Włoskie media podkreślają, że rozpoczęta dziś pielgrzymka papieża do Birmy i Bangladeszu jest najtrudniejsza z jego dotychczasowych podróży. Papież musi zachować szczególna delikatność w tym rejonie świata. Dziś rano czasu europejskiego Franciszek wylądował w Rangunie, dawnej stolicy Birmy.
Watykanista „Corriere della Sera” Luigi Accatoli pisze o karkołomnej misji papieża do krajów, w których panuje ogromna bieda i brak politycznej stabilności. Wskazuje na napięcia między Birmą i Bangladaszem. Chodzi o muzułmańską mniejszość Rohingya, która jest prześladowana w buddyjskiej Birmie. Muzułmanie schronienia szukają w Bangladeszu. Papież kilkakrotnie ujmował się za tą mniejszością. Włoskie media zastanawiają się czy papież w jutrzejszym przemówieniu do rządu Birmy i korpusu dyplomatycznego w Rangunie użyje słowa „Rohingya”. Kościoły obu krajów apelowały, by tego nie robił, bo może to wywołać gwałtowaną reakcję radykalnych ugrupowań buddyjskich. Accatoli pisze, że papież w swoich przemówieniach musi się również liczyć z tym, że przysłuchiwać im się będą z uwagą władze Chin i Indii.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Piotr Kowalczu/kj