Naczelnik TOPR, Jan Krzysztof poinformował, że od północy ratownicy nie wykonywali strzałów poszerzających korytarz w Jaskini Śnieżnej. Od soboty kilkudziesięciu ratowników próbuje dotrzeć do dwóch uwięzionych speleologów.
Szef TOPR tłumaczył na konferencji prasowej, że warunki panujące w jaskini utrudniają prace pirotechniczne. Chodzi o bardzo wysokie stężenie tlenku węgla. Z jego powodu od północy nie udało się wykonać kolejnego strzelania, ani wejść w miejsca, w których wykonano poprzednie.
Jan Krzysztof przypomniał, że w korytarzu jest bardzo ciasno – ratownicy pracują tam na leżąco, nie mając niemal wcale wokół siebie przestrzeni. W takich warunkach „wiercenie i zakładanie ładunków, a także ewentualne wycofanie przy jakimkolwiek zasłabnięciu jest po prostu niemożliwe” – podkreślił naczelnik TOPR.
Jan Krzysztof dodał, że z akcji wycofuje się obecnie niemogąca działać ekipa oraz ratownicze służby górnicze z kamerą. Szykuje się natomiast do wejścia kilkunastoosobowa grupa ratowników-pirotechników i osoby transportujące sprzęt.
By móc kontynuować poszerzanie korytarzy, ratownicy muszą rozwiązać problem wentylacji. Liczą, że mogą w tym pomóc pompy. Dzięki odpompowaniu wody, mają nadzieję „wytworzyć przestrzeń”, która ułatwi cyrkulację powietrza, co pozwoli na dalsze prowadzenie prac pirotechnicznych.
W akcji służby ratunkowe chcą użyć kilku pomp zasilanych 12-voltowymi akumulatorami. Jak mówił szef TOPR, ratownicy mogą je w małych częściach przetransportować przez przez ciasne korytarze, drogą którą wchodzili zaginieni.
Pompy pozwolą na miejscu odprowadzić napływającą wciąż wodę. Jak mówił Jan Krzysztof, jej poziom wydaje się w jaskini nie zmieniać.
Jaskinia Śnieżna to najgłębszy i najdłuższy system jaskiniowy w Polskich Tatrach. Długość korytarzy położonej w Małołączniaku jaskini sięga 23 kilometrów, a różnica poziomów to ponad 800 metrów.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/P. Pawlica & wcześn./jl/to/