2.2 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024

Zamieszki w Białymstoku po śmierci Pawła Klima. Manifestanci z Barszczańskiej zaatakowali policję

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Interwencja policji na Barszczańskiej w Białymstoku. Po śmierci Pawła Klima mieszkańcy zorganizowali marsz, który zakończył się zamieszkami przy III komisariacie policji. W ruch poszły jajka, ziemniaki, butelki i kamienie.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Pokojowa manifestacja zamieniła się w poważne zamieszki. W ruch poszły jajka, ziemniaki, w końcu kamienie i butelki. Starosielce, godz. 17. Na ulicy Barszczańskiej zbierają się mieszkańcy. Dzieci, nastolatki, dorośli wszyscy chcą wziąć udział w marszu. Nie ma organizatora. Ludzie zebrali się spontanicznie.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Ktoś rozsyła przez dzieci informację, aby spotkać się pod kościołem na Klepackiej. W pewnym momencie kilka osób rusza w stronę ulicy Meksykańskiej. Tłum idzie za nimi. Kordon policji eskortuje manifestantów. Funkcjonariusze zatrzymują samochody, aby protestujący mogli przejść spokojnie ulicą. Około dwustu osób krzyczy do eskortujących ich policjantów: Mordercy! Padają przekleństwa. Niektórzy śmieją się. Inni prowokują mundurowych.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Pochód skręca na Popiełuszki i kieruje się w stronę III komisariatu przy Wrocławskiej. Gdy docierają na parking sklepu Piotr i Paweł, funkcjonariusze już na nich czekają. Manifestanci żądają widzenia z rzecznikiem policji i odpowiedzi na pytanie: dlaczego zginął Paweł. Kilka osób wychyla się z tłumu. Chcą rozmawiać z przełożonymi funkcjonariuszy.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Tłum zaczyna wyzywać policjantów. Po przekleństwach lecą jajka. Ktoś kupił je w pobliskim sklepie. Te trafiają w policyjne tarcze, zaparkowane samochody i naszego fotoreportera. Gdy w spożywczym kończą się jajka w ruch idą ziemniaki. Wściekły tłum co chwila wygraża mundurowym i żąda wyjaśnień śmierci kolegi.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Chcą wydania policjantów, którzy interweniowali tego dnia na Barszczańskiej. Pytają, dlaczego ci funkcjonariusze nie zostali do tej pory zawieszeni. Policja wzywa do rozejścia się. Tłum nie ustępuje. W końcu kilka osób prowadzi manifestantów z powrotem na Starosielce.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Kilkunastu nastolatków przedziera się przez kordon policji i ucieka przez Wrocławską. Funkcjonariusze łapią dzieciaka. W tym momencie zza ulicy zaczynają lecieć kamienie wielkości pięści. Kilka trafia w zaparkowane przed komisariatem samochody. Niektóre dosięgają policjantów. Omal nie dostają postronni świadkowie. Wszyscy zmierzają Wrocławską w kierunku dworca PKP Starosielce. Policja eskortuje manifestantów.

foto Andrzej Zgiet
foto Andrzej Zgiet

Dramat rozegrał się w miniony czwartek na balkonie bloku przy ul. Barszczańskiej.  W sobotę 34-letni Paweł Klim zmarł.  Prokuratura bada sprawę. Sprawdzi, czy śmierć białostoczanina to wina policjantów. Interwencję trójki policjantów nagrała jedna z sąsiadek Pawła. Na filmie słychać jej krzyki i prośby, by zostawili Pawła w spokoju. By go nie kopali i nie dusili.

Zaczęło się od tego, że w czwartek po południu partnerka Pawła Klima wezwała do niego pogotowie. Powiedziała, że Paweł nie bierze leków, a choruje na schizofrenię, odmawia jedzenia. Ma wahania nastroju – od apatii do silnego pobudzenia. Załoga karetki wezwała policję. Gdy w mieszkaniu pojawili się mundurowi, interwencja przybrała dramatyczny obrót.

Policjanci tłumaczą, że siedzący na balkonie 34-latek nagle ocknął się z odrętwienia i stał się agresywny. – Wymachiwał rękami, kopał, gryzł, odpychał funkcjonariuszy. Policjantom udało się go położyć na ziemi i założyć kajdanki. Mimo to mężczyzna nadal się szarpał, był agresywny i pobudzony – mówi podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji. W pewnym momencie Paweł przestał się ruszać. Nie oddychał. Ratownicy rozpoczęli reanimację. Na ekranie monitora widzieli tylko poziomą kreskę. Udało się przywrócić akcję serca.

Podinsp. Andrzej Baranowski interwencję policjantów oglądał na filmie, który trafił do sieci. Mówi, że nie widział na nim zadawanych uderzeń, ani duszenia. – Jeżeli są używane środki przymusu, badamy zasadność i prawidłowość interwencji. Niezależnie od tego powiadomiliśmy prokuraturę – mówi podinsp. Baranowski. Dodaje, że czekają na wyniki zarówno postępowania wewnętrznego, jak i prokuratorskiego.

Dowiedzieliśmy się jednak, że czwartkowa interwencja wywołała w komendzie burzę. Funkcjonariusze ostro krytykują zachowanie kolegów. – Policjantka powinna zostać wywalona ze służby w trybie natychmiastowym – uważa jeden z naszych policyjnych informatorów. Dużo emocji wzbudza owa użyta przez policjantów siła fizyczna i gaz, którym został potraktowany Paweł Klim. – Zanim wbiegliśmy do Pawła na górę, już tam była chmara policjantów. Nie chcieli nas wpuścić, nic powiedzieć. Zbiegli się sąsiedzi. Widzieliśmy, jak sanitariusze wbiegają z tlenem, tym sprzętem do reanimacji. Baliśmy się. W końcu znieśli Pawła w takim jakby worku. Widok był straszny. Pojechaliśmy do szpitala. Pani doktor wyszła do nas i powiedziała, że neurologicznie stan jest fatalny – opowiadała nam szwagierka Pawła Małgorzata Korolczuk.

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520