Jak daleko nam w pozytywnym myśleniu do Szwajcarów? A może jak blisko? Bydgoski uniwersytet jako jedyny w Polsce bierze udział w europejskim programie badającym poziom nadziei wśród Europejczyków. Badanie było przeprowadzone pod patronatem Polska Press Grupy.
Właśnie zakończone zostało badanie ankietowe w projekcie „Hope Barometer 2015” (ang. barometr nadziei). Przez dwa tygodnie na przełomie listopada i grudnia na pytania o to, czym jest nadzieja, i czy ją mamy, odpowiedziało 536 Polaków, 1299 respondentów z Niemiec oraz 9100 mieszkańców Szwajcarii. Ze wstępnych wyników badania wynika, że najważniejszym źródłem nadziei na przyszły rok dla Polaków są najbliżsi: mąż, żona, sami dla siebie, a także rodzice, przyjaciele i dzieci.
– Nie pokładamy nadziei w żadnej mierze w politykach, rządzie, biznesmenach i menedżerach. Najmniej nadziei spodziewamy się jednak od osób z sektora bankowego, finansistów i ubezpieczycieli – wyjaśnia dr hab. Paweł Izdebski, szef Zakładu Psychologii Ogólnej i Psychologii Zdrowia na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, który wspólnie z prof. Elżbietą Kasprzak prowadzi projekt „Hope Barometer 2015”.
„Respondenci ze Szwajcarii i Niemiec także wskazują na współmałżonków i siebie samych jako dwa najważniejsze źródła nadziei oraz w dalszych wskazaniach na przyjaciół, rodziców i dziadków” – czytamy w raporcie z badania. „Różnica dotyczy dwóch źródeł nadziei. Pierwsza z nich to wskazanie przez Polaków Boga jako ważniejsze źródło niż uczynili to Szwajcarzy i Niemcy.”Druga to stosunek do władzy. – Polacy zawiedzeni polityką oraz nieokrzepłą demokracją nie oczekują nadziei od tej grupy decydentów – wyjaśnia Izdebski.
Jest jeszcze jedna istotna różnica. Ale dotyczy ona już nie nadziei jako takiej, a życzeń. – Ani dla Niemców, ani dla Szwajcarów pieniądze nie są wartością samą w sobie. Nasi zachodni sąsiedzi nie życzą sobie ich nawzajem. U nas wciąż jest inaczej -mówi psycholog.
– Potwierdza się wniosek i nie jest to jakieś odkrycie – że najbardziej ufamy bliskim. Zmiany społeczne, polityka, gospodarka nie mają tu większego znaczenia. We Francji podobne badania były robione krótko przed ostatnimi zamachami. Ankietę zamieściła na swoich łamach jedna z gazet. Po zamachach, które wstrząsnęły krajem, ludzie właściwie nie wzięli udziału w badaniu. Ankietę z cyklu „Hope” jako pierwsi rozpoczęli właśnie Szwajcarzy sześć lat temu. Projektem zajmują się naukowcy dr Andreas Kraft i Andreas M. Walker z uniwersytetów Saint Galen i w Bazylei.
– Mam kontakty z uczelnią Saint Galen, tam właśnie po raz pierwszy usłyszałem o ankiecie. Postanowiliśmy przystąpić do projektu. Chcemy badanie powtórzyć w listopadzie przyszłego roku. Wtedy będziemy mieli skalę porównawczą na gruncie polskim. To jedyne tego rodzaju badanie w krajach Unii Europejskiej (tu wyjątek stanowi tylko Szwajcaria). Pytania są formułowane po angielsku, niemiecku, czesku, francusku i po polsku.
Odpowiadali na nie tylko internauci, bo pytania były dostępne w sieci. – Nie jest przypadkiem, że badanie zostało przeprowadzone przed końcem roku – zaznacza prof. Izdebski. – Czas przed świętami, oczekiwanie początku nowego roku sprzyja podsumowaniom, refleksji jakie nadzieje wiążemy z przyszłością – wyjaśnia prof. Izdebski.Polacy od lat znajdowali się w ogonie narodów europejskich, które socjologowie i psychologowie brali pod lupę badając nastroje społeczne, poziom zadowolenia i status życia. Ale z „Diagnozy społecznej 2015” opublikowanej ostatnio przez prof. Janusza Czapińskiego wynika, że jest lepiej. Respondenci w tym konkretnym badaniu deklarują, że żyje im się lepiej. A ponad 83,5 proc. Polaków mówi o sobie jako o dosyć lub bardzo szczęśliwych ludziach. To oczywiście statystyka, ale pokazuje, jak zaznaczają autorzy „Diagnozy” pewien trend.
– Sam nie prowadziłem podobnych badań – mówi Izdebski. Wspomina jednak, że rola nadziei w mechanizmach psychologicznych zawsze pozostawała w kręgu jego zainteresowań. Jeszcze w połowie lat 90. bydgoski naukowiec rozpoczął wyjątkowy projekt pomiaru nadziei w… przysłowiach. – Zajmowałem się psychoonkologią badawczą. Badałem, co się dzieje z ludźmi zmagającymi się często z nieuleczalną chorobą – wyjaśnia Izdebski.Skąd pomysł na pomiar za pomocą przysłów? Użycie takiego „metaforycznego” narzędzia badawczego było konieczne ze względu na osoby, które brały udział w badaniu. Naukowcy nie mogli wprost pytać ludzi chorujących na raka o to, jak oceniają swoje życie.
– Zebraliśmy pulę przysłów i ludzie oceniali, jak się do nich ustosunkowują – tłumaczy Izdebski. – Z tamtych badań zapamiętałem między innymi to, że nadzieja jest jedną z najsilniejszych motywacji do życia. Rozmawiałem z ludźmi, którzy byli dzień, dwa dni przed śmiercią. I zawsze coś im tam kołatało, że jednak jest jakaś szansa na wyjście z choroby. Takie myśli towarzyszą ludziom nawet wtedy, kiedy wydaje się, że traci się już wszystko. Projekt był ciekawy, ale koniec końców został przerwany. Test, który wtedy opracowaliśmy niedostatecznie spełniał wymogi psychometryczne.
Maciej Czerniak AIP