Mimo dłuższej przerwy powrót do gry Wojciecha Szczęsnego nie będzie problemem – uważa dr hab. Jakub Chycki z AWF Katowice. „Cofanie się fundamentalnych zdolności, jak wydolność tlenowa, siła mięśniowa następuje po kilkunastu tygodniach przerwy, ale można je bardzo szybko wzbudzić” – wskazał.
34-letni były reprezentant Polski pod koniec sierpnia ogłosił zakończenie piłkarskiej kariery, ale w środę podpisał roczną umowę z FC Barcelona, która szukała zastępcy poważnie kontuzjowanego niemieckiego bramkarza Marca-Andre ter Stegena, i został klubowym kolegą kapitana polskiej kadry Roberta Lewandowskiego.
Ostatnim oficjalnym występem Szczęsnego był mecz Euro 2024, w którym biało-czerwoni 21 czerwca ulegli w Berlinie Austriakom 1:3.
„Ale już przerwa od deklaracji bierności, co nastąpiło pod koniec sierpnia, nie była bardzo długa. Pytanie tylko, co robił w okresie przejściowym. Z punktu widzenia readaptacji zdolności, które są ważne dla piłkarza czy jakiegokolwiek innego sportowca, to nie jest jakiś szczególny problem. Oczywiście, istotne jest też nastawienie psychiczne” – powiedział PAP specjalista od przygotowania fizycznego, który współpracował z bokserem Tomaszem Adamkiem w ostatnich pięciu latach jego kariery.
Chycki zaznaczył, że bardzo ważne jest, czy zawodnik po zakończeniu zawodowego uprawiania sportu podejmował aktywność fizyczną, czy realizował jakieś mikrocykle podtrzymujące.
„To nie jest tak, że sportowcy kończący karierę przestają trenować. Cofanie się pewnych fundamentalnych zdolności, jak wydolność tlenowa czy siła mięśniowa następuje po kilkunastu tygodniach. Można je bardzo szybko na nowo wzbudzić, więc nie widzę, żeby był to jakiś problem przy powrocie Szczęsnego. Oczywiście, to nie było planowane, więc nie będzie +peak performance+. Zapewne, gdyby wiedział, że wraca na boisko to zupełnie biernej przerwy, by nie było” – ocenił trener będący w sztabie bokserskiego mistrza świata Ukraińca Ołeksandra Usyka.
Podkreślił, że doświadczeni zawodnicy w późniejszym okresie karier trenują mniej.
„Nie ma potrzeby tak intensywnej pracy. Na tym polega właśnie optymalizacja obciążeń, aby nie przeciążać organizmu bezsensownie, bo to nie jest kwestia rozwoju zdolności, tylko ich podtrzymywania w kontekście przygotowania fizycznego. Ma to przełożenie na umiejętności, zdolność do realizowania założeń taktycznych, technicznych, ale z dużo mniejszymi obciążeniami, z mniejszym stresem treningowym. Nie chodzi o przesuwanie granicy, tylko podtrzymywanie pewnych potrzeb, które wiążą się obciążeniem kondycyjnym” – tłumaczył pracownik Centrum Innowacji dla Sportu i Zdrowia AWF Katowice.
Jak zauważył, starsi sportowcy z roku na rok nie muszą tak samo ciężko trenować po to, by przesuwać próg adaptacyjny.
„To się odbywa coraz mniejszym kosztem. Zaczynają bowiem trenować coraz mądrzej, ekonomizować wysiłek. Nie można w ogóle porównywać mistrza świata, który jest na topie i ma 36 lat, z zawodnikiem +wznoszącym się+ w wieku 25 lat. Ich praca i jej efektywność są zupełnie inne” – powiedział.
37-letni Usyk w maju pokonał na gali w Rijadzie na punkty Tysona Fury’ego i został pierwszym od 24 lat niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej. Stawką pojedynku były pasy mistrzowskie pięciu federacji. Ukrainiec do pasów federacji WBA, WBO, IBF oraz IBO dodał brakujący WBC, który posiadał Brytyjczyk.
„Nie jest już najmłodszy, ale – jeśli tylko będzie chciał – to na pewno może walczyć przez kilka lat. Bo trzeba chcieć. To jest silnie uzależnione od aspektów neurofizjologicznych, od zwycięstwa, od stanów euforycznych. Przecież trudno mówić o motywacji ekonomicznej, finansowej. Mógłby w każdej chwili skończyć karierę i robić przyjemniejsze rzeczy, a nie męczyć się na obozach przygotowawczych, ryzykować w walce. Ta motywacja wydaje się szalenie istotna, jeśli chodzi o wyrzeczenia” – podsumował dr Chycki.
Autor: Piotr Girczys (PAP)
gir/ pp/