Ateny potępiają brutalność macedońskiej policji w nadgranicznym Idomeni. Wczoraj doszło tam do kolejnych starć z migrantami, którzy domagali się otwarcia granicy. Prawie trzystu uchodźców potrzebowało opieki medycznej po tym, jak macedońskie służby użyły przeciwko nim gazów łzawiących i innej broni.
Grecki Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził, że pobici to przyszli dżihadyści, bo nadmierne używanie siły nie jest żadnym rozwiązaniem. Z kolei prezydent Grecji Prokopis Pawlopulos oświadczył, że kraj który zachowuje się tak jak Macedonia, nie powinien należeć ani do Unii Europejskiej, ani do NATO. Zdaniem organizacji Lekarze bez Granic ponad dwieście osób miało problemy z oddychaniem, trzydzieści odniosło rany od gumowych pocisków, a siedem trafiło do szpitala po wczorajszych zamieszkach na granicy. Kilkuset migrantów, którym ktoś rozdał ulotkę w języku arabskim o otwartym przejściu granicznym demonstrowało tam przy kolczastym płocie i próbowało sforsować granicę. Zdaniem świadków macedońska policja, która użyła siły wobec uchodźców, weszła na teren Grecji.
Napięcie na granicy grecko – macedońskiej rośnie od czasu, kiedy Macedonia w ślad za innymi krajami regionu uniemożliwiła podróż migrantów do środkowej i północnej Europy. W okolicy Idomeni jest ponad 11 tysięcy osób.
IAR/Beata Kukiel-Vraila, Ateny/łp