Nie żyje wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie torowym Kelly Catlin. Ojciec amerykańskiej zawodniczki przyznał, że popełniła samobójstwo. Miała zaledwie 23 lata.
Świat kolarstwa jest w szoku. Mark Catlin w liście do serwisu VeloNews potwierdził, że jego 23-letnia córka Kelly nie żyje. Zdradził, że zawodniczka popełniła samobójstwo. Do tragedii doszło w piątek wieczorem w jej własnym mieszkaniu. „Nie ma chwili, w której nie myślelibyśmy o niej i o wspaniałym życiu, które mogła mieć. Nie ma sekundy, w której nie oddalibyśmy własnych żyć, by tylko wróciła. Ból jest niewiarygodny” – przyznał Catlin.
Catlin była specjalistką od kolarstwa torowego. Wielkie sukcesy święciła z amerykańską drużyną. Na igrzyskach w Rio de Janeiro do złota zabrakło im niewiele – wyprzedziły je tylko niesamowite Brytyjki. Z kolei podczas mistrzostw świata ekipa z USA nie miała sobie równych. I to trzy razy z rzędu. W Londynie (2016), Hongkongu (2017) i Apeldoorn (2018) Amerykanki triumfowały w wyścigu na dochodzenie. Na dwóch ostatnich z tych imprez Catlin zdobyła też brąz w wyścigu indywidualnym. W tegorocznych MŚ w Pruszkowie nie wystartowała, wycofała się z reprezentacji przed zawodami. Uprawiała też kolarstwo szosowe, jeździła w barwach ekipy Rally UHC Pro Cycling Team.
Poza sportem studiowała Matematykę Obliczeniową na Uniwersytecie w Stanford. Była najmłodszą z rodzeństwa trojaczków. „Wiadomości o śmierci Kelly bardzo nas dotknęły. Strata niesamowitej osoby w tak młodym wieku jest trudna do przełknięcia. Z całego serca wspieramy w tych trudnych chwilach rodzinę Kelly i tych, którzy mieli przywilej blisko ją poznać” – czytamy w oświadczeniu Rally UHC Pro Cycling Team.
Red. SM aip