Emerytowany robotnik portowy przyczynił się do złapania ponad tysiąca kieszonkowców, grasujących w autobusach w Genui.
Po 30 latach zakończył swą niecodzienną misję. Łowca kieszonkowców postanowił, że będzie już zwykłym pasażerem komunikacji miejskiej, ale gdy będzie trzeba nie odwróci się w drugą stronę.
Mężczyzna rozpoczął swą misję trzydzieści lat temu, po tym, jak kieszonkowcy okradli i poturbowali jego żonę. Ponieważ był z zamiłowania fotografem, postanowił nie rozstawać się w autobusie z aparatem. W wielu przypadkach jego zdjęcia wykorzystywano w listach gończych za złodziejami. Były one też dowodem na kolegium lub w sądzie. Dopiero po 29 latach tej działalności otrzymał od zakładu komunikacji miejskiej bezpłatny bilet na wszystkie linie. Wcześniej podróżował na własny koszt.
Żegnając się z dobrowolną służbą łowca kieszonkowców powiedział, że jeśli będzie świadkiem próby okradzenia pasażera, to i teraz, choć jest w stanie spoczynku, nie zawaha się wystąpić w jego obronie.
IAR/Marek Lehnert/Rzym/MCM/moc