17 górników kopalni gipsu we wschodnich Chinach od dwóch dni uwięzionych jest pod ziemią. Po dwóch dniach trwania akcji ratunkowej właściciel zakładu popełnił samobójstwo.
Kopalnia gipsu w mieście Linyi w prowincji Szantung zawaliła się w piątek. Wciąż nieznane są przyczyny tragedii. W wypadku zginął jeden górnik, a czterech zdołało uciec. Pozostali zostali jednak uwięzieni pod ziemią. Jak podaje BBC, ratownicy wciąż próbują uwolnić 17 mężczyzn, a do tej pory wydostali siedmiu. Udało się wydrążyć dziurę, przez którą służby próbują dostarczyć górnikom wodę i żywność. Niektórzy z nich znajdują się jednak w innej części podziemnych korytarzy.
Podczas trwania akcji ratunkowej doszło do innej tragedii. Ma Congbo, prezes firmy Yurong, do której należy kopalnia, w niedzielę, dwa dni po katastrofie, popełnił samobójstwo. Około godziny 20 czasu lokalnego mężczyzna utopił się w studni na terenie kopalni. Na razie nieznane są dokładne motywy śmierci mężczyzny.
To kolejny wypadek przemysłowy w Chinach w ostatnich dniach. Tydzień temu ziemia osunęła się w południowym mieście Shenzhen, kiedy runęła wielka budowlana konstrukcja. Zginęła jedna osoba, a 75 wciąż jest zaginionych i, jak przypuszczają władze, już prawdopodobnie martwych. W zeszłym roku w samych wypadkach w kopalniach w Chinach zginęło 931 osób. To jednak mniej w porównaniu z 2002 r., kiedy życie straciło 7 tys. górników.
Aleksandra Gersz AIP