Irak wprowadził trzydniową żałobę narodową. To skutek najbardziej krwawych od wielu miesięcy zamachów w Bagdadzie.
W nocy z soboty na niedzielę w eksplozjach w stolicy zginęło co najmniej 125 osób, a 150 zostało rannych.
Wyładowana materiałami wybuchowymi ciężarówka eksplodowała w pobliżu centrum handlowego w dzielnicy Karrada w centralnej części Bagdadu. Siła eksplozji była potężna, a niektóre zwłoki były w tak dużym stopniu spalone, że nie udało się ich zidentyfikować. W kilkanaście godzin po zamachu służby porządkowe wciąż nie mogły uporać się z pobojowiskiem.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Oświadczenie radykałów opublikowała sprzymierzona z nimi agencja prasowa.
W niedzielę na miejsce pojechał iracki premier Hajder al-Abadi, ale jego konwój został obrzucony kamieniami przez wściekłych Irakijczyków. W ten sposób protestowali oni przeciwko bezradności irackich służb bezpieczeństwa. Biuro premiera poinformowało później o wprowadzeniu w całym kraju trzydniowej żałoby.
Inna bomba eksplodowała w tym samym czasie na północy miasta i zabiła pięć osób. To najbardziej krwawe zamachy w Bagdadzie od czasu, gdy miejscowa armia ogłosiła, że odbiła z rąk fanatyków miasto Faludża położone niedaleko stolicy.
Dwa lata temu radykałowie z tzw. Państwa Islamskiego zaczęli przejmować kontrolę nad terenami w Iraku i w Syrii. Od sierpnia 2014 roku międzynarodowe siły pod wodzą Amerykanów wspierają iracką armię w walce z fanatykami. Do tej pory Irakijczykom udało się już m.in. odbić miasta Ramadi, Tikrit i Faludża. W rękach radykałów wciąż jednak pozostaje dwumilionowy Mosul na północy kraju.
TS/IAR/Wojciech Cegielski/BBC/RTR/pbp