14.5 C
Chicago
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Wybory w Gdańsku. Grzegorz Braun na wieczorze wyborczym: „Olbrzymi sukces, mimo manipulacji”. Zapowiedział liczne skargi

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Nieprawidłowości w 30 procentach komisji, w których byli jego mężowie zaufania (byli w połowie komisji). Według Grzegorza Brauna na listach sygnowanych przy odbiorze kart do głosowania znalazły się m.in. podpisy osób zmarłych i obłożnie chorych, karty do głosowania znajdowały się tam gdzie nie powinny, a przy ich pieczętowaniu miało dochodzić do manipulacji. – Hulaj dusza piekła nie ma – mówił kandydat o domniemanych nocnych manipulacjach przy liczeniu głosów. Zapowiadał skargi i zawiadomienia do prokuratury, ale mówił też, że jest zadowolony z efektów swojej gdańskiej kampanii.

 

Sztab Grzegorza Brauna w ostatniej chwili przeniesiono do jego biura wyborczego przy ul. Do Studzienki. W hotelu, w którym miał odbyć się początkowo – jak usłyszeli dziennikarze – rezerwacja została odwołana. Samo wydarzenie niewiele miało wspólnego z tradycyjną imprezą z balonikami czy spotkaniem z wyborcami. Do lokalu, oprócz nielicznych, nie byli wpuszczani „szeregowi” sympatycy polityka, a jedynie przedstawiciele mediów. Kandydat wyszedł do nich dopiero za kwadrans godz. 21 (na tę godzinę zaplanowane zostało zakończenie głosowania) by się przywitać i zapowiedzieć, że wspólnie z pełnomocnikiem zabierze głos… już po zamknięciu urn wyborczych. Rzeczywiście zabrał głos punktualnie, a przemawiał wspólnie ze swoim pełnomocnikiem wyborczym, Włodzimierzem Skalikiem przez bite 40 minut.

 

– W ciągu dzisiejszego dnia dotarły do nas informacje z nie mniej niż jednej trzeciej komisji, w których działali, pracowali, trudzili się pełnomocnicy – nasi mężowie zaufania. To bardzo zła wiadomość: jedna trzecia z połowy komisji, które byliśmy wstanie „obstawić” – powiedział Grzegorz Braun i wspólnie z Włodzimierzem Skalikiem, swoim pełnomocnikiem wyborczym wymieniał rzekome nieprawidłowości. Twierdził, że na listach sygnowanych przy odbiorze kart do głosowania znalazły się m.in. podpisy osób zmarłych i obłożnie chorych, karty do głosowania znajdowały się w pomieszczeniach gdzie nie powinny, a przy ich pieczętowaniu miało dochodzić do manipulacji.

 

Zapowiedział liczne skargi i zgłoszenia do prokuratury. Mówił także o tym, że do kolejnych machinacji może dojść jeszcze tej nocy – podczas liczenia głosów („Hulaj dusza piekła nie ma” – skomentował), jednak szacunkowy wynik podawany przez jedną z radiostacji: 12 procent określił jako „olbrzymi sukces” i entuzjastycznie oceniał swoją kampanię: – Nie zmarnowaliśmy tego czasu. Wykorzystaliśmy te krótkie tygodnie, które nam tu były dane żeby stawiać pytania, prezentować wizję. Natomiast czy media trójmiejskie wnikają w istotę sprawy? Czy media trójmiejskie pomagają gdańszczanom łudzić się co do ich kondycji obecnej, co do przyszłości? – pytał i zachęcał dziennikarzy by pytali m.in. o „łżeprywatyzację” i „łżebohaterów”. – Państwa tłumna obecność tutaj dzisiejszego wieczora jest żywym dowodem tego jak dobrze udała się nam ta kampania. Cel numer jeden zrealizowany: daliśmy gdańszczanom wybór. Z tego co miało być fikcją, z tego co miało być feudalnym dziedziczeniem władzy z podawaniem jej nad głowami gdańszczan z ręki do ręki w ramach układu monopolistów partyjnych, udało nam się zrobić prawdziwą kampanię wyborczą i nie chwaląc się to nasze wejście do akcji odczarowało rzeczywistość w Gdańsku – zaznaczył w innym momencie.

