Pod Giewontem nie milkną echa czwartkowego dramatu, do jakiego doszło przy ul. Smrekowej. Na jeden ze stojących tu domów napadł w ten dzień chory psychicznie 30-letni mężczyzna (Andrzej Ł.), który zabił 72-letnią kobietę a jej 76-letnią siostrę poważnie ranił.
Wszystko wskazuje na to, że napastnik zrobił to bez wyraźnego powodu i nie znał wcześniej swoich ofiar. W piątek do redakcji „Tygodnika Podhalańskiego” przyszła matka i siostra napastnika. Powiedziały one dziennikarzom, że ich brat (i syn) kilka dni wcześniej odstawił leki i wpadł w psychozę. Kobiety prosiły policję o złapanie go już dzień przed zabójstwem. Mundurowi odmówili twierdząc, że skoro nie jest on agresywny, nie ma podstaw do zatrzymania.
– Tym samym policja mówi prawdę. Jeśli mężczyzna nie był ubezwłasnowolniony (o co w przypadku tak ciężkiej choroby powinna zadbać rodzina) i faktycznie nie łamał przed morderstwem prawa to zgodnie z przepisami nie było możliwości go legalnie zatrzymać – mówią prawnicy, których spytaliśmy o zdanie.
Tomasz Mateusiak (aip)