Kolejny więzień nie przeżył pobytu w zakładzie karnym powiatu Cook. Do śmierci osadzonego doszło zaledwie kilka godzin po zgłoszeniu śmiertelnego pobicia innego więźnia, ale władze twierdzą, że tych przypadków nie można ze sobą łączyć.
Mężczyzna zidentyfikowany jako 35-letni Melvin Turner został w piątek rano znaleziony martwy w swojej celi. Przebywał w niej od czwartkowego wieczoru, kiedy został przewieziony do zakładu karnego z mieszkania, w którym przebywał w ramach dozoru elektroniczego.
Turner oczekiwał na proces w związku z podejrzeniami o liczne kradzieże detaliczne. Sąd wyznaczył mu dozór elektroniczny i skierował na leczenie w związku z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. To właśnie ich przedawkowanie stało się powodem, dla którego mężczyzna stracił uprawnienia do przebywania poza więzieniem i musiał trafić do celi. Przed osadzeniem, jak zapewniają władze penitencjarne, przeszedł ocenę medyczną.
Śmierć Turnera jest już siódmym zgonem osadzonego od początku tego roku. Według danych lekarza sądowego oznacza to, że już teraz tych przypadków jest tyle samo, co w całym ubiegłym roku. Pojawiają się więc uprawnione pytania o przyczyny takiego stanu rzeczy. Zdaniem niektórych, możemy mieć do czynienia ze zwiększoną skalą przemytu narkotyków za kraty.