Kubuś przeszedł w saudyjskiej klinice King Abdullah Medical City dwie operacje ratujące mu życie. Urodził się z rzadką chorobą – zespołem krętości tętnic.
W Polsce był jedynym dzieckiem ze zdiagnozowanym ATS.
Schorzenie to polega na nieprawidłowym przebiegu naczyń krwionośnych oraz powiązanych z tym dolegliwościach. Kubuś był karmiony przez sondę, szybko się męczył, miał skoki ciśnienia i często trafiał na intensywną terapię. Rodzice zdawali sobie sprawę z tego, że ich dziecko może w każdej chwili umrzeć.
Z pomocą specjalistów znaleźli klinikę w Arabii Saudyjskiej, która z sukcesem operuje tego typu wady. Niestety, na ten skomplikowany zabieg i przelot potrzeba było pół miliona złotych. Na ich zebranie rodzina miała tylko miesiąc. W akcję zaangażowało się grono osób z Jarosławia. Zbiórka pieniędzy trwała w szkołach, w przedsiębiorstwach, organizowane były koncerty, festyny i zabawy. I udało się zebrać wymaganą kwotę.
Kubuś z tatą poleciał samolotem medycznym z Rzeszowa do Rijadu. Było to tuż po pierwszych urodzinach małego jarosławianina. Pierwszą operację maluch przeszedł w listopadzie. Trwała 15 godzin. Lekarze byli zadowoleni z jej efektów, ale mały pacjent przez pewien okres przebywał w śpiączce. Przyszły kolejne dobre wiadomości. Okazało się, że operacje Kubusia sfinansował król Arabii Saudyjskiej Salman bin Abdulaziz al Saud, a za uzbierane pieniądze można było pokryć m.in. koszty specjalistycznego transportu medycznego.
Drugą operację przeprowadzono na początku lutego. Maluch wracał do zdrowia, zaczynał się bawić i stał się ulubieńcem zespołu saudyjskiej kliniki. Chętnie pozował do zdjęć z personelem. Od początku kwietnia mały pacjent funkcjonuje już bez tlenu i sondy.
Szkoda że artykuł nie wspomina o tym, że w czasie gdy Kubuś był jeszcze śmiertelne chorym półroczniakiem, jego rodzice mieli dość sił, by spłodzić kolejne, czwarte już (!) dziecko.