głosów z Teksasu i Arizony, które żądają ogłoszenia stanu inwazji. Wdrożenie tego rodzaju stanu wyjątkowego daje gubernatorowi więcej narzędzi, dzięki którym może poradzić sobie z kryzysem – m.in. użycie Gwardii Narodowej w większym stopniu, niż ma to miejsce teraz, np. w Teksasie.
„To największa inwazja, jaką kiedykolwiek mieliśmy na naszą ojczyznę od czasu założenia tego kraju” – powiedziała Lake w wywiadzie dla Fox News Digital. „Więc będziemy to nazywać wprost [inwazją]”.
Zwolennicy ogłoszenia inwazji wskazują na język konstytucji, która mówi że stany mogą „wdawać się w wojnę” bez zgody Kongresu, kiedy są „faktycznie najeżdżane lub w tak nieuchronnym niebezpieczeństwie, że sprawa nie cierpi zwłoki”.
Prokurator generalny stanu Arizona Mark Brnovich wydał opinię prawną uznającą kryzys za inwazję i argumentował, że definicja „inwazji” w konstytucji USA nie ogranicza się do wrogich państw i może obejmować także „wrogich aktorów niepaństwowych”.
Red. JŁ