Od dziś przez 30 dni w Tajlandii obowiązuje żałoba po śmierci króla. Bhumibol Adulyadej zmarł wczoraj w szpitalu w Bangkoku w wieku 88 lat. Był najdłużej panującym monarchą na świecie.
Król Bhumibol Adulyadej panował w Tajlandii przez siedem dziesięcioleci. Pomimo problemów ze zdrowiem, z którymi borykał się w ostatnich latach, jego śmierć jest dla Tajów szokiem. Był powszechnie szanowanym monarchą.
Uznawano go za gwaranta stabilności kraju, w którym tylko w ciągu ostatnich dziesięciu lat dwukrotnie dochodziło do przewrotów wojskowych.
Żałoba po śmierci króla potrwa aż 30 dni. Zamknięto część barów i miejsc rozrywki, choć zwraca się uwagę, że władzie nie ingerują w decyzje właścicieli poszczególnych lokali. Od dziś w Tajlandii działa też specjalna linia telefoniczna, której pracownicy mają wspierać obywateli podczas okresu żałoby.
Śmierć króla Bhumibola wywołuje pytania o przyszłość Tajlandii. Uznawany za następcę tronu książę Vajiralongkorn nie cieszy się tak dużym zaufaniem społecznym, jak jego ojciec. Okres transformacji władzy będzie też sprawdzianem dla rządzącej krajem wojskowej junty.
Tomasz Sajewicz / Tajpej