Niezależnie od tego kto wygra tegoroczne wybory w Wielkiej Brytanii – mieszkańców Wysp czeka wzrost wydatków publicznych. Tak wynika z raportu think tanku Resolution Foundation, który przeanalizował obietnice wyborcze Labourzystów i Konserwatystów.
Autorzy piszą, że obie partie zapowiadają skończenie z polityką zaciskania pasa i chcą inwestycji w usługi publiczne.
I lewica, i prawica chcą wydawać więcej. Z analizy think tanku wynika, że jeśli wygrają Konserwatyści i spełnią obietnice, wydatki publiczne osiągną poziom ponad 41 procent PKB. W przypadku zwycięstwa lewicy będzie to 43%.
„Etap bardzo ścisłej kontroli nad naszymi wydatkami, mocniejszej niż w czasach Margaret Thatcher właśnie się kończy – powiedział BBC szef Resolution Foundation Thorsten Bell, dodając: „To były naprawdę ciężkie czasy. Usługi społeczne są pod wielką presją. Politycy wiedzą, że pośród obywateli nie ma już apetytu na taką politykę”
Raport nie pozostawia wątpliwości, że wydatki wrócić mają do poziomu, jaki na Wyspach widziano w latach siedemdziesiątych, przed rządami Margaret Thatcher. Gdy była premierem, Wielka Brytania przesunęła się ku wolnemu rynkowi, postawiła na sektor finansowy. Wzrosły wówczas nierówności społeczne i doszło do gwałtownej deindustrializacji północnej Anglii i Szkocji.
Autorzy raportu spodziewają się, że wzrost wydatków może poprawić jakość usług publicznych, często niedoinwestowanych po latach zaciskania pasa, jakie zarządzili Konserwatyści po kryzysie z 2008 roku.
Jednocześnie raport podkreśla, że ani prawica, ani lewica nie przedstawiły na razie pełnego planu, skąd wziąć pieniądze na dodatkowe wydatki.
Autorzy piszą, że przy tej skali planowanych wydatków podwyżka podatków będzie nieunikniona.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Adam Dąbrowski, Londyn/jf/to/