7.1 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Wolbrom: Podpalił swoją żonę i dostał 25 lat więzienia za zabójstwo

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Sąd Okręgowy w Krakowie ogłosił wczoraj wyrok 25 lat więzienia dla Mirosława W. z Wolbromia. Mężczyzna w nocy z 27 na 28 sierpnia 2016 roku oblał benzyną swoją żonę leżącą w łóżku, a potem podpalił. Prokurator oskarżył go o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Żądał dla Mirosława W. dożywocia.

 

Wyrok nie jest prawomocny. Mirosław W. twierdzi, że nie pamięta, żeby podpalił żonę. Obciążają go jednak zeznania rodziny, w tym nieżyjącej już żony. Na salę rozpraw wszedł z kajdankami na rękach, w obstawie policji. Krótko przystrzyżony, w okularach, szczupły. Od ponad roku siedzi w areszcie. Kiedy sędzia odczytywała wyrok, z twarzy oskarżonego nie dało się odczytać żadnych emocji. Nikt z najbliższej rodziny nie pojawił się w sądzie. Sąd stwierdził, że Mirosław W. działał w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia żony Bernadetty. Nie miał żadnych wątpliwości co do winy oskarżonego. Po ogłoszeniu wyroku dziennikarze zostali wyproszeni z sali. Uzasadnienie było niejawne.

Pięcioosobowa rodzina mieszkała w małym domu w Wolbromiu. Nie było tam większych konfliktów. Mężczyzna jednak pił i wtedy stawał się nieobliczalny. Feralnej nocy wrócił późno do domu. Był pijany. Przebieg zdarzeń znany jest dzięki relacji dzieci i żony. – To mój nietrzeźwy mąż oblał mnie benzyną i podpalił – wyznała strażakom Bernadetta W., zanim zajęli się nią wezwani lekarze. Wcześniej jej dzieci – obecnie 18-letni Albert i 15-letnia Kamila – słyszały awanturę w pokoju rodziców (Mirosław W. był ich ojczymem). Syn i córka pobiegli, próbowali zapobiec tragedii, chcąc wyrwać zapalniczkę z ręki mężczyzny, a potem gasili płonącą kobietę. Poparzenia były bardzo rozległe, chociaż początkowo Bernadetta była przytomna. Jeszcze zdążyła zadzwonić na policję i do kuzynki. Wskazała też miejsce, gdzie udał się mąż. Faktycznie tam leżał pijany. Miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Został zatrzymany.

Mirosław W. nie przyznawał się do winy. Zasłaniał się upojeniem alkoholowym i niepamięcią. W kolejnych zeznaniach próbował się usprawiedliwiać. Twierdził, że został sprowokowany, bo żona od lat go poniżała i ośmieszała. Rzekomo chciał ją tylko wystraszyć. Polał benzyną i miał w ręce zapalniczkę, ale nie wie, co się stało później. – Nie pamiętam, czy żona się broniła i jak doszło do jej podpalenia – zeznawał na swoim procesie. Podczas pożaru doznał tylko lekkich oparzeń. Najmłodsza, wspólna córeczka małżeństwa, teraz 5-letnia Jadzia miała poparzone ręce. Kobieta została przetransportowana helikopterem do szpitala Rydygiera w Krakowie, gdzie lekarze ponad dwa miesiące walczyli o jej życie.

Rodzina cały czas żyła nadzieją. Stan pacjentki raz się poprawiał, raz pogarszał. Zmarła 1 listopada zeszłego roku. Miała poparzone 70 proc. ciała. Dzieci mieszkają teraz razem z babcią w komunalnym mieszkaniu. Ich dom rodzinny spłonął. – Radzą sobie jakoś. Albert gra w Przeboju Wolbrom, Kamila tańczy w zespole w domu kultury – opowiada znajomy rodziny. – Tylko, że kolejny raz zasiądą do wigilii bez swojej mamy – dodaje.

aip

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520