Wysokie temperatury i brak opadów spowodowały obniżenie poziomu wody w Warcie. Cierpią na tym ryby, a właściciele łodzi i kajakarze załamują ręce.
W poniedziałek wodowskaz znajdujący się przy moście Świętego Rocha wskazywał 121 cm. Aktualne dane pokazują, że w ciągu miesiąca poziom wody w Warcie spadł. Potwierdza to Regionalny Związek Gospodarki Wodnej w Poznaniu.
– Rzeczywiście, poziom wody jest coraz niższy. Według prognoz IMGW w kolejnych dwóch dniach może się jeszcze obniżyć o jeden centymetr – mówi Jarosław Władczyk z biura prasowego RZGW w Poznaniu. Niski stan wody w rzece nie jest bezpieczny dla ruchu wodnego. Już w sobotę z tego powodu przystanek Tramwaju Wodnego „Szeląg” został wyłączony z użytku. – Normalnie odbywa się za to ruch na odcinku od mostu kolejowego na Garbarach do mostu Przemysła. Brak utrudnień w Poznaniu jest zasługą zastosowania tzw. opasek betonowych, które pozwalają na żeglugę nawet przy dalekim od normy poziomie wód – tłumaczy Marcin Krześlak, kapitan statku „Bajka”. Jednak w podpoznańskich miejscowościach poziom Warty jest dużo niższy. – Z moich informacji wynika, że już poza granicami Poznania, w niektórych miejscach, Warta jest niemal zupełnie sucha. Jej poziom to 18-20 cm – mówi M. Krześlak.
Niski poziom rzeki martwi przede wszystkim prywatnych właścicieli sprzętu wodnego. – Prawdę mówiąc, sytuacja jest dramatyczna już od zeszłego roku, po Warcie nie da się normalnie pływać. Są miejsca, gdzie poziom wody wynosi zaledwie 25-30 cm, co po prostu uniemożliwia pływanie łódkami. Wielu klubowiczów złamało śruby, czy nawet zniszczyło spód łodzi – skarży się Arkadiusz Kasprzak, właściciel łodzi.
Problemy wynikające z niskiego poziomu wody w rzece dotyczą także sportowców. Jak mówią przedstawiciele Wielkopolskiego Związku Kajakowego, w takich warunkach muszą oni liczyć się z dużymi utrudnieniami. – Niski poziom wód w rzece jest zawsze dużą niedogodnością dla kajakarzy. Ryzykują oni uszkodzenie wiosła, czy nawet kajaku, co wiąże się z kosztami naprawy – wyjaśnia Anna Dziamska, wiceprezes WZK. Deficyt wody w rzekach może źle wpływać na żyjącą w nich faunę i florę. – Spadek poziomu wód może mieć zabójcze skutki dla ryb. Woda szybciej się nagrzewa, zmniejsza się poziom tlenu, do tego dochodzi też o wiele większe stężenie ścieków – zauważa Andrzej Łakomy, ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego w Poznaniu. Zalety z niskiego poziomu wody dostrzegają za to niektórzy wędkarze. – Istnieje teoretyczna możliwość, że wędkarze mogą odczuwać pozytywne skutki związane z ułatwieniem dostępu do wcześniej trudnych do osiągnięcia łowisk – przypuszcza Andrzej Łakomy.
Główną przyczyną niskiego poziomu wody w rzekach jest przede wszystkim brak opadów. – Susze hydrologiczne stają się coraz częstsze. Ostatnie lata są bardzo suche. Na to nakłada się bezśnieżna zima, przez którą już w okres wiosenny wchodziliśmy z deficytem wody w rzece, a obecne wysokie temperatury i brak opadów deszczu tego także nie zrównoważyły – wyjaśnia prof. Tomasz Kałuża z Uniwersytetu Przyrodniczego i dodaje: – Co prawda, takie minimum poziomu wody jest dopiero na poziomie poniżej 100 cm, ale jeżeli obecna sytuacja się nie poprawi, to w Poznaniu pójdziemy na rekord i to mało chlubny.
aip