Polityczny pat w Irlandii Północnej. Wybory do regionalnego parlamentu wygrywa Demokratyczna Partia Unionistów. Na drugim miejscu – republikanie z Sinn Fein.
Według zasad panujących w kraju, to te partie powinny utworzyć rząd. W gabinecie zawsze muszą bowiem znaleźć się przedstawiciele zwolenników pozostania przy Londynie i przyłączenia się do Dublina. Tyle, że dzisiejsze wyniki, to powtórka rezultatów sprzed dziesieciu miesięcy.
Na początku roku, koalicja DUP i Sinn Feinn rozpadła się przez konflikt dotyczący otwartego na nadużycia programu ekologicznego pilotowanego przez unionistów.
Przewaga DUP nad Sinn Fein stopniała z dziesięciu do jednego mandatu, powodując dymisję jej szefa Mike’a Nesbitta. Unioniści mają teraz w parlamencie regionalnym 28 miejsc. Stronnictwa mają trzy tygodnie, by sformować rząd. Już po ogłoszeniu rezultatów, przywódczyni Sinn Feinn Michelle O’Neill zapowiedziała, że nie chce powrotu do status quo, a unioniści muszą „poważnie zmienić swoje podejście”.
Jeśli konflikt okaże się niemożliwy do rozwiązania, inicjatywa trafi do rządu centralnego w Londynie. Ten ma trzy ruchy. Pierwszy to zwołać kolejne wybory. Analitycy zgadzają się jednak, że jest to mało prawdopodobne. Drugi to nieco przedłużyć czas na negocjacje, jeśli obie strony zasygnalizują, że widzą pole do porozumienia.Trzeci – najbardziej radykalny – zakłada zawieszenie administracji regionalnej i bezpośrednie rządy Westminsteru.
Londyn jednak wysyła sygnały, że jest przeciwny temu rozwiązaniu i chciałby, aby Sinn Feinn i DUP się jednak porozumiały. Zawieszenie regionalnej administracji mogłoby zwiększyć napięcia w regionie nie tak dawno targanym krwawym konfliktem.
Adam Dąbrowski/Londyn