Władze Seattle wszczęły śledztwo w sprawie wycinki ponad 150 drzew, które znajdowały się na terenie należącym do miasta.
Drzewa rosły na powierzchni półtora akra. W styczniu zostały wycięte, co oburzyło wielu mieszkańców. Pete Holmes, prawnik reprezentujący Seattle, podkreśla, że był to akt „całkowicie nielegalny”, który może zostać uznany za poważne przestępstwo, ponieważ straty przekroczyły 5 tysięcy dolarów. I to wyraźnie – w sumie sięgnęły około 100 tysięcy.
O wycince drzew zawiadomił miasto żyjący w pobliżu sąsiad. W lutym miasto otrzymało pismo od prawnika dwóch właścicieli domów, w którym przyznają się do winy. Zaoferowano wypłatę odszkodowania.
Holmes cieszy się, że prawnik zgłosił się do miasta, ale zaznacza, że nie reprezentuje on osoby, która wycięła drzewa. – Chcę znać tożsamość wszystkich zaangażowanych w to osób – powiedział.
(mcz)