Rodzina, przyjaciele, setki policjantów z Chicago i okolicznych miasteczek oraz z innych rejonów USA wzięło udział w pogrzebie chicagowskiego policjanta, Andrésa Mauricio Vásquez Lasso. 32-letni funkcjonariusz został zastrzelony w ubiegłym tygodniu podczas pościgu za uzbrojonym 18-latkiem w południowej dzielnicy Gage Park.
Procesja pogrzebowa wyruszyła w czwartek o 9:30 rano z Blake-Lamb Funeral Home w Oak Lawn i udała się do St. Rita of Cascia Shrine Chapel. To właśnie w tym kościele odprawiona została msza pogrzebowa. Kapelan departamentu policji Chicago Dan Brandt powiedział, że strata kolegi jest „przypomnieniem o ogromnych zagrożeniach, na które nasi policjanci są codziennie narażeni i o potrzebie wspierania ich.”
Pastor rodziny, Padre Andres Beltran, podzielił się słowami otuchy, mówiąc: „Śmierć Andresa, młodego człowieka, który przybył do tego kraju z marzeniami i chęcią służenia innym, doprowadziła go do wstąpienia do policji.”
Nadkomisarz departamentu policji Chicago David Brown zwracając się do rodziny powiedział, że wszyscy funkcjonariusze pogrążeni są w żałobie razem z najbliższymi 32-letniego Vásqueza Lasso. „Nigdy nie zapomnimy ofiary, jaką złożył Andres. W takich chwilach jak ta, jesteśmy w rozpaczy. Nie wierzymy, że ktokolwiek naprawdę przejmuje się ofiarami, które są składane i mamy wątpliwości czy inni wiedzą jakiej odwagi wymaga ciągłe narażanie się na niebezpieczeństwo” – mówił Brown. I dodał: „ To kolejny bohater zabrany od nas o wiele za wcześnie, który inspirował tych, którzy go znali”.
Mauricio Vásquez Lasso przybył do Stanów Zjednoczonych z Kolumbii, gdy miał 18 lat, szybko nauczył się języka angielskiego i wstąpił do akademii policyjnej, którą ukończył w wieku 27 lat. Od 5 lat pracował w departamencie policji Chicago. Chciał zostać detektywem. Jeden z przyjaciół z którym służył zastrzelony 1 marca policjant przypomniał, że dla Vásqueza najważniejsza była rodzina, której zawsze starał się zapewnić godną opiekę.
Odbierając od nadkomisarza Browna flagę Chicago, żona policjanta Milena Estepa nie kryła ogromnego wzruszenia. Wcześniej powiedziała, że jej mąż wychodził do pracy z uśmiechem na twarzy, gdyż wiedział, że stoi na straży bezpieczeństwa mieszkańców Chicago.
BK