 

Dopytywany przez dziennikarzy Grzegorz Braun nie przesądzał czy zamierza kandydować do Parlamentu Europejskiego z Gdańska. Istotny wątek wystąpienia stanowił fakt rzekomych nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić przy urnach. – Nasi mężowie zaufania byli obecni mniej więcej w połowie obwodowych komisji wyborczych i stąd mamy dość szczegółowe informacje o przebiegu wyborów w tychże komisjach. Chciałbym powiedzieć, że ta grupa osób była bardzo starannie przez nas przygotowana. Przeprowadziliśmy bardzo szczegółowe szkolenie, przeprowadzone przez ekspertów przez nas zatrudnionych – przekonywał z kolei pełnomocnik wyborczy Brauna, Włodzimierz Skalik, który wymieniał „tylko niektóre” nieprawidłowości do jakich doszło przy głosowaniu. – Stwierdzono sfałszowane podpisy na listach wyborców osób, które nie mogły złożyć podpisu. Chodzi tu na przykład o osoby, które w czasie dzisiejszego dnia przebywają w szpitalu i są obłożnie chore. – Lub też przebywają na tamtym świecie, ponieważ zmarły – wtórował mu kandydat. – Również stwierdzono takie przypadki. Przy czym tak jak tutaj – stwierdzono złożenie podpisu przez osobę, która nie mogła być obecna w komisji wyborczej – kontynuował Włodzimierz Skalik. – Stwierdzono, że na listach wyborczych znajdują się osoby – przynajmniej w jednym przypadku – nieżyjące od 25 lat. To co szczególnie dominowało i nas bardzo niepokoi, można powiedzieć ”systemowy błąd”, polegający na tym, że w blisko 30 procentach komisji stwierdzono praktykę przechowywania i to jest nie do pomyślenia, kart wyborczych i pieczęci wyborczych poza lokalem wyborczym.

 

Często w pomieszczeniach, do których pojedyncze osoby będące członkami komisji – najczęściej były to osoby piastujące funkcję przewodniczącego – osoby te wychodziły do tego pomieszczenia, w którym były przechowywane w sposób nielegalny narzędzia wyborcze – dodał. Opisał też incydent, do którego miało dojść w jednej z komisji wyborczych, gdzie kobieta rzekomo podrzuciła ulotki Brauna twierdząc, że zrobił to jeden z jego mężów zaufania. Kto inny miał według Skalika twierdzić, że członkowie ekipy Brauna jeszcze w sobotę (a więc w trakcie trwania ciszy wyborczej) rozprowadzali jego materiały. Kolejny zarzut dotyczył tego, że mężowie zaufania kandydata mieli proponować użycie do stemplowania kart tuszu nie pochodzącego z gdańskiego magistratu, ale różnych kolorów, co „spotkało się z bardzo gwałtowną postawą w wielu komisjach”. – Dla nas jest to zdumiewające, że pan komisarz, cytuję, pisze, że: „sytuacja została opanowana, niezwłocznie. Służby Urzędu Miejskiego dostarczyły do komisji prawidłowe, nowe poduszki z tuszem”. „Prawidłowe”? Ja tego kompletnie nie rozumiem – zaznaczył pełnomocnik kandydata, a Grzegorz Braun dopowiedział: – Urząd Miejski, a nie na przykład komisarz wyborczy. Urząd miejski miałby decydować jaki jest prawidłowy kolor tuszu stosowanego do pieczętowania kart wyborczych.

 

Jak usłyszeli dziennikarze sztab przygotuje komunikat dla mediów na temat stwierdzonych nieprawidłowości, a Grzegorz Braun sugerował, że może dojść do następnych manipulacji: – Jeszcze przecież dzień wyborczy nie zakończył się. Praca komisji trwa. Teraz dopiero: hulaj dusza piekła nie ma, zwłaszcza w tych komisjach, z których wyproszeni zostali nasi mężowie zaufania. Zobaczymy więc jak nas tutaj obliczą, na ile nas wycenili – powiedział.

 

 

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520