-1.2 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Wrocław procesuje się o miliony złotych

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Sądowe batalie o rozliczenie imprez na stadionie to rozgrywka o dużą stawkę. Są dwa wyroki: miasto raz wygrywa, raz przegrywa.

Gmina Wrocław, a ściślej rzecz ujmując miejska spółka Wrocław 2012 (właściciel stadionu na Pilczycach), wygrała spór sądowy o rozliczenie dwóch imprez w lipcu 2012 r. Chodzi o koncert Queen i piłkarski turniej Polish Masters. Pozwanymi byli Jacek Jastrowicz i Jacek Siębor, znani w branży rozrywkowej wspólnicy spółki cywilnej Event Service. Korzystny dla miasta tzw. wyrok wstępny wydał w środę wrocławski Sąd Apelacyjny. Wyrok przesądza, że wspólnicy Event Service winni są miejskiej stronie pieniądze z powodu strat, jakie przyniosły obie imprezy. Ile? To musi rozstrzygnąć dalsza część procesu. Wyrok jest prawomocny, ale pozwani po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia będą mogli wnieść skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Czego, dodajmy, należy się spodziewać.

 

Sprawa jednak nie jest prosta. Zupełnie inną decyzję, tym razem niekorzystną dla miasta, wydał niedawno Sąd Rejonowy Wrocław Fabryczna. Efektem tej drugiej decyzji jest żądanie, jakie wysunął syndyk firmy Dynamicom, która zbankrutowała w 2012 r. Syndyk chce od stadionowej spółki 6 mln zł. I dokładnie za to samo, o co chodziło w pierwszym orzeczeniu, czyli za dwie imprezy sprzed trzech lat. Tu musimy wyjaśnić, że zorganizowało je konsorcjum dwóch firm: Dynamicomu i Event Service. Zaraz po imprezach doszło do sporu, którego efektem jest dzisiejsza, niezwykle skomplikowana sytuacja.

 

Już po imprezach zerwane zostały w 2012 r. umowy na ich organizację. Zrobił to Dynamicom. Argumentował, że miasto nie wywiązało się ze swojej części umowy – nie zapłaciło całej umówionej wcześniej kwoty, jaką miało przekazać na turniej i koncert. Magistrat i miejska spółka argumentowali, że wstrzymali cześć płatności, żeby nie powiększać strat, jakie przyniosły obie imprezy. Urzędnicy magistratu i szefowie miejskiej firmy nabrali podejrzeń co do wypłacalności Dynamicomu. Wskazywali, że wcześniej zostało ustalone, ze miasto i organizatorzy imprez po połowie dzielą się zyskami albo stratami. Zdaniem miasta zerwanie umowy przez Dynamicom było nieskuteczne. I dlatego kontrahenci powinni pokryć połowę strat. Stąd wziął się pozew przeciwko wspólnikom Event Service i zgłoszenie stosownych roszczeń finansowych do syndyka Dynamicomu. Jednak syndyk roszczeń miasta nie uznał. Ocenił, że Dynamicom słusznie zrobił zrywając umowę. Po dwuletnim sporze na ten temat zapadło postanowienie sądu rejonowego korzystne dla syndyka. Wydał je sędzia komisarz nadzorujący postępowanie w sprawie bankructwa Dynamicomu. Refleksje strony miejskiej w sprawie wiarygodności czy wypłacalności Dynamicomu sędzia komisarz uznał za „co najmniej spóźnione”. Ocenił, że trzeba było o tym myśleć przy zawieraniu umowy. Spółka stadionowa zaskarżyła tę decyzję. Teraz sprawa trafi do Sądu Okręgowego.

 

Syndyk już wystąpił do spółki Wrocław 2012 z wezwaniem do ugody przed sądem. Spółka nie chce ugody, bo jest pewna, że syndyk i sędzia komisarz nie mają racji. Dlaczego? Choćby dlatego, że w sporze ze wspólnikami Event Service sąd apelacyjny uznał zerwanie umowy przez Dynamicom za niesłuszne i nieważne. Wniosek? To nie miejska spółka musi płacić, lecz jej należą się pieniądze. Nie tylko od Siębora i Jastrowicza , lecz też od syndyka zarządzającego masą upadłości Dynamicomu. Co teraz? Obie decyzje będą jeszcze oceniane, jedna przez Sąd Najwyższy, druga przez okręgowy. Pewne jest jedno – na ostateczne rozliczenie turnieju i koncertu długo jeszcze będziemy musieli czekać.

, foto Paweł Relikowski

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520