Nie pomogły zapowiedzi władz miasta i stanu. Ostatni weekend Memorial Day był jeszcze bardziej niebezpieczny od rekordowego pod tym względem ubiegłorocznego. W wyniku przetaczającej się przez Chicago przemocy zginęło 12 osób, a ponad 50 zostało rannych.
Przed weekendem Memorial Day burmistrz Brandon Johnson zapowiadał, że zrobi wszystko, aby powstrzymać przemoc. Wspierany przez szefów miejskich departamentów ogłaszał strategię działania na rzecz bezpieczeństwa. Wtórował mu gubernator Illinois JB Priztker, który za blisko milion dolarów wprowadził program „strażników pokoju”, mających deeskalować przemoc na ulicach Wietrznego Miasta.
Te zapowiedzi boleśnie zweryfikowało życie. Tak wielu zabitych i rannych w czasie świątecznego weekendu nie było od dawna. Tegoroczna statystyka okazała się jeszcze gorsza od ubiegłorocznej, która również była pod tym względem rekordowa.
W oświadczeniu wydanym we wtorek Brandon Johnson zadeklarował po raz kolejny, że zrobi wszystko, aby ukrócić przemoc.
„Przemoc, jakiej doświadczyło nasze miasto w ten weekend, jest nie do przyjęcia… Zobowiązuję się do wykorzystania wszystkich dostępnych zasobów, aby chronić każde życie w naszym mieście” – napisał burmistrz.
Jednocześnie wyraził wdzięczność wszystkim zaangażowanym w prace na rzecz bezpieczeństwa w mieście i podkreślił, że ich poświęcenie jest fundamentem, na którym warto budować dalej.