Do 10 wzrosła liczba zabitych w katastrofie kolejowej, do której doszło w Apulii, na południu Włoch.
Służby ratownicze dodają iż liczba ofiar może wzrosnąć, gdyż akcja ratownicza trwa w trudnych warunkach.
Ze zniszczonego wagonu udało się ratownikom wydobyć maleńkie dziecko. Doznało ono ogólnych obrażeń, ale zdaniem lekarzy będzie żyło.
Z nieznanych powodów najechały na siebie pociągi jadące w przeciwnych kierunkach na trasie między dwoma położonymi nad morzem miastami Bari i Barletta. Większość osób podróżujących pociągami dojeżdżała do pracy w Brindisi i Bari. Ekipy ratownicze starają się wydobyć z wagonów pasażerów, którzy zostali w nich zakleszczeni. Dramat miał miejsce, jak podały włoskie media w pobliżu miasta Andria. Do wypadku doszło z nieznanych powodów około godziny 11.30. Trasa, na której doszło do wypadku jest zablokowana.
Linię obsługuje firma Ferrotramviaria, ale jej przedstawiciele nie chcą wypowiadać się o ewentualnych przyczynach wypadku.
Na miejscu pracują zespoły medyczne, są też strażacy oraz policjanci, którzy zabezpieczyli cały teren. Okoliczne szpitale postawiono w stan pogotowia, potrzebna jest między innymi krew dla rannych. Najciężej poszkodowanych pasażerów pociągów przewożą do lecznic helikoptery.
Premier Włoch Matteo Renzi zapowiedział wnikliwe śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy..
Kazimierz Sikorski(aip)/AP Photo