Prochy Charlesa Mansona, zmarłego w niedzielę przywódcy bandy, która latem 1969 roku dokonała dwóch wstrząsających zbrodni w Los Angeles, zabijając m.in. aktorkę Sharon Tate – żonę Romana Polańskiego, mogą spocząć na Florydzie, jeśli zostanie spełnione życzenie jego wnuka.
Jason Freeman, mieszkający w Bradenton trener osobisty, bokser i zawodnik mieszanych sztuk walki, stwierdził, że chciałby, żeby jego dziadka skremowano w Kalifornii, a następnie prochy przetransportowano do „Słonecznego Stanu”.
– Zanim podejmę racjonalną decyzję na temat kolejnego kroku, chciałbym mieć pozostałości dziadka przy sobie. Udam się do Kalifornii tak szybko, jak to będzie możliwe – stwierdził.
Zgodnie z kalifornijskim prawem, jeśli po zwłoki więźnia nie zgłosi się członek rodziny lub wyznaczony reprezentant, zostaną one skremowane w ciągu nie mniej niż dziesięciu dni kalendarzowych od czasu jego śmierci.
Freeman jest synem Charlesa Mansona Jr, jednego z co najmniej trójki dzieci Mansona. Manson Jr, który zmienił imię i nazwisko na Jay White, aby odciąć się od ojca, popełnił samobójstwo w 1993 roku.
(łd)