Za ponad 120 tysięcy dolarów George Zimmerman sprzedał broń, z której zastrzelił w 2012 roku Trayvona Martina. Aukcja wzbudziła kontrowersje, ale matka zabitego 17-latka podkreśla, że nic gorszego od śmierci jej syna nie może się już wydarzyć.
– Przeżyłam wiele bólu. Straciłam 17-letniego syna, który nie był uzbrojony. Co jeszcze może się stać? Co jeszcze może podrażnić to serce? – retorycznie pyta Sybrina Fulton w rozmowie z florydzką telewizją WSVN.
Czarnoskóry Martin zginął 26 lutego 2012 roku w Sanford na Florydzie. Biały sprawca twierdził, że działał w samoobronie. Zabójstwo doprowadziło do protestów i napięć na tle rasowym w całych Stanach Zjednoczonych.
– Ludzie patrzą na mnie i zastanawiają się, jak mogę się uśmiechać. To nie tak, że jestem szczęśliwa. To spokój, który mam w sobie – mówi matka ofiary.
Zimmerman stwierdził kiedyś, że rodzice nie wychowali Martina w odpowiedni sposób. „On zaatakował obcą osobę, próbował mnie zabić”, mówił. Fulton nie chce poświęcać strzelcowi najmniejszej uwagi. Podkreśla, że teraz skupia się na działalności fundacji imienia syna. – Miłość niweluje całe zło, wszystko co złe w mojej głowie. Mogłabym się skupić na złych sprawach, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, co mam w sercu, ważne jest pomaganie innym – powiedziała.
(łd